Pierwsze przetasowania. Rozliczamy PKO Ekstraklasę: sierpień

04.09.2019

Ekstraklasowy sierpień już za nami. Czas na pierwsze podsumowanie największych wygranych pierwszego pełnego miesiąca zmagań na polskich stadionach. 

Po siedmiu kolejkach na pozycji lidera znajduje się Śląsk Wrocław, z piętnastoma punktami na koncie – to o jeden więcej niż kolejne w tabeli Jagiellonia i Pogoń. Przez ten czas nie można powiedzieć, by jakaś drużyna zdecydowanie odstawała poziomem. Może poza Jagiellonią, która w ostatnich meczach pokazała, że może być jednym z głównych kandydatów do walki o puchary. Poleciały pierwsze głowy trenerów – pracę stracili Gino Letteri i Ben van Dael. Nie obyło się również bez niespodzianek takich jak porażka Pogoni u siebie z Wisłą Płock. Można zauważyć pierwsze aspiracje, aczkolwiek to nie czas na przewidywanie faworytów dlatego, że część zespołów jeszcze się rozkręca. Na razie można tylko wyciągnąć wnioski, kto najlepiej spędził okres przygotowawczy.

Największe zaskoczenia: Śląsk Wrocław i Jarosław Niezgoda

Wydawało się, że podopieczni Vitezslava Lavicki mają trudny terminarz na początku sezonu. Jak się okazało, nic bardziej mylnego.  W sierpniu Śląsk podejmował zespoły, które w poprzednim sezonie grały w pucharach bądź przynajmniej w górnej ósemce, nie przegrywając ani razu. W dodatku wciąż zajmują pozycję lidera. Fakt, jedynym ich efektownym zwycięstwem było 3:1 z Lechem, z Cracovią wygrali dzięki kosmicznej bramce Cholewiaka, a resztę meczów zremisowali. Legia, Lechia i Pogoń to jednak wymagający rywale, dlatego tym bardziej dobra passa i sensacyjna pozycja są dobrą prognozą na następne kolejki.

Największym zaskoczeniem sierpnia, jeśli chodzi o zawodników, jest Jarosław Niezgoda. Może początek miesiąca w jego wykonaniu nie był udany – bezbarwny występ ze Śląskiem i dwa mecze na ławce. Jednak w dwóch ostatnich meczach zdobył pięć bramek, z miejsca trafiając do czołówki strzelców ligi. Widać, że napastnik Legii problemy zdrowotne ma już za sobą, a klub na jego formie może bardzo skorzystać.

Największy kozak: Jesus Imaz

Odpowiedź może być tylko jedna – Jesus Imaz. Ireneusz Mamrot przeprowadził na nim kilka taktycznych eksperymentów, ustawiając go na dziesiątce oraz na szpicy. Zawsze jednak znakomicie wywiązywał się z obowiązków. Strzelał, rozgrywał, wypracowywał okazje. Zdobył w pięciu meczach sześć bramek, a kwintesencją jego gry był hat-trick w meczu z Wisłą. To był fantastyczny miesiąc w jego wykonaniu. Jeśli jego forma się utrzyma, Jagiellonia poważnie może włączyć się do walki o najwyższe cele.

Najlepszy trener: Ireneusz Mamrot

Już nikt w Białymstoku nie pamięta o meczu z Rakowem i nikt nie pyta o pewność posady trenera. Sierpień był miesiącem, w którym szkoleniowiec Jagiellonii pokazał klasę. Miesiąc zaczął się dla zespołu od dwóch remisów, czyli średnio udanie. W następnych meczach było jednak widać rękę trenera, a Jaga była zespołem zdecydowanie lepszym od Górnika, Wisły Kraków czy Korony. Forma Imaza miała na to wpływ, ale równie ważne było ustawienie zespołu. Mamrot nie bał się rotować i za każdym razem podejmował dobre decyzje. Decyzja o szybkim powrocie Runje, przywrócenie do składu Guilherme, zaufanie do Bidy i skuteczne zamiany miejsc w strefie ofensywnej. Trener udowodnił, że widzi, jakie błędy popełnia i potrafi z nich wyciągnąć skuteczne wnioski. A wydaje się, iż to dopiero początek.

Najbardziej kontrowersyjna historia: decyzje sędziowskie z meczu Raków-Lech

Sędzia Mariusz Złotek znalazł się pod ostrzałem całej piłkarskiej Polski. Nic dziwnego. Najpierw Raków dostał od niego prezent w postaci rzutu karnego, chociaż to Miłosz Szczepański sfaulował Lubomira Satkę. Później Lech nie dostał karniaka, chociaż jeden z zawodników częstochowskiego klubu pomógł sobie ręką we własnym polu karnym. Koniec końców, Lech wygrał. Niesmak pozostał jednak ogromny.

Najlepszy bramkarz: Pavels Steinbors

Tak naprawdę trudno było wskazać najlepszego golkipera, gdyż nie notowali oni zazwyczaj spektakularnych występów. Dwójką, którą należy wyróżnić w sierpniu byli Pavels Steinbors i Matus Putnocky. Z większym jednak nastawieniem na tego pierwszego. W dużej mierze to dzięki bramkarzowi Arka nie jest już czerwoną latarnią ligi. Łotysz w tym miesiącu zanotował dwa czyste konta, ponadto wielokrotnie ratował klub z Gdyni przed utratą bramki. A bywały momenty, że Arka była bombardowana przez rywali. Stracił sześć bramek, jednak obronił aż 26 strzałów

Najlepszy obrońca: Ivan Runje

Po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się na boisku w meczu z Lechią. I od razu dał ogromną pewność defensywie Jagiellonii. Dzięki niemu Guilherme i Jakub Wójcicki mieli większą pewność siebie i mogli bardziej angażować się w grę ofensywną i dało to efekt w postaci ich czterech asyst. Sam Runje trafiał do siatki w meczach z Górnikiem i Koroną. Trzeba przyznać, że jego forma również wywarła spory wpływ na postawę Jagi w tym miesiącu.

Najlepszy pomocnik: Przemysław Płacheta

Niektórzy powiedzą, że przecież pomocnik Śląska nie miał genialnych występów. To fakt, aczkolwiek przez cztery mecze (nie zagrał z Pogonią) nie schodził poniżej pewnego poziomu. Dobrego poziomu. Zdobył bramkę z Lechią i zaliczył asystę w meczu z Cracovią. Większość akcji Wrocławian rozpoczynała się od niego. Był może niepozornym, ale niezwykle wpływowym zawodnikiem swojego zespołu.Jego brak z Pogonią był widoczny.

Najlepszy napastnik: Paweł Brożek

W zasadzie fenomen. Można się śmiać, że to wieczny młody talent. Przez ostatni miesiąc można było jednak odnieść wrażenie, jakby wcale nie miał tych trzydziestu sześciu lat na karku. Pięć bramek w pięciu meczach – każdy zawodnik (poza Jesusem Imazem) mógłby mu pozazdrościć skuteczności. I pomyśleć, że niedawno zakończył karierę. Widać, że to była pochopna decyzja, ponieważ Brożek wciąż pamięta, jak się strzela. I nie przestaje tego robić.

Najlepsza bramka: Mateusz Cholewiak w meczu z Cracovią

Wynik 1:1, mecz powoli zmierza ku końcowi, a tu nagle…

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!