Liga Mistrzów. Kto odpadnie już w tym tygodniu?

24.11.2020

Połowa meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów już za nami i w tym tygodniu czeka nas czwarta kolejka. Część z zespołów już teraz może się pożegnać z rozgrywkami. Większość z nich to raczej nie są niespodzianki, aczkolwiek kilka z nich spisuje się na razie poniżej oczekiwań. 

Po trzech kolejkach niemal zawsze wiadomo już mniej więcej, jakiego układu grup Ligi Mistrzów można się spodziewać. Często czeka nas zacięta rywalizacja do samego końca, jednak – umówmy się – część drużyn może być pewna pożegnania z rozgrywkami już po losowaniu. Po niektórych zespołach oczekuje się jednak przynajmniej sprawienia jakiejś niespodzianki w starciu z wyżej notowanym rywalem albo pewnego wywalczenia trzeciego miejsca w grupie, które daje gwarancję gry na wiosnę w Lidze Europy.

W obecnej edycji Champions League po czterech kolejkach może pożegnać się praktycznie osiem drużyn. Co więcej, część z nich może nawet stracić szansę na grę w LE, nawet jeśli wciąż będą mieć iluzoryczne szanse na trzecie miejsce. Po niektórych spodziewano się, że nie namieszają w starciach z trudnymi rywalami. Część drużyn jednak nawet nie pokusiła się o punkty wtedy, gdy miała na nie realne szanse.

Szybkie pożegnanie debiutantów

Do pierwszych wyjaśnień może dojść w grupie E. Krasnodar gra bowiem u siebie z Sevillą, a Rennes z Chelsea. Bardzo możliwe, że już teraz obaj gospodarze pożegnają się z Ligą Mistrzów. Nie da się ukryć, które dwie drużyny były faworytami swoich grup, aczkolwiek przynajmniej Rosjanie mogli wykorzystać szansę na niespodziankę. Zespół już bowiem prowadził z Sevillą 2:0, grając w przewadze jednego piłkarza. To jednak nie wystarczyło do tego, by z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan przywieźć choćby punkt.

Przy okazji należy jednak dodać, że obie drużyny nie radzą sobie z łączeniem gry w lidze i w Champions League. Krasnodar przegrał cztery mecze z rzędu w lidze i ostatnio dopiero się przełamał – przeciwko FC Tambow, który jest ligowym outsiderem. Z kolei Rennes w pięciu poprzednich meczach zgromadziło tylko cztery punkty. Drużyna zremisowała z ostatnim Dijon i pokonała Brest – no cóż, do formy na Ligę Mistrzów mają daleko.

Barcelona i Juventus za silni na wschodnich rywali

Nie będzie również sensacją odpadnięcie Dynama Kijów i Ferencvarosu. Od samego początku wydawało się, że drużyny nie sprostają Barcelonie i Juventusowi i powinny raczej skupić się na walce o grę w Lidze Europy na wiosnę. Faworytem do trzeciego miejsca jest zespół ze stolicy Ukrainy, który nawet w meczach z “Blaugraną” i “Starą Damą” rozegrał kilka ciekawych akcji, szukając swojego miejsca do sprawienia sensacji. Większe problemy z Dynamem miała Barcelona, która nawet straciła wówczas gola i pod koniec drugiej połowy 2:1 na Camp Nou mogło zmienić się w 2:2.

Mistrz Ukrainy stracił jednak punkty również z Ferencvarosem. Mimo, że drużyna prowadziła w Budapeszcie 2:0, ostatecznie straciła prowadzenie w 90. minucie. Tym samym oba zespoły wciąż mają szanse na trzecie miejsce. Po wtorkowych meczach mogą odpaść z rozgrywek na dwa spotkania przed końcem. Obie drużyny zmierzą się bowiem z grupowymi potentatami.

Kolejne rozczarowanie Zenitu

Z Ligą Mistrzów na fazie grupowej może już teraz pożegnać się Zenit Sankt Petersburg. Zespół był losowany z pierwszego koszyka i miał plany, żeby wyjść z grupy. Jeden punkt na koncie stawia petersburżan w trudnej sytuacji nie tylko w kontekście możliwego awansu, ale również ewentualnej gry w Lidze Europy. Drużyna traci bowiem już teraz trzy punkty do trzeciego Club Brugge.

Podopieczni Siergieja Siemaka mogą pluć sobie w brodę po meczu z Lazio, gdy przez długi czas prowadzili, a jednak zakończyło się podziałem punktów. Wygrać we wtorek w Rzymie będzie zdecydowanie trudniej niż wywalczyć trzy punkty u siebie. Poza tym Borussia Dortmund gra z Club Brugge, co dodatkowo może wyjaśnić szanse na awans Zenitu.

Koniec duńskiej przygody

Z kolei w środę pożegnania z Ligą Mistrzów może być pewny duński Midtjylland. Debiutanci elitarnych rozgrywek po trzech meczach nie mają jeszcze ani jednego punktu na koncie. Po pierwszych meczach wydaje się, że drużyna nie miała żadnych argumentów w starciach z Ajaxem czy Atalantą, nie wspominając o Liverpoolu. Tylko jedna zdobyta bramka mówi sama za siebie.

W czwartej kolejce Duńczycy zmierzą się na wyjeździe z Ajaxem, a więc trudno spodziewać się tutaj innego wyniku niż zwycięstwa mistrzów Holandii.

Najsłabsza drużyna rozgrywek?

Z Ligą Mistrzów po czterech meczach pewny swojej sytuacji w grupie może być również Olympique Marsylia. Podopieczni Andre Villas-Boasa są najbardziej bezbarwnie grającą drużyną obecnej edycji rozgrywek. To jedyny zespół, który na razie nie zdobył ani jednego gola, ale nie stworzył sobie do tego dogodnych okazji. Porażki z Manchesterem City i FC Porto 0:3 oraz przegrana z Olympiakosem 0:1 stawiają drużynę w trudnej sytuacji.

Marsylczycy lepiej spisują się w lidze, gdzie nie przegrali od sześciu spotkań. W środowym meczu z Porto mogą przedłużyć swój żywot w Europie, ale nawet remis ich praktycznie eliminuje z rozgrywek. W dodatku, gdyby przy okazji Olympiakos zremisował z Manchesterem City, wicemistrz Francji ma pozamiatane.

PSG pożegna się z Ligą Mistrzów?

Poza tym, jest kilka zespołów, które mogą sobie skomplikować sytuację w grupie w tej kolejce. Red Bull Salzburg po (nieuniknionej?) porażce z Bayernem może przybliżyć się znacznie do odpadnięcia. Również Inter po porażce z Realem i w razie zwycięstwa Borussii z Szachtarem, będzie musiał liczyć na cud. Wtorkowe mecze mogą skomplikować też sytuację Basaksehiru oraz… PSG. Jeśli finaliści poprzedniej edycji przegrają po raz drugi z Lipskiem, a Manchester United pokona mistrza Turcji, będą mieć tylko teoretyczne szanse na awans.

Odpadnięcie podopiecznych Thomasa Tuchela byłoby ogromną sensacją, nawet mimo ich ostatnich problemów kadrowych. Z kolei pozostałe zespoły raczej nie były faworytami do wyjścia z grupy, chociaż mogą czuć zawód, jeśli stracą szanse już teraz. Dynamo Kijów czy Krasnodar trochę same skomplikowały sobie sytuację i podobnie może być w przypadku Interu. Można było również oczekiwać nieco więcej po Marsylii czy Salzburgu. Patrząc jednak na skład ich grup, raczej nie byli faworytami do awansu.