Lewandowski i Piątek razem na boisku – obecnie to nie ma sensu

08.09.2019

Dlaczego reprezentacja Polski przegrała ze Słowenią? Ten temat będziemy prawdopodobnie roztrząsać do meczu z Austrią. Trzeba jednak podkreślić, że winę za porażkę ponoszą nie tylko zawodnicy, ale również trener. Po co grać taktyką, która się nie sprawdza?

Tradycyjny tok myślenia. Jerzy Brzęczek postawił na sztampowe 4-4-2, które okazało się niezbyt dobrą decyzją patrząc na to, jak sprawowała się nasza kadra w tym spotkaniu. Zawodnicy w dużej mierze nie wiedzieli, co mają robić na boisku – jak się ustawić, jakie zająć pozycje w konkretnych elementach gry. Szczerze? Już Legia Vukovicia w meczach eliminacyjnych Ligi Europy miała taktycznie więcej do zaoferowania, niż kadra Brzęczka w meczu ze Słowenią. Tutaj trudno było doszukać się jakiegokolwiek pomysłu na grę.

Dwóch napastników, jeden strzał

Największym problemem taktyki jest gra dwoma napastnikami. Tak jakby kadra grała w ten sposób z przymusu, by w składzie mieścili się Lewandowski i Piątek. W obecnych czasach trudno jednak wskazać zespół, który gra dwoma wysuniętymi napastnikami. Czasem występuje strategia wysunięty-cofnięty albo wysunięty-dziesiątka. Nie wspominając już o licznych eksperymentach z grą bez typowej dziewiątki. Brzęczek zdecydował się jednak na dwie dziewiątki w jednym meczu. To sprawiło, że i Lewandowski, i tym bardziej Piątek nie wiedzieli, co robić na boisku.

Owszem, pierwszy z nich ma większe doświadczenie, dlatego  starał się rozgrywać piłkę. Piątek jednak w meczu ze Słowenią nie był w stanie pokazać nic i zaledwie 19 razy miał jakikolwiek kontakt z piłką. Zawodnicy poza tym nie rozumieli się na boisku, co raczej wynikało z chaotycznej strategii. Efekt? Napastnicy oddali na bramkę Jana Oblaka tylko jeden strzał! Po co grać dwoma snajperami, gdy nie mają oni prawie żadnych okazji strzeleckich?

Piątek bez formy

Trzeba również wspomnieć o dyspozycji Krzysztofa Piątka. Po sezonie życia w wykonaniu tego napastnika przyszedł słabszy. Nie zdobył ani jednej bramki w przedsezonowych sparingach Milanu, również w dwóch meczach ligowych zawodził. Czy to naprawdę konieczne, że zawodnik bez formy, który nic nie wnosi do kadry (sorry, tak to wczoraj wyglądało) musi grać w pierwszym składzie? Reprezentacja ma być nagrodą, a nie detoksem od słabszej formy.

Przestańmy oszukiwać samych siebie

Gra dwoma napastnikami jest jednak przekleństwem polskiej kadry i nie jest to autorski pomysł Jerzego Brzęczka. Duet Lewandowski-Milik pod wodzą Adama Nawałki był bardziej skuteczny, aczkolwiek współpraca między tymi dwoma zawodnikami była bardzo daleka od ideału. Można wręcz powiedzieć, że napastnicy częściej sobie przeszkadzali niż pomagali.

Ostatnim zgranym duetem w ataku polskiej reprezentacji był chyba Żurawski-Smolarek pod wodzą Leo Beenhakkera w eliminacjach Mistrzostw Europy 2008. Ten pierwszy był od wykańczania akcji i wykonywania rzutów karnych, a drugi miał być z założenia kreatywnym środkiem pomiędzy Żurawskim a skrzydłami Krzynówek-Błaszczykowski. To był dość nowatorski ruch ze strony Holendra patrząc, że od tego czasu minęło 12-13 lat.

W poszukiwaniu dziesiątki

Problem w tym, że trudno obecnie znaleźć zawodnika w kadrze, który mógłby być dobrym cofniętym napastnikiem albo dziesiątką. Może to banalne zestawienie, ale reprezentacji brakuje kogoś o charakterystyce Jesusa Imaza z Jagiellonii. Hiszpan w tym sezonie zazwyczaj nie jest typowym snajperem, jednak jego zmienność pozycji w ataku i skuteczność gry jest nieoceniona.

Próbowano z Grosickim, Błaszczykowskim, Milikiem, Zielińskim, Klichem… Wydawało się, że ten ostatni może okazać się dobrym uzupełnieniem zespołu w ofensywie, po obiecującym zeszłym sezonie w Leeds. W meczu ze Słowenią kompletnie się jednak nie sprawdził w ofensywie. Owszem, miał jedną z lepszych celności podań w zespole, aczkolwiek trzeba podkreślić, że zazwyczaj podawał do tyłu. Nie widać, by Jerzy Brzęczek miał na niego pomysł, ale też próżno szukać w grze 29-latka jakichkolwiek atutów, które mogą pomóc reprezentacji.

Mecz ze Słowenią obnażył wszystkie słabości reprezentacji Polski. I udowodnił, że jej atak nie jest samograjem i nie wystarczą znane nazwiska z czołowych europejskich lig, aby wygrywać. Czasami potrzeba również kreatywności, nie tylko boiskowej, ale również trenerskiej. Nikt jednak nie wygrywa meczów grając dwoma wysuniętymi napastnikami. Kadra wymaga zmian w tej kwestii, nawet jeśli czasem trzeba będzie poświęcić Piątka, Milika, a nawet Lewandowskiego.

Fot. YouTube

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!