Legia Warszawa się odbudowała. Cracovia jednak trochę postraszyła

23.11.2024

Legia Warszawa wygrała 3:2 i odbudowała się po bolesnej klęsce w Poznaniu, choć nie obyło się bez kłopotów. Pokonała nie byle kogo, bo bardzo dobrze spisującą się w tym sezonie Cracovię. Bramka kontaktowa Maigaarda w 79. minucie napędziła trochę strachu „Wojskowym”, ale koniec końców udało im się utrzymać korzystny wynik.

Strzelanie na Łazienkowskiej

To Legia była w pierwszej połowie zespołem lepszym od początku do końca. Aktywnie zaczęła, ale krakowianie jakoś przetrzymywali te ataki. W 15. minucie już nie byli w stanie. „Wojskowi” udokumentowali przewagę po bardzo pechowej interwencji Andreasa Skovgaarda. Kapustka uderzył na bramkę, a obrońca rzucił mu się pod nogi i akurat dostał piłką w rękę. Sędzia Piotr Lasyk podyktował za to rzut karny.

Na bramkę zamienił jedenastkę go pewnym uderzeniem Bartosz Kapustka. Swoją drogą, to do jedenastek Legii podchodziło już w tym sezonie aż sześciu wykonawców: Blaż Kramer, Marc Gual, Tomas Pehkart, Paweł Wszołek, Rafał Augustyniak i właśnie Kapustka. Nie celebrował jednak tego trafienia z uwagi na swoją przeszłość w Cracovii. To w tamtym klubie był osiem lat temu rewelacją Ekstraklasy i przez występy tam powołał go do kadry Adam Nawałka.

10 minut później było już 2:0 dla Legii Warszawa. Marc Gual podwyższył po uderzeniu z główki i świetnym dośrodkowaniu z lewej strony Rubena Vinagre. Skrzydła Legii funkcjonowały bardzo dobrze. Dla Portugalczyka to asysta numer dziewięć w tym sezonie. Musi sobie radzić ze zmianą pozycji, bo od pewnego czasu nie jest już wahadłowym, a lewym obrońcą w systemie 4-3-3. W tym spotkaniu wyglądał bardzo dobrze.

Legia wyraźnie dominowała i po pół godziny gry miała już na koncie siedem strzałów, w tym trzy celne. Potem Cracovia odpowiedziała – gol Kallmana po rzucie rożnym padł w momencie, gdy nic na niego nie wskazywało, bo goście nie istnieli na boisku. Od czego są jednak stałe fragmenty gry? Właśnie w takich momentach zdają egzamin. Wściekał się Goncalo Feio, bo piłka bita z kornera po prostu trafiła Kallmana w biodro. Legia jednak szybko wyszła z powrotem na dwubramkowe prowadzenie – pięć minut po trafieniu Kallmana z główki trafił Urbański po asyście Pawła Wszołka.

Cracovia postraszyła

Pierwsza połowa to były fajerwerki, natomiast druga to już przez sporo czasu zimne ognie – dużo mniej sytuacji, spokojniejsze tempo. Bliski podwyższenia prowadzenia był Marc Gual, ale piłkę po jego strzale obronił w 49. minucie Henrich Ravas. Cracovia także próbowała odpowiadać – groźnie pod bramką Gabriela Kobylaka było w 55. minucie. Dośrodkował Kallman, a uderzał Patryk Sokołowski. Trafił w ustawionego na linii bramkowej Rafała Augystyniaka.

Legia starała się głównie kontrować i prawie taka kontra zakończył się golem. Popędził błyskawicznie i dynamicznie lewą stroną Ruben Vinagre, lecz trochę za mocno dograł na dalszy słupek do Marca Guala. Hiszpan próbował wślizgiem zamknąć akcję, ale nie zdołał dobrze sięgnąć piłki. Legia w pewnym momencie poczuła, że może tak już tylko biegać do końca meczu  i „samo się wygra”. To się zemściło.

Cracovia próbowała – był strzały Al-Ammariego czy Kallmana, aż wreszcie piłka wpadła do siatki Gabriela Kobylaka. W taki sposób nie należy się zachowywać we własnym polu karnym. Gual totalnie zawalił. Chciał nabić rywala, ale piłka nie wyszła poza boisko, dlatego próbował Kallmana jeszcze zastawić. Fatalnie przegrał ten pojedynek, napastnik Cracovii wycofał do Mikkela Maigaarda, a ten uderzył mocno i celnie. Cracovia miała kontakt, a Legia na własne życzenie spowodowała „smród”. Goście poczuli krew i dążyli do remisu.

Luquinhas mógł w doliczonym czasie gry „zamknąć” ten mecz, ale zmarnował doskonałą szansę i przegrał 1 vs 1 z Henrichem Ravasem. Był to dopiero drugi celny strzał w Legii w drugiej części gry. Cracovia w końcówce jeszcze atakowała i po dośrodkowaniu z rzutu rożnego było naprawdę groźnie. Gabriel Kobylak wyszedł łapać muchy przy dośrodkowaniu i miał ogromne szczęście, że piłka minęła słupek po strzale Bartosza Biedrzyckiego, który nie był dobrze przygotowany i przeszkodził sobie z młodym Fabianem Bzdylem. Końcówka kosztowała Legię dużo nerwów, ale udało jej się utrzymać wynik.

Eksperci w „Lidze Plus” dostrzegli jeszcze… zagranie ręką Pawła Wszołka, po którym bardzo krótka trwała analiza. Chodzi o tę ostatnią sytuację po rzucie rożnym, gdzie było to początkowo trudne do zauważenia. Eksperci byli zdania, że Cracovii należał się rzut karny. Obrońca Legii dostał bowiem piłką w rękę. Dla arbitrów na wozie VAR nie było to zagranie wystarczające na jedenastkę.

Fot. screen Canal Plus Sport