Czas na Ekstraklasę: Który klub będzie najbardziej cierpliwy?

25.07.2022

Pojęcie „cierpliwości” zazwyczaj nie pasuje do włodarzy polskich klubów. Odnosi się ono przede wszystkim do wyników sportowych, bo kiedy ich zaczyna brakować, to zazwyczaj swoją posadą szybko przypłacają za to trenerzy. A jak będzie w tym sezonie?

Kto może niepokoić się najbardziej?

Pytanie pt. „Który z trenerów jako pierwszy może zostać zwolniony?” pada niemal na początku każdej kampanii. Tak też było i teraz, a osobą, która najczęściej przejawiała się w wypowiedziach ekspertów był Adam Majewski. W zasadzie, nie ma się co temu dziwić, bo swego czasu prezes Stali Mielec, Jacek Klimek zasłynął z pewnego cytatu. – Klub i trener będą szli do końca razem, ale pod warunkiem, że wyniki również będą się zgadzać – opowiadał w programie „Weszłopolscy” odnosząc się do ówczesnego zwolnienia Leszka Ojrzyńskiego.

Teraz w Stali Mielec doszło do rewolucji. Wymieniono w zasadzie 2/3 składu, a nowe transfery to w większości spora niewiadoma. Na razie jednak wspomniany Adam Majewski zamknął usta wszystkim narzekającym, bo w pierwszej kolejce rozgrywek pojechał na stadion mistrza Polski i wygrał 2:0. Czy historia zatoczy koło i ponownie Stal Mielec, która jest naczelnym kandydatem do spadku, sprawi psikusa i utrzyma się w Ekstraklasie?

A co z trenerami beniaminków? Historia ostatnich lat pokazuje, że tym szkoleniowcom na swojej posadzie przetrwać jest bardzo trudno. W poprzedniej kampanii cała trójka zespołów, które awansowały do elity w trakcie trwania rozgrywek zmieniła trenerów. Bruk-Bet zrobił to najszybciej, a do nieoczekiwanych roszad doszło także w Łęcznej oraz Radomiu. Wprawdzie jeżeli chodzi o Dumę Lubelszczyzny, to trzeba oddać klubowi fakt, że w tym przypadku zwolnił się sam Kamil Kiereś, który w kwietniu zwyczajnie złożył rezygnację.

I tak należy spojrzeć w stronę Widzewa Łódź, Korony Kielce oraz Miedzi Legnica. W sumie trudno sądzić inaczej, że każda z tych drużyn będzie zamieszana w walkę o utrzymanie. Jak na razie, po dwóch niepełnych seriach gier, najbardziej blado wygląda zespół Leszka Ojrzyńskiego. Koroniarze zremisowali u siebie z Legią 1:1, ale tydzień później zostali wręcz zdeklasowani przez Cracovię i porażka 0:2 na stadionie Pasów jest najniższym wymiarem kary.

Przejdźmy do czołówki ligowej. Pierwsze głosy niezadowolenia słychać było z Poznania. Jeszcze dwa miesiące temu nikt w stolicy Wielkopolski nie wyobrażał sobie Lecha bez Macieja Skorży, jednak ten z uwagi na sprawy osobiste musiał odejść z klubu. Przed bardzo trudną misją stanął John van den Brom i trzeba przyznać, że Holder swój początek mógł wyobrażać sobie po prostu lepiej. Przegrana batalia o Ligę Mistrzów, przegrany Superpuchar i porażka w pierwszej kolejce ze Stalą Mielec – ten bilans z pewnością powoduje pierwsze oznaki zdenerwowania u kibiców Kolejorza. Oczywiście o zwolnieniu van den Broma jak na razie nie ma mowy, ale nie brakuje głosów, że Holder jeszcze – mówiąc kolokwialnie – nie ogarnia tematu. Sami jesteśmy ciekawi jak będzie to wyglądało w szerszej perspektywie.

Niepewność to także coś co charakteryzuje Lechię Gdańsk. W czwartym zespole ubiegłego sezonu nie przeprowadzono żadnego transferu do klubu, a wszystko kręci się wokół właścicielskich zmian. Wobec tego nie wiadomo także co czeka Tomasza Kaczmarka, który potrafił zrobić bardzo dobry wynik w poprzedniej kampanii. Tę zaczął jednak od poważnej wpadki w Płocku, gdzie Lechia została rozbita przez Wisłę 3:0.

Przy temacie zwolnień trenerów w polskiej lidze trzeba mieć na uwadze także to, że niemal w każdym sezonie dochodzi do zupełnie niespodziewanych zmian. Bo przecież kto by się spodziewał, że w Radomiu klub postanowi pożegnać Dariusza Banasika? Kto wymyśliłby zwolnienie Jana Urbana z Górnika Zabrze, który nie dość nie wykręcił z zespołem wynik ponad stan, to jest jeszcze legendą tego klubu. A czy jeszcze rok temu komuś przyszłoby do głowy to, że z Warty Poznań zwolniony zostanie Piotr Tworek?

Zatem niespodziewanego ruchu nie można wykluczać także i w tym sezonie. Co więcej, trzeba zakładać, że on po prostu się wydarzy. W tym wypadku trudno jednak typować, bo przecież nie wiadomo, któremu z prezesów do głowy przyjdzie chęć nieoczekiwanej zmiany.

Tylko jedna przerwa na reprezentację

A co może być autem trenerów? Być może to, że obecny sezon jest dość specyficzny z uwagi na rozgrywane w grudniu Mistrzostwa Świata. Tym samym podczas trwania rundy jesiennej nie będzie – jak to zwykle bywało – aż czterech przerw na mecze reprezentacji. A był to przecież idealny czas, by klub mógł rozstać się z danym trenerem i dać zespół pod batutę nowego opiekuna.

Jedyną przerwą reprezentacyjną będą mecze Ligi Narodów pod koniec września. Poza nią, Ekstraklasa będzie kręcić się na okrągło niemal do połowy listopada. W pewnym stopniu może to zapobiec trenerskim zwolnieniom, chociaż to, aby cała osiemnastka szkoleniowców przetrwała na swoich stanowiskach do końca rundy, wydaje się być marzeniem ściętej głowy. Niemniej, my długiej pracy życzymy każdemu z obecnych trenerów w naszej lidze!