Austria na fali przed meczem z Polską. Można się obawiać

09.09.2019

Początek eliminacji w wykonaniu Austrii nie był zachwycający. Z czasem jednak podopieczni Franco Fody się rozkręcili. I zapowiada się na to, że tanio skóry nie sprzedadzą w meczu z Polską. W piątek rozgromili Łotwę 6:0.

Złe dobrego początki

Austria nieudanie rozpoczęła eliminacje do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. Zespół prowadzony przez Franco Fodę przegrał u siebie z Polską, a następnie uległ na wyjeździe Izraelowi. Wydawało się, że przez ten falstart alpejski kraj będzie miał trudności, aby zagrać po raz drugi z rzędu na tym turnieju. Pojawiły się czarne chmury nad selekcjonerem, który we wcześniejszych spotkaniach pokonał kadry Niemiec i Anglii.

Ostatnie trzy mecze eliminacyjne w wykonaniu Austriaków zakończyły się zwycięstwami (kolejno ze Słowenią, Macedonią i Łotwą). Dzięki temu zajmują 2. miejsce w grupie i obok reprezentacji Polski są znów głównym faworytem do awansu na Euro. W poprzednich spotkaniach nie tylko zdobyli dziewięć punktów, ale również strzelili jedenaście bramek, tracąc tylko jedną.

Odsiecz wiedeńska

Najbardziej dotkliwie o sile Austriaków, na stadionie w Wiedniu, przekonała się Łotwa. Owszem, może i to outsider Grupy G. W dodatku w kryzysie, gdyż to nie pierwszy pogrom z ich udziałem w ostatnim czasie. W czerwcu podopieczni Matjaża Keka wygrali z nimi 5:0, teraz Austria pokonała ich zdobywając jedną bramkę więcej. Zresztą w ostatnich dwudziestu meczach Łotysze wygrali zaledwie dwa razy, z takimi tuzami jak Andora i Estonia. Daleko im do formy sprzed 16 lat, gdy awansowali na Euro 2004.

Mimo wszystko nie należy tu tylko deprecjonować postawy Łotwy, ale pochwalić Austriaków, którzy udowodnili, że są w gazie. Dominować też trzeba umieć, a zespół Franco Fody postarał się o to w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Według statystyk, zespół strzelał na bramkę co około 3 minuty. Może to tylko Łotwa, ale ofensywnych umiejętności nie można odmówić drużynie, w której za zdobywanie bramek jest odpowiedzialny Marko Arnautović, a pomagają mu Marcel Sabitzer i Valentino Lazaro.

W meczu z Łotwą dwukrotnie do siatki trafił Arnautović, raz Sabizer, Laimer i Gregoritsch. Poza tym, samobójcze trafienie zaliczył jeden z najlepszych bramkarzy polskiej ekstraklasy w ostatnim czasie, Pavels Steinbors. Sam golkiper zanotował fatalne spotkanie przeciwko Austrii, którzy średnio co 15 minut trafiali do jego siatki. A pomyślmy, ilu nawet czołowych napastników naszej ligi nie jest w stanie go pokonać. Hm…

Gotowi na Polskę

Mecz z Łotwą Austriacy mogli potraktować jako rozgrzewkę przed trudniejszym, z Polską na PGE Narodowym. Trzeba przyznać, że tak ogranej i zmobilizowanej kadry podopieczni Jerzego Brzęczka mogą się obawiać. Szczególnie, że mecz ze Słowenią obnażył wiele braków naszej reprezentacji. Austriacy nawet gdy prowadzili 6:0, nie przestawali atakować, szukali okazji i nowych wariantów gry. Na papierze ich skład prezentuje się lepiej niż Słowenii, w której Jan Oblak jest wart więcej niż cała reszta. Trzeba też dodać, że Polska męczyła się z Łotwą i 2:0 u siebie było bardziej przypadkowe niż wypracowane.

Austria zatem zażegnała już krótkotrwały kryzys z początku eliminacji i może okazać się trudnym przeciwnikiem dla reprezentacji Polski. Jerzy Brzęczek musi teraz wziąć się w garść i sprawić, by taktyka w tym meczu jakoś wyglądała, gdyż w meczu ze Słowenią to z nią był największy problem. Inaczej staniemy się kolejnym z rzędu workiem treningowym Marko Arnautovicia i reszty.

Fot. YouTube

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!