Prześwietlamy wrześniowych rywali Polaków!

02.09.2019

Początek września to z reguły czas na mecze reprezentacyjne. Tym razem wypadają spotkania eliminacyjne do Euro 2020. Reprezentacja Polski rozegra dwie potyczki – najpierw wyjazdowe starcie ze Słowenią, a następnie mecz na PGE Narodowym z Austrią. Dwie wygrane mocno przybliżą Polaków do gry na mistrzostwach europy, gwarantując praktycznie awans. Czy podopieczni Jerzego Brzęczka mają się czego obawiać? 

Naszym pierwszym rywalem będą piłkarze ze Słowenii. Kadra Matjaza Keka zajmuje obecnie czwarte miejsce w grupie. Po czterech spotkaniach piątkowi rywale reprezentacji Polski mają następujący bilans – jedno zwycięstwo, dwa remisy oraz jedna porażka. Przekłada się to na pięć zdobytych punktów. Patrząc na rozegrane mecze Słoweńców można odnieść wrażenie, że reprezentacja wywiązuje się ze swoich „obowiązków”. Przegrane wyjazdowe spotkanie z Austrią było do przewidzenia, podobnie jak podział punktów w Izraelu. Słoweńcy mogą mieć jedynie żal do swoich piłkarzy odnośnie zremisowanego spotkania z Macedonią Północną na własnej murawie. Patrząc na przebieg tego meczu, gospodarze wspominanej potyczki spokojnie powinni cieszyć się z trzech oczek.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Dwa silne punkty

Słowenia, podobnie jak wiele innych reprezentacji ma silne punkty w swojej kadrze. Pierwszym z nich jest oczywiście bramkarz zespołu, Jan Oblak. Zawodnik Atletico niejednokrotnie w ostatnich latach był nazywany topowym goalkeeperem na świecie. W takich stwierdzeniach nie ma przesady. 26-latek wiele razy ratował madrycki zespół z opresji. Między innymi to dzięki świetnej postawie Oblaka Atletico z reguły traci najmniej bramek w lidze. Tak było podczas rozgrywek: 2015/2016, 2016/2017, 2017/2018 oraz 2018/2019. Na szczególną uwagę zasługuje kampania 2015/2016, gdy „Los Rojiblancos” stracili zaledwie 18 bramek w 38 spotkaniach. Oblak przez cały sezon aż 24-krotnie zachowywał czyste konto w LaLiga. Wysoki poziom bramkarza udziela się także defensywie Słowenii, która straciła trzy bramki w czterech meczach. W grupie G lepszy wynik ma tylko Polska. Jak wiadomo, „Biało-Czerwoni” jeszcze nie pozwolili strzelić sobie gola w eliminacjach.

Słowenia to nie tylko defensywa. W tej reprezentacji występuje znany bardzo dobrze kibicom włoskiej Serie A, Josip Ilicic. 31-letni ofensywny zawodnik miał wiele powodów do radości podczas sezonu 2018/2019. Razem z Atalantą, Ilicic awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów, dzięki trzeciej pozycji w lidze. Nie będzie dla nikogo wielkim zaskoczeniem, jeżeli powiemy, iż Josip miał spory udział w historyczny wynik zespołu. Dwanaście goli oraz siedem asyst – z takim rezultatem Słoweniec zakończył rozgrywki Serie A. Lepsze statystyki w ekipie z Bergamo miał tylko Duvan Zapata, który rozegrał bajeczną kampanię.

Co ciekawe, kadra Słowenii ma w swoich szeregach przedstawiciela PKO Ekstraklasy. Uros Korun został powołany na wrześniowe spotkania swojej kadry. Szanse 32-letniego piłkarza Piasta Gliwice na grę są jednak niewielkie. Parę środkowych defensorów w reprezentacji Słowenii pełnią Mevlja oraz Struna. Ten duet wyszedł od pierwszej minuty we wszystkich spotkaniach eliminacyjnych.

Na papierze nie jest kolorowo

Reprezentacja Polski ze Słowenią mierzyła się w historii sześciokrotnie. Dwa spotkania zakończyły się zwycięstwem Polaków, w trzech rywalizacjach padł remis, natomiast jeden mecz wygrali nasi piątkowi rywale. Wspominana porażka jest dość dotkliwa, gdyż mówimy o przegranej potyczce 0-3 na wyjeździe w ramach eliminacji do mistrzostw świata 2010. Zlatko Dedic, Milivoje Novakovic oraz Valter Birsa byli w tym spotkaniu katami naszej kadry. Ostatni zwycięski pojedynek Polaków w starciu ze Słowenią miał miejsce 18 lutego 2004 roku. Był to mecz towarzyski, a gole dla „Biało-Czerwonych” strzelili Sebastian Mila oraz Andrzej Niedzielan. Takim samym rezultatem, również w ramach spotkania towarzyskiego, zakończyła się druga wygrana potyczka. W 1998 roku na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie do siatki trafiali Wojciech Kowalczyk oraz Tomasz Iwan.

Mając na uwadze fakt, iż mecz będzie rozgrywany w Lublanie, Polska nie jest zdecydowanym faworytem tego starcia. Co prawda bukmacherzy płacą mniej za zwycięstwo „Biało-Czerwonych”, jednakże nikt nie wyobraża sobie, by przy obecnej sytuacji w tabeli, Słoweńcy łatwo oddali spotkanie rywalom.

Trzeba odrabiać straty

Tuż po losowaniu eliminacji do mistrzostw europy, wykreowano jedną, wspólną opinię – Austria będzie największym rywalem Polaków w walce o pierwsze miejsce w grupie. Po dwóch kolejkach byliśmy świadkami niespodziewanej sytuacji. Austria miała na swoim koncie dwie porażki – z Polską na własnej murawie 0-1 oraz z Izraelem na wyjeździe 2-4. W szeregach kadry prowadzonej przez Franco Foda zaczął pojawiać się spory niepokój. Sytuacja została opanowana w kolejnym spotkaniu. Austria wygrała 1-0 ze Słowenią po golu Burgstallera. Znacznie lepsze nastroje mięli kibice tej reprezentacji po wyjazdowym, wygranym 4-1 starciu z Macedonią Północną. Po czterech kolejkach Austria ma na swoim koncie sześć punktów i zajmuje trzecią lokatę w grupie. Poniedziałkowi rywale Polaków muszą zatem gonić Izrael, który plasuje się na drugim miejscu.

Znacznie więcej jakości

Parząc na kadrę Austrii można dostrzec znacznie większą liczbę piłkarzy, których kiedyś widziało się w akcji. Oczywiście w szeregach reprezentacji jest doświadczony David Alaba, ikona austriackiego futbolu ostatnich sezonów. 27-latek w bardzo dobrym nastroju wybrał się na zgrupowanie kadry. Defensor strzelił bowiem gola w meczu Bayernu z Mainz, który zakończył się wysokim zwycięstwem „Bawarczyków” 6-1. Lewy obrońca z pewnością będzie chciał pomóc swojej reprezentacji w walce o komplet punktów w dwóch najbliższych spotkaniach.

Na Alabie kadra Austrii się nie kończy. Mamy wielu reprezentantów Bundesligi, m.in. są to Aleksandar Dragovic (Bayer Leverkusen), Martin Hinteregger (Eintracht Frankfurt), Marcel Sabitzer (RB Lipsk) czy Stefan Ilsanker (również RB Lipsk). Defensorzy „Biało-Czerwonych” na pewno będą musieli uważać na Valentino Lazaro. Co prawda nabytek Interu z letniego okna nie rozegrał jeszcze ani minuty w Serie A. Nikt nie ma jednak wątpliwości, iż 23-latek może napsuć sporo krwi obronie Jerzego Brzęczka. Przekonali się o tym na własnej skórze defensorzy Macedonii Północnej, której Lazaro strzelił gola.

Omawiając reprezentację Austrii nie można zapomnieć o Marko Arnautoviciu. 30-latek nie jest ostatnio często wymieniany w mediach. Wszystko za sprawą transferu zawodnika do ligi chińskiej. Na początku lipca 2019 roku, Arnautovic podpisał kontrakt z Shanghai SIPG. Start w nowym zespole ofensywny piłkarz miał całkiem dobry, czego dowodami są bramki, a dokładniej cztery gole w ośmiu meczach.

Polska górą

Patrząc na historie spotkań obu reprezentacji, lepiej wypada kadra „Biało-Czerwonych”. Na dziewięć meczów, Polska wygrała pięć potyczek. W trzech spotkaniach ze zwycięstwa mogli cieszyć się Austriacy, natomiast w jednym starciu padł remis. Warto w szczególności skupić się na czterech ostatnich rywalizacjach. Aż trzy z nich to zwycięstwa kadry prowadzonej aktualnie przez Jerzego Brzęczka. W ramach eliminacji do mistrzostw świata 2006 Polacy dwukrotnie pokonali reprezentacje Austrii. Oczywiście każdy kibic pamięta „najświeższą” potyczkę tych reprezentacji. Na wyjeździe po golu Krzysztofa Piątka z trzech punktów mogli cieszyć się „Biało-Czerwoni”.

Niewątpliwym atutem przed poniedziałkowym meczem jest fakt, iż spotkanie rozegrane zostanie na PGE Narodowym, gdzie Polacy nie mają zwyczaju przegrywać. Wystarczy powiedzieć, że ostatnia porażka naszej kadry na tym stadionie miała miejsce w 2014 roku, gdy w ramach meczu towarzyskiego ulegliśmy ze Szkocją. Warszawski obiekt był prawdziwą twierdzą dla „Biało-Czerwonych” w eliminacjach do ostatnich mistrzostw świata. Pięć spotkań – pięć zwycięstw, to mówi samo za siebie. Oby po starciu z Austrią, bilans zwycięstw Polaków na PGE Narodowym powiększył się o jedno spotkanie.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!