Moskal: Było zbyt dużo szumu wokół zespołu i poszczególnych zawodników

16.08.2019
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 14:39

Świetny początek sezonu ŁKS-u sprawił, że wiele osób zaczęło w beniaminku upatrywać czarnego konia rozgrywek. Mówiło się nawet o tym, że łodzianie mogą powalczyć o europejskie puchary. Czar prysł po dwóch porażkach z Lechem i Piastem, ale zdaniem Kazimierza Moskala nie stało się nic nadzwyczajnego. Trener łódzkiego klubu przypomniał w rozmowie z nami, że ŁKS jest beniaminkiem i przegrał z mocnymi rywalami, a także odpowiedział na kilka innych pytań. Zapraszamy. 

Pojawiają się głosy, że z Piastem zagraliście najgorszy mecz w tym sezonie. Zgodzi się pan z tym?

Na pewno nie zagraliśmy dobrego meczu. Być może – biorąc pod uwagę 90 minut – był to nasz najsłabszy występ w tym sezonie. Nie oznacza to jednak, że zagraliśmy bardzo źle. Uważam, że do rzutu karnego w drugiej połowie graliśmy całkiem dobrze.

Można było odnieść wrażenie, że „jedenastka” dla przeciwników was podłamała.

Szczerze mówiąc takie samo odniosłem wrażenie. Po tym karnym nasza gra siadła i miało to znaczenie na dalszy przebieg spotkania. Niestety tak czasami jest w piłce, ponieważ bywa również tak, że prowadzi się 2:0 i marnuje rzut karny, a na koniec przegrywa mecz. Obroniona jedenastka dodaje siły. Wydaje mi się, że podobnie było w tej sytuacji. Kluczowa interwencja Placha dała impuls Piastowi i ruszyli na nas mocniej. My natomiast mieliśmy zupełnie inne odczucia.

Będzie zmiana strzelającego rzuty karne?

Na razie nad tym się nie zastanawiałem. Nie tacy piłkarze marnowali rzuty karne. Jeśli zawodnik będzie się dobrze czuł, nadal będzie wyznaczany do strzelania. Jeszcze nie wiem, czy jako pierwszy, ale na liście na pewno będzie. Taka sytuacja była już zresztą w Sączu, jak graliśmy jeszcze w pierwszej lidze – Rozwandowicz także zmarnował rzut karny, ale nadal podchodził do „jedenastek”.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Wydaje mi się, że w meczu z Piastem największe problemy mieliście w bocznych sektorach boiska. Pojawiało się tam dużo wolnych przestrzeni.

Wynikało to z błędów w ustawieniu. Kilka razy Piast stworzył sobie niezłe sytuacje. Co najgorsze omijali nas prostymi środkami. Przykładowo Parzyszek wygrywał górną piłkę i dogrywał do Felixa, który wychodził na sytuację strzelecką. Natomiast czy to wynikało z tego, że gliwiczanie grali świetnie albo my słabo? Nie sądzę, ponieważ na tym poziomie trudno spodziewać się tego, że będziemy dominowali przez 90 minut.

Sporo było błędów indywidualnych.

Zgadzam się z tym, że było ich zdecydowanie za dużo. Choć w pierwszej połowie z Lechem również mieliśmy zbyt dużo łatwych strat.

Gorszy mecz zagrał Ramirez, co zaowocowało tym, że nie wyglądaliście już tak dobrze w ataku. Czy nie jest trochę tak, że jesteście zbyt uzależnienie od tego piłkarza?

Dobrze, że pan o tym wspomniał. Powiem szczerze, że trochę bawią mnie takie opinie, ponieważ po jednym meczu mówimy, że Ramirez jest gwiazdą. Jedno słabsze spotkanie i od razu zmiana frontu – ŁKS jest uzależniony od Daniego. Każdy zespół ma w swoim składzie zawodnika, który przewyższa resztę swoimi umiejętnościami. I to jest normalne, że taki piłkarz także ma słabsze chwile. Nawet Messiemu zdarza się rozegrać mecz, w którym niewiele mu wychodzi.

Uważam, że w meczu z Piastem cały zespół zagrał poniżej oczekiwań. Oczywiście Ramirez także potrafi więcej, niż pokazał w tym spotkaniu. Jedne gorsze zawody nie znaczą jednak, że zaraz znowu nie rozegra wielu spotkań na bardzo dobrym poziomie.

Napastnicy ŁKS-u nie potrafią zagrać jednego dobrego spotkania. Mecz z Piastem potwierdził, że macie problem na tej pozycji. Zgodzi się pan z tym?

Na pewno w ostatnim meczu z Piastem napastnicy nie błyszczeli, ale jak już wspomniałem – cały zespół zagrał poniżej oczekiwań. Oczekujemy od napastników znacznie więcej, ale mówimy o piłkarzach, którzy trochę w życiu już przeszli. Tym samym myślę, że poradzą sobie z tym problemem i zaczną strzelać bramki.

Po świetnym początku sezonu zaliczyliście dwie porażki. Może za bardzo uwierzyliście w swoje siły i wkradło się rozluźnienie, gdyż mówiło się już nawet, że powalczycie o puchary?

Dokładnie. Moim zdaniem było za dużo szumu wokół zespołu i poszczególnych zawodników. W Polsce po jednym albo dwóch meczach lubimy kreować kogoś na faworyta do zwycięstwa w całych rozgrywkach. Chciałbym jednak przypomnieć, że jesteśmy beniaminkiem i do tej pory graliśmy z bardzo trudnymi rywalami. Tymczasem po pierwszych kolejkach można było odnieść wrażenie, że jesteśmy głównym kandydatem do walki o europejskie puchary… Jasne, przegraliśmy dwa spotkania, ale mierzyliśmy się z mistrzem Polski i Lechem, z którym spokojnie mogliśmy zremisować albo wygrać.

Był pan zadowolony z trudnego terminarza?

Nie myślałem o tym zbyt dużo, ale pierwsze odczucia miałem takie, że szykuje się nam ciężki początek. Z drugiej  strony zagrać trzeba z każdym, więc nie widzę w tym problemu. Nie jest tak, że mocnych rywali będziemy odpuszczali, a tylko ze słabszymi walczyli o punkty. Z każdym w tej lidze chcemy grać o zwycięstwo.

Na Wisłę szykuje pan dużo zmian?

Na pewno nie wykluczam zmian w składzie. Wszystko zależy jednak od dyspozycji piłkarzy na treningach.

Zaskoczył pana poziom w Ekstraklasie?

Wydaje mi się, że niewiele się zmieniło odnośnie do ostatnich lat.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Fot. YouTube