Stadion Fiorentiny, czyli biurokracja i włoski bajzel
Stadion Fiorentiny od 34 lat stoi nietknięty. Stadio Artemio Franchi leżące w stolicy Toskanii, jak łatwo wyliczyć, było remontowane pod kątem mistrzostw świata w 1990 roku. Minęły ponad trzy dekady i nie zmienił się ani trochę. To jednak nie jest jedyny problem. Sytuacja związana z remontem wywołała wiele problemów natury organizacyjnej i finansowej.
Wiosenny rywal Lecha Poznań z ubiegłorocznej edycji Ligi Konferencji ma olbrzymi problem. Stadion Fiorentiny należy do miasta, a także ma status zabytku, co utrudnia wszystko do maksimum. Gdy przybył tu Rocco Commisso, miał ochotę odkupić stadion lub postawić nowy, ale to oczywiście syzyfowa praca we włoskim środowisku.
Stadion Fiorentiny to bałagan remontowy
Burmistrz Florencji, Dario Nardella, zaproponował rozwiązanie. Nieszczególnie podoba się ono władzom „Violi”. Zamierza odnowić stadion Fiorentiny, korzystając z połączenia: funduszy miejskich, stanowych i federalnych. Wszystko po to, by uniknąć podwyżek podatków nakładanych na mieszkańców. Remont ma dotyczyć nie tylko samego Stadio Artemio Franchi, ale także infrastruktury. Chodzi o zmodernizowanie i zwiększenie parkingu, a także remont okolicznego przystanku komunikacji miejskiej.
Nardelli udało się przesunąć datę rozpoczęcia prac na 31 marca 2024 r. z myślą o zakończeniu do grudnia 2026 r. Pozostaje jednak zaniepokojony tym, jak ma zapłacić za projekt: budowa jest częściowo finansowana z pożyczek udzielonych przez rząd federalny, a nieukończenie prac w terminie oznacza, że miasto Florencja straci 150 milionów euro przeznaczonych na to przedsięwzięcie. Projekt początkowo zakładał rozpoczęcie prac 31 grudnia 2023. Problemy finansowe są jednak na tyle poważne, że mogą wykoleić cały remont. Bardziej palącym problemem jest jednak to, gdzie drużyna będzie grać, gdy Franchi będzie w budowie przez dwa lata.
Konieczna przeprowadzka
Rozpoczęcie prac będzie oznaczać przymus przeprowadzki na inny stadion, przez co Fiorentina nie zagrałaby potencjalnie ćwierćfinału Ligi Konferencji u siebie, a jedynie mecz 1/8 finału. Tu rodzi się kolejny problem – jest tylko jeden stadion w pobliżu, który spełnia wymogi zarówno ligowe, jak i europejskie, ale burmistrz tej lokalizacji… odrzuciła możliwość wspólnego dzielenia stadionu przez ten czas. Mowa o pani burmistrz z Empoli, gdzie stoi Stadio Carlo Castellani. Obiekt ten mieści prawie 17 tysięcy widzów.
Które obiekty w ogóle można jakkolwiek rozważać? Te w Arezzo, Empoli, Sienie, Livorno, Pizie. Stadion Sieny (co ciekawe, też Artemio Franchi) pomieści 15 tysięcy osób, ale… kluby się nie lubią. Livorno ma stadion jedynie na 14 tysięcy miejsc, jednak dojazd zajmuje ponad 1h i 15 minut. Do tego to klub o odmiennych przekonaniach politycznych do właściciela „Violi”. Piza ma arenę na 25 tysięcy, ale jedzie się jeszcze dłużej – półtorej godziny. Arezzo jest godzinę drogi od Franchi, ale pomieści ledwie 13 tysięcy osób. W głosowaniu kibiców na stronie Viola Nation, najwięcej, bo prawie połowa, byłaby skłonna grać w Pizie (47%).
Do tego wszystkiego, poza oczywistym wymogiem pojemności, dochodzą takie kwestie, jak: numeracja miejsc, urządzenia multimedialne, kwestia posiadania urządzeń VAR/półautomatycznego spalonego, których używa się przecież w Serie A. Fiorentina ma tutaj naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Trzeba naturalnie pamiętać też o kosztach dnia meczowego i samej podróży na stadion. Fiorentina jako gospodarz będzie miała przykładowo do Pizy półtorej godziny drogi na domowy mecz. Podsumowując – poza Empoli, żadna z aren nie spełnia wymogów zarówno Serie A, jak i europejskich, co stawiałoby Commisso w sytuacji konieczności wprowadzenia niezbędnych ulepszeń.
Szkoła policyjna na ratunek?
Jest jednak jeden… inny i nietypowy pomysł. Chodzi o użytkowanie stadionu należącego do pobliskiej szkoły policyjnej, która mieści się w okolicach lotniska im. Ameriga Vespucciego. Miejsce to jest położone około 10 kilometrów od stadionu Fiorentiny i nazywa się Scuola Marescialli e Brigadieri.
W marcu 2023 roku Sandro Bennucci z Firenze Post napisał w artykule: w szkole policyjnej trybuny boiska mogą pomieścić jedynie pięć tysięcy widzów i brakuje odpowiednich szatni dla zawodowych sportowców. Brakowałoby także toalet dla widzów. Kwestia użytkowania przez Fiorentinę tego obiektu miałaby jedynie tego typu mankamenty. Carabinieri wyrazili zgodę, by pomóc miastu, ale potrzeba tzw. lekkiej biurokracji i szybkiego działania. Rocco Commisso wielokrotnie powtarzał, że nie chce inwestować pieniędzy w projekty, nad którymi nie ma kontroli. I oczywiście nie da się powierzyć części szkoły jemu, osobie prywatnej. By użytkować stadion w Serie A byłoby potrzebne zwiększyć trybuny z pięciu do 15 tysięcy.
Fiorentina jest obecnie czwartą drużyną Serie A i traci sześć punktów do podium. Niedawno awansowała trzeci raz z rzędu do najlepszej czwórki Coppa Italia, lada chwila wyjeżdża do Arabii Saudyjskiej na Superpuchar Włoch. W Europie wygrała grupę Ligi Konferencji i czeka na wyniki meczów 1/16 finału, bo jeden ze zwycięzców dwumeczów będzie rywalem Toskańczyków. Mimo problemów z budową stadionu, nastroje wśród kibiców są bardzo dobre. Ostatnio w wyjazdowym meczu z Sassuolo aż siedem tysięcy fanów pojawiło się nie tylko w całym, wyprzedanym sektorze gości, ale też rozsianych po całym Mapei Stadium.
Fot. PressFocus