Patrycja Ziemba – prosto z kobiecej murawy

26.12.2023
W ubiegłym sezonie Medyk Konin ledwo, bo dopiero w ostatniej kolejce, uratował się przed spadkiem z ORLEN Ekstraligi Kobiet. W tym spędzi zimę będąc na przedostatnim miejscu w tabeli. Gdzie upatrywać pozytywów i jak trudne zadanie czeka drużynę na wiosnę? Porozmawialiśmy o tym z młodą napastniczką wielokrotnych mistrzyń Polski, Patrycją Ziembą.

FutbolNews: Medyk to wielka firma, ale od dłuższego czasu w kryzysie. Po poprzednim sezonie, w którym ledwo się utrzymał, teraz spędzi zimę w strefie spadkowej. Nie jest najlepiej.
Patrycja Ziemba (Medyk Konin): Zgadza się. Medyk jest wielką firmą, ale od dwóch-trzech lat ma problemy z wynikami. Po zeszłym sezonie miałyśmy sporą przebudowę składu, wiele zawodniczek odeszło, a do tego nasza pani kapitan Ania Gawrońska doznała bardzo poważnej kontuzji. Mamy okrojony skład i w zasadzie zgrywamy się od nowa.

– Bez pani kapitan na boisku funkcjonuje się dużo trudniej?
– Z pewnością widać różnicę. Wsparcie i podpowiedzi tak doświadczonej zawodniczki zawsze wiele dają. Mam nadzieję, że mimo jej braku podołamy w rundzie wiosennej.

– Czujesz, że w obliczu tej kontuzji przejęłaś odpowiedzialność za atak?
– Żeby wygrywać trzeba strzelać gole, a za to zawsze odpowiadają napastniczki. Mam więc świadomość, że to zadanie ciąży na mnie. Biorę odpowiedzialność i mam nadzieję, że wiosną będę trafiać jeszcze częściej niż jesienią.

– Medyk w tabeli niekoniecznie, ale ty w klasyfikacji strzelczyń trzymasz się wysoko. Masz na koncie sześć bramek. Jak to jest, że tak młoda zawodniczka potrafiła dźwignąć ciężar strzelania?
– W zeszłym sezonie nie grałam zazwyczaj na „dziewiątce”, a to moja nominalna pozycja. W tym zostałam przesunięta i widać rezultat. Czuję się pewniej. Bardzo się cieszę, że dostałam tę szansę i że w jakimś stopniu ją wykorzystuję. To, co zespół tworzy, staram się zamieniać na gole. Wiadomo, że nie zawsze wpadnie. Ale myślę, że jak na to, ile miałam sytuacji, radzę sobie w miarę dobrze. Choć daleka droga do tego, co chciałabym osiągnąć.

– Twoje sześć goli to ponad połowa dorobku drużyny. Macie nad czym pracować.
– Myślę, że mamy deficyt także jeśli chodzi o tracenie bramek. A wiadomo, że mecze można wygrywać także po 1:0. ORLEN Gdańsk strzelił niewiele więcej goli niż my, a jego sytuacja w tabeli jest diametralnie inna. Zespół buduje się od tyłu. Co nie zmienia faktu, że musimy pracować również nad wykorzystywaniem sytuacji. W takim meczu ze Stomilankami Olsztyn, gdybyśmy były bardziej skuteczne, powinnyśmy wygrać z 7:1. A skończyło się na porażce 0:1.

– O obronie też chciałem porozmawiać. Może trochę niekomfortowo jest ci recenzować grę koleżanek z defensywy, ale żadna drużyna nie straciła tyle, co wy. Mówimy o 33 golach w 11 meczach, średnio trzy na mecz.
– To prawda. Od oceniania i zmieniania jest trener, ale wszystkie widzimy tabelę. Było za dużo meczów, w których traciłyśmy po 5-6 goli. A wiadomo, że za szeroko pojętą obronę odpowiedzialne są nie tylko piłkarki defensywy. Wszystkie musimy nauczyć się lepiej grać w obronie, lepiej ustawiać, utrzymywać przy piłce, rzadziej tracić. Żeby do takich sytuacji nie dochodziło. To z pewnością element do poprawy.

– Gdybyś miała wybrać jedną podstawową bolączkę Medyka Konin, to byłaby właśnie gra defensywna?
– I brak pewności siebie na boisku. Uważam, że jakościowo nie mamy zespołu na miejsce, które obecnie zajmujemy. Ale popełnianie wielu prostych błędów kosztuje nas punkty.

– Czyli jest na czym budować?
– Na pewno. Mamy wiele młodych zawodniczek, sama taką jeszcze jestem. Potrzebujemy czasu, żeby się zgrać. Żeby to ruszyło, zaczęło funkcjonować.

– Wlejmy nieco optymizmu. Jaka jest rzecz, która w twoich oczach działała u was bez zarzutu w rundzie jesiennej?
– Nasza wzajemne wsparcie na boisku. Mimo, że nie było wyników, zachowałyśmy dobrą atmosferę. Rzadko się to zdarza, bo zazwyczaj to, jak jest w szatni zależy od rezultatów na boisku. Tu nawet po porażkach czuć wzajemne wsparcie. Liczę na to, że dzięki temu na wiosnę nieco ruszymy i choć trochę namieszamy.

– Zerkasz w tabelę? Analizujesz, co musi się wydarzyć, żebyście się utrzymały?
– Jasne, że zerkam, praktycznie po każdym meczu. To dla mnie istotne. Wiem, że musimy przede wszystkim wygrać oba mecze z beniaminkami. To mogą być kluczowe starcia.

– Nastawiacie się na gonienie w tabeli Rekordu Bielsko-Biała?
– Rekord jest w tej chwili bezpośrednio przed nami, więc liczymy, że uda nam się go dogonić. Mieliśmy nadzieję, że będziemy przed nim po jesieni. Realizacja tego planu się nie powiodła, więc na wiosnę będziemy musiały odrabiać straty. Poza Rekordem myślę, że w naszym zasięgu jest AZS UJ Kraków. Ale one też solidnie przepracują zimę i na wiosnę będą zapewne mocniejsze.

– Utrzymanie będzie łatwiejsze czy trudniejsze niż w ubiegłym sezonie?
– Wiele osób powiedziałoby, że trudniejsze. Ale my w rundzie wiosennej tamtego sezonu zdobyłyśmy tylko cztery punkty. Teraz też zagrałyśmy bardzo źle, ale mamy ich sześć. Więc liczę na to, że tym razem to ta druga runda będzie lepsza i w rezultacie będzie łatwiej się utrzymać.

Materiał powstał we współpracy z ORLEN