Ewa Pajor znów przegrała finał Ligi Mistrzyń. To już piąty raz…

Napisane przez Mariusz Orłowski, 25 maja 2025
Ewa Pajor

Ani do trzech razy sztuka, ani nawet do pięciu. Ewa Pajor po raz kolejny przegrała finał Ligi Mistrzyń. Lepszy okazał się zespół Arsenal Ladies, a do zwycięstwa wystarczyła jedna bramka, którą zdobyła Stina Blackstenius w 74. minucie. 

FC Barcelona szła jak burza

FC Barcelona deklasowała kolejnych przeciwników. W ćwierćfinale lekcję futbolu otrzymał VfL Wolfsburg, czyli była drużyna Ewy Pajor, Caroline Graham Hansen, Ingrid Engen oraz Fridoliny Rolfo, które dziś reprezentują „Dumę Katalonii”. To była różnica klas – jedna drużyna atakowała, otłukiwała, oddawała mnóstwo strzałów – aż 48, a druga mogła liczyć na jakiś stały fragment lub kontrę raz na 30 minut… dwumecz zakończył się potężnym wynikiem 10:2, a w rewanżu piłkarki FC Barcelony strzelały przepiękne gole z rzutów wolnych.

W półfinale zmiażdżone zostały sześciokrotne z rzędu mistrzynie Anglii. To wyglądało jak kopia pierwszego meczu z Wolfsburgiem. Pierwszy mecz to spokojne zwycięstwo „Barcy” 4:1. Chelsea mogła tylko ostro atakować w rewanżu u siebie i rzeczywiście tak się stało. Akcja działa się raz pod jedną bramką, raz pod drugą – było 17 strzałów jednych i 19 strzałów drugich. Do przerwy jednak „Barca” była dużo skuteczniejsza i załatwiła sprawę w tym półfinale. To był bardzo spokojny awans do finału.

Ale w finale przegrała…

Piłkarki Arsenalu zostały zdeklasowane w lidze przez Chelsea. Przegrały z tymi nimi dwa razy i straciły do nich w tabeli aż 12 punktów praktycznie nie nawiązując żadnej walki o mistrzostwo. Nie udało się też dotrzeć ani do finału Pucharu Anglii, ani finału Pucharu Ligi. Można więc śmiało stwierdzić, że Arsenal był w tym sezonie dużo słabszy od Chelsea. Jak widać, finał rządzi się swoimi prawami. „Barca” była w nim lepsza, tworzyła więcej okazji, ale nie miała też na koncie żadnych „setek”. Nie był to taki mecz w jej wykonaniu jak poprzednie.

Arsenal Ladies też dochodził do głosu. W 11. minucie Caitlin Foord miała świetną okazję z główki, ale źle złożyła się do uderzenia i mocno spudłowała. Chwilę później piłkę do własnej siatki wpakowała Irene Paredes. Uprzedziła rywalkę wślizgiem, ale bardzo pechowo. „Barca” jednak miała duże szczęście, bo dośrodkowująca Frida Leonhardsen-Maanum znalazła się wcześniej na pozycji spalonej, a więc samobója anulowano.

To Arsenal groźniej atakował i mocno się rozochocił. Cztery minuty później Frida Leonhardsen-Maanum uderzyła zza szesnastki, ale z dużym trudem piłkę na róg wybiła Cata Coll. Barcelona przez 45 minut grała kiepsko, a bardziej przycisnęła w drugiej połowie. Claudia Pina była najbliżej powodzenia – rykoszet sprawił, że piłka po jej uderzeniu zatrzymała się na poprzeczce. Katalonki coraz mocniej atakowały, bo kilka minut później Daphne van Domselaar mogła tylko bezradnie obserwować, jak piłka przelatuje minimalnie obok jej słupka po strzale Ony Battle. Potem obroniła próbę Aitany Bonmati.

Nie były to co prawda jakieś niesamowite próby, bo „Barca” nie uzbierała nawet całego 1,0 xG ze wszystkich strzałów. Dobrą miała też Ewa Pajor, ale została w ostatniej chwili zablokowana wślizgiem. Arsenal liczył na błędy i kontry i jeden taki omal nie zakończył się bramką Stiny Blackstenius po jej indywidualnej akcji. Szwedka w 72. przegrała pojedynek z Catą Coll, ale wygrała go już w 74. minucie. Piłkarki Barcelony były przekonane, że to musi być ofsajd, jednak źle zastawiły pułapkę. Ten gol wystarczył do zwycięstwa.

Ewa Pajor przegrała piąty raz

Ewa Pajor sporo pojedynków 1 vs 1 wygrała, oddała też dwa niecelne strzały. Rozegrała pełne 90 minut. Nie była jednak w stanie trafić do siatki i pomóc koleżankom, a to oznacza, że przegrała już piąty finał Ligi Mistrzyń. Cztery poprzednie miały miejsce w Wolfsburgu – w dwóch z nich grała, a dwa w pełni przesiedziała na ławce rezerwowych. Arsenal Ladies z kolei po raz drugi w historii zdobył Ligę Mistrzyń i stało się to w mocno przeciętnym dla tego klubu sezonie. Wynik ten możemy uznać za niespodziankę, ale też nie było tak, że „Kanonierki” stworzyły jedną akcję i miały farta. One na ten tytuł zapracowały.

Fot. PressFocus

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka to hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Lubi spędzić weekend z Ekstraklasą.

Bonus 200% od wpłaty
do 400 zł!
Nottingham - Chelsea
Obie strzelą
kurs
1,55
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)