James nie dla Napoli? Kolumbijczyk blisko „dziwnego partnera” Realu

15.07.2019

„Dwa razy nie” – mniej więcej to usłyszał w ostatnich miesiącach James Rodriguez, kiedy ważyło się jego być albo nie być w Bayernie Monachium i Realu Madryt. Pora na trzecią stronę, która w końcu powie „tak”.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!

To, że James tego lata wyląduje w innym klubie, stało się jasne już jakiś czas temu. Problemem i niewiadomą był jedynie możliwy kierunek, ale i tu dość szybko wyłonił się jeden główny faworyt w postaci Napoli. Sprawę podsycały słowa Aurelio De Laurentiisa, który wprost mówił o zainteresowaniu i negocjacjach.

Jak w przypadku większości włoskich klubów bywa, problemem okazały się pieniądze. Właściciel wicemistrza Serie A wciąż powtarzał, że Real stawia niewytłumaczalne żądania i czekał, aż hiszpański klub zmieni swoje stanowisko. Problem w tym, że inni nie śpią…

Podczas gdy Napoli zwlekało, do gry włączyło się… Atletico Madryt. Rywal „Królewskich” zza miedzy miał wykorzystać fakt, że James pragnie pozostać w Madrycie, do tego „Los Colchoneros” są bliżsi spełnienia żądań Realu. Jakich? Mówi się o 50 milionach euro + zmiennych.

Wydaje się, że przesadnie cierpliwa strategia De Laurentiisa się nie sprawdzi, a kibice klubu spod Wezuwiusza będą musieli ostudzić powstały entuzjazm. Tymczasem Real i Atletico są blisko kolejnej wielomilionowej transakcji (po Marcosie Llorente) i powoli można zacząć mówić, że rywalizujące ze sobą kluby stają się wręcz transferowymi partnerami. Nie ukrywamy – wygląda to dość dziwnie.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!