Nowy lider Ekstraklasy. Ameyaw bohaterem, Raków znów cieniuje
Miniderby Śląska pomiędzy Rakowem Częstochowa a Piastem Gliwice, patrząc na ligową tabelę, zapowiadały się nieźle. Wiele emocji to spotkanie nie dostarczyło, ale do… doliczonego czasu gry. Dopiero ostatnie minuty przyniosły jakiekolwiek ciekawe momenty i to jakie! Był zmarnowany karny i gol w 97. minucie. Ostatecznie Piast wyszarpał 1:0 po golu Michaela Amenayawa, dzięki czemu został nowym liderem Ekstraklasy.
Nudy na pudy
Zarówno Raków Częstochowa, jak i Piast Gliwice dość udanie zaczęli rozgrywki Ekstraklasy. Drużyna Marka Papszuna była czwarta przed siódmą serią gier, a Piast szósty. Obie drużyny lepiej grały w defensywie niż w ataku. Do tego styl gier śląskich ekip nie zachwycał postronnych kibiców piłki nożnej. W poprzedniej kolejce Raków oraz Piast wygrały swoje spotkanie, więc Papszun oraz trener „Piastunek” Aleksandar Vuković liczyli na przedłużenie serii.
Sześć strzałów, w tym zero uderzeń celnych — takim wynikiem zamknęła się pierwsza połowa spotkania. Trzydziestostopniowy upał na pewno przeszkadzał, jednak poza dobrą grą w defensywie dwóch ekip, fani nie mogli oglądać interesujących akcji. Często brakowało prawidłowej decyzyjności. Najbardziej w ofensywie starał się Damian Kądzior, lecz gracz Piasta wiele nie zdziałał.
Raków vs Piast na jednym obrazku: pic.twitter.com/tpDkisoeP6
— Mateusz Janiak (@eMJot23) August 30, 2024
Dużym problemem dla Rakowa były miniurazy zawodników, którzy kilkukrotnie leżeli na murawie podczas pierwszych 45 minut. Gorzej skończyło się to w przypadku kapitana drużyny Frana Tudora. Chorwat z powodu kontuzji musiał opuścić boisko przy ulicy Limanowskiego.
Znów długo nudy
Za jedną z groźniejszych akcji w całym meczu można uznać strzał z około 13 metrów w wykonaniu Norwega Jonatana Brauta Brunesa z 56. minuty. Piłka po uderzeniu wylądowała jednak ponad poprzeczką.
Druga połowa nie przyniosła zbytniej poprawy widowiska. Mecz się oglądało tylko trochę lepiej. W Piaście zawodzili chociażby niedoszły reprezentant Polski Michael Ameyaw, który łatwo przegrywał pojedynki, a Maciej Rosołek nie dostawał piłek. Gospodarze nie byli lepsi. Gustav Berggren i Władysław Koczerhin nie byli tempomatami, a ofensywny tercet grał słabo. Choć fakt, że w defensywie gości rządził Jakub Czerwiński, który dobrze wybijał futbolówkę i czyścił wszystko, co przed nim.
Ciekawiej było na trybunach. W 74. minucie spotkanie przerwano, bo kibice Rakowa odpalili…fajerwerki oraz race. Na pierwszy celny strzał kibice musieli zaczekać bardzo długo, bo aż do 86. minuty. Kądzior z półwoleja strzelił po podaniu Michała Chrapka, ale czujny był w bramce Kacper Trelowski.
Końcówka wynagrodziła
W doliczonym czasie gry obrońca Rakowa Milan Rundić w swoim polu karnym pociągał za koszulkę Czerwińskiego. Sędzia Marcin Szczerbowicz po obejrzeniu akcji na VAR-ze, zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Strzał Dziczka obronił jednak Trelowski. Uderzenie w lewy róg bramki było po prostu słabe. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
Z lepszym humorem spotkanie kończyli goście. Dośrodkowanie Arkadiusza Pyrki z rożnego niefortunnie przedłużył Berggren. Do piłki doszedł Ameyaw, który z niedużej odległości wpakował piłkę do siatki. Było to trzecie ligowe trafienie skrzydłowego w obecnych rozgrywkach. Jego forma sprawiła, że pojawiły się plotki o powołaniu na Ligę Narodów. Na razie go nie otrzymał, ale jeśli tak dalej skutecznie będzie grał, to z pewnością wkrótce tej nagrody się doczeka.
SZALEŃSTWO W CZĘSTOCHOWIE!🤯 Najpierw Kacper Trelowski obronił rzut karny Patryka Dziczka, a chwilę później Michael Ameyaw zdobył dla Piasta bramkę na wagę 3 punktów!🔥🔥🔥 pic.twitter.com/mZLMYsWAMy
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 30, 2024
Dzięki zwycięstwu Piast na co najmniej dwie godziny został liderem Ekstraklasy. Raków na swoim stadionie w sezonie 2024/2025 gra bardzo słabo. Na trzy mecze rozegrane przy ulicy Limanowskiego, drużyna Papszuna zdobyła tylko punkt. W żadnym wypadku nie jest to twierdza.
fot. screen Canal Plus