Rangers – Legia: Szczęście kiedyś się kończy

29.08.2019

Seria meczów bez straty bramki dobiegła końca. I to w niezbyt udanym stylu. Legia przegrała z Rangers po bramce Alfredo Morelosa w doliczonym czasie i już jej nie zobaczymy w Lidze Europy w tym sezonie.

Być jak Artur Boruc

Kibice Legii postarali się o oryginalną oprawę na ten mecz. Na trybunie gości widniała podobizna Jana Pawła II z podpisem “Be not afraid”, czyli “Nie lękajcie się”. Od razu mógł przyjść na myśl gest byłej legendy Legionistów podczas meczu z Rangers. 27 kwietnia 2008, podczas Old Firm Derby, Artur Boruc pokazał spod bluzy bramkarskiej t-shirt z podobizną papieża. Widniał na niej napis “God bless the pope” (“Boże, błogoslaw papieża”). Miało to sprowokować kibiców i zawodników odwiecznych rywali The Boys, którzy są głównie protestantami.

Jak się okazało, na trybunie kibiców gości pojawił się również sam Artur Boruc.

Racowisko na Ibrox

Pojawiły się ze strony kibiców również incydenty, które nie wymagają komentarza. W pewnym momencie sędzia musiał przerwał grę ze względu na race

Bombardowany Majecki

Zawodnicy Rangers oddali podczas rewanżowego meczu łącznie … strzałów, z czego … stanowiły celne. Celowali głównie Alfredo Morelos i Sheyi Ojo, jednak ani jeden ani drugi nie znalazł przez długi czas drogi do siatki. Dlaczego? W bramce Legii był mur nie do przejścia. W doliczonym czasie Alfredo Morelos znalazł drogę do siatki. Nie można jednak za stratę gola winić bramkarza Legionistów. Można powiedzieć, że to właśnie Radosław Majecki był najjaśniejszym punktem klubu z Warszawy w tym meczu.

Lewczuk vs. Morelos

W pierwszym meczu obrońca Legii czyścił wszystko co się da, a Morelos nie miał zbyt wielu okazji, by rozwinąć skrzydła z powodu dobrej gry obrońcy. Na własnym stadionie snajper prezentował jednak grę, jakiej po nim się spodziewano. W tym spotkaniu to napastnik Rangers był górą. Przez dłuższy czas trafiał albo obok bramki, albo w Radosława Majeckiego. Kilka razy na drodze stawali mu kolejni Legioniści, w tym choćby Lewczuk. W 59. minucie obrońca uratował Legię przed stratą bramki, gdy Arfield dośrodkował do…, właśnie, Morelosa. Koniec końców, to jednak Morelos zdobył decydującą bramkę w doliczonym czasie. A reszta to już historia.

Niezgoda > Kulenović?

Chorwat przez długi czas był niewidoczny na boisku. Sytuacje z jego udziałem kończyły się nieudanymi strzałami bądź w ogóle się nie kończyły. Jarosław Niezgoda od razu po zmianie za Sandro Kulenovicia wykreował sytuację. Wdarł się w pole karne i od razu wywalczył rzut rożny. Później napastnik jeszcze kilkakrotnie szukał swojej szansy. Ostatecznie jednak nie znalazł w tym meczu drogi do siatki.

Czego zabrakło?

Ataku, konsekwencji, skuteczności. Dziś również obrona popełniała błędy, a tylko jedna stracona bramka to niestety zasługa bardziej Radosława Majeckiego niż żelaznej defensywy. Środek pola – dominacja Rangers. Atak? Chociaż Jarosław Niezgoda wniósł więcej niż Kulenović, a kilka dobrych zagrań zaliczył Luquinhas, w porównaniu z duetem Ojo-Morelos dziś nie istnieli. Teraz Legia może skupić się na lidze i ma dużo czasu, aby popracować nad ofensywą. I być może spróbować za rok. Rangers to jednak nie Dudelange – przegrać z nimi to nie jest wielki wstyd. Wstydem jednak jest, że po raz kolejny do fazy grupowej Ligi Europy nie awansowała ani jedna polska drużyna.