O taki start nic nie robiliśmy. Szykuje się elektryzujący początek w Lidze Mistrzów!

17.09.2019

W końcu! Wróciła jedyna, niepowtarzalna, piękna Liga Mistrzów. Oczywiście w ostatnich tygodniach byliśmy świadkami eliminacji do tych rozgrywek. Przyznajmy jednak szczerze, to nie jest to samo, co zmagania w fazie grupowej. W tym tygodniu rozegranych zostanie aż szesnaście spotkań. Wśród nich kilka rywalizacji, które z pewnością zasługują na miano „meczychów”. 

Gdzieś to już chyba widzieliśmy – taki zarzut przygotowali negatywnie nastawieni sympatycy futbolu do spotkań w fazie grupowej nowej edycji Ligi Mistrzów. Po części, mają racje. Ponownie PSG zmierzy się z Realem (obie ekipy rywalizowali w 1/8 finału LM 2017/2018), Liverpool powalczy z Napoli (zeszłoroczna walka w grupie), a Atletico zagra z Juventusem (1/8 finału sezonu 2018/2019). Odpowiemy jednak krytykom. Każde dwumecze czy rywalizacje w grupie to odrębne historie. Zespoły są w zupełnie innych sytuacjach, no być może z wyjątkiem Liverpoolu, który od ponad roku „trzyma poziom”.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Dla wszystkich, którzy marudzą mamy również jeszcze jedno pytanie. Czy bardziej atrakcyjne wydają się mecze faworytów z drużynami skazanymi na pożarcie, czy ponowne starcia na szczycie wzbudzają większe emocje? No właśnie, dlatego warto w tym tygodniu zasiąść wygodnie w fotelu i rozkoszować się widowiskami, których będzie w pierwszej kolejce naprawdę sporo.

Hit pierwszej kolejki?

Na stadionie Signal Iduna Park zapowiada się niezwykłe widowisko. Z jednej strony mamy Borussię, zespół niezwykle zmotywowany do osiągnięcia sukcesów w tym sezonie. Do Dortmundu przybyli bowiem tacy gracze jak Thorgan Hazard, Nico Schulz czy Julian Brandt. Na zasadzie transferu definitywnego pozostał w zespole Paco Alcacer. Co najważniejsze, tempa nie zwalnia Jadon Sancho, który na pewno ma chrapkę, by zostać zawodnikiem sezonu nie tylko Bundesligi, ale również Ligi Mistrzów.

Za wzmocnieniami BVB idą także wyniki. Drużyna z Dortmundu co prawda zanotowała już w tym sezonie jeden słaby mecz, przegrywając na wyjeździe 1-3 z Unionem Berlin. W innych spotkaniach, prezentowała jednak niezwykle atrakcyjny futbol. Najlepszą wizytówką zespołu jest ostatnie spotkanie z Bayerem na własnym obiekcie wygrany 4-0. Po czterech kolejkach Borussia ma na swoim koncie 9 punktów i zajmuje drugą lokatę w lidze. Warto zaznaczyć, iż żaden klub w Bundeslidze nie strzelił w tym sezonie tylu bramek, co gracze BVB (13 goli).

Barcelony natomiast nie trzeba nikomu szczególnie przedstawiać. Po raz kolejny „Duma Katalonii” podchodzi do rozgrywek Ligi Mistrzów jako faworyt całego turnieju. Tej tezy nie zmienia przeciętny start sezonu i problemy kadrowe. W trudnych sytuacjach zespołu z reguły rodzą się gwiazdy. Taką „gwiazdeczkę” ma już w swoich szeregach ekipa z Camp Nou. Mowa oczywiście o Ansu Fatim, który trafił na pierwsze strony gazet po meczu z Valencią.

Trzeba jednak skupić się na teraźniejszości, a ta dla Barcelony nie jest idealna. Szanse Borussii na korzystny wynik w Dortmundzie są bardzo duże. Leo Messi wyruszył z drużyną do Niemiec, więc można spodziewać się, że Argentyńczyk pojawi się na murawie z ławki rezerwowych. Nie wiadomo jednak w jakim momencie spotkania gwiazda „Dumy Katalonii” zamelduje się na boisku. Być może będzie to już rezultat niekorzystny dla ekipy z La Liga. Cóż, cieszy to, iż trudno wskazać faworyta tej rywalizacji.

Powtórka z rozrywki

Mamy problem. W tym samym dniu, o tej samej godzinie rozegrany zostanie jeszcze jeden hit. Mowa oczywiście o potyczce Napoli z Liverpoolem. Włosi z pewnością podejdą do tego meczu odpowiednio zmotywowani. Klub z Neapolu ma z tyłu głowy rywalizacje z zeszłego roku. Jak wiadomo, zespół z Serie A musiał uznać wyższość „The Reds” w grupie, tracąc tym samym szanse na grę w fazie pucharowej. Polscy kibice pamiętają natomiast okazję Arkadiusza Milika z końcówki spotkania na Anfield. Strzał napastnika naszej reprezentacji wybronił Alisson, który swoją interwencją zagwarantował drużynie awans.

Milik najprawdopodobniej nie będzie mieć okazji, by zrewanżować się bramkarzowi. Przynajmniej w Neapolu. Polak nadal dochodzi do stuprocentowej sprawności po kontuzji pachwiny. Na boisku można spodziewać się natomiast Piotra Zielińskiego, który po słabej przerwie reprezentacyjnej rozegrał dobre zawody w spotkaniu przeciwko Sampdorii.

Patrząc jednak na oba starcia, neutralny kibic raczej powinien przychylić się do widowiska w Dortmundzie. Nie bylibyśmy bowiem wielce zaskoczeni, jeżeli wtorkowy mecz Napoli z Liverpoolem przebiegłby podobnie, jak starcie obu drużyn z 3 października 2018 roku. Gracze z Neapolu na własnym stadionie wygrali z „The Reds” 1-0 po bardzo przeciętnym widowisku. Podopieczni Kloppa nie oddali we wspomnianym spotkaniu celnego strzału na bramkę. Jaka może być różnica w tej rywalizacji? Liverpool posiada argumenty, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Mecz inny niż zwykle?

Jeszcze rok temu na rywalizację Atletico z Juventusem spoglądalibyśmy z pewnym grymasem na twarzy. Dwie ekipy, które swoją grą nie porywają neutralnych kibiców. Sytuacja w obecnym sezonie jest inna. „Stara Dama” stała się ekipą, która pozwala na nieco więcej swoim rywalom. Idealnym przykładem jest chociażby spotkanie turyńskiej ekipy z Napoli. Wygrany mecz 4-3 podopiecznych Sarriego już jest określane mianem najlepszego spotkania tego sezonu w Serie A. Pod okiem byłego szkoleniowca Chelsea, Juventus nie wygląda już tak dobrze w defensywie. Tutaj może upatrywać swoją szanse Atletico Madryt.

Zespół Simeone do rywalizacji w Lidze Mistrzów podchodzi w nie najgorszym nastroju. Z ostatniego ligowego spotkania kibice „Los Rojiblancos” z pewnością nie mogą być zadowoleni, gdyż drużyna przegrała na wyjeździe z Realem Sociedad 0-2. Mimo to, madrycka ekipa zajmuje drugie miejsce w lidze i ma najwięcej punktów z wielkiej trójki faworytów do mistrzostwa LaLiga (mowa oczywiście o Atletico, Realu i Barcelonie).

W Atletico nikt już nie pamięta o Griezmannie. Joao Felix skradł serca kibiców już po pierwszych tygodniach pobytu w nowym klubie. Młody Portugalczyk może podchodzić do rozgrywek Ligi Mistrzów z podobnym nastawieniem jak Jadon Sancho. Kibice bacznie będą obserwować rywalizacje 19-latka ze swoim starszym rodakiem i mentorem, Cristiano Ronaldo. Tutaj można spodziewać się ciekawego widowiska. Pytanie na ile żelazna defensywa Simeone pozwoli zespołowi z Turynu.

My oczywiście obserwować będziemy postawę Wojciecha Szczęsnego na bramce Juventusu. Mając na uwadze wspomniane problemy „Starej Damy” w linii obrony, polski bramkarz może mieć w środowy wieczór sporo pracy.

Nadmuchany balonik

Podczas losowania fazy grupowej Ligi Mistrzów kibice zacierali ręce na samą myśl pojedynku PSG z Realem Madryt. Pierwszy mecz tych drużyn może okazać się jednak sporym niewypałem. Dlaczego? Wszystko za sprawą nieobecności ofensywnego trio w barwach paryskiej ekipy. Cavani oraz Mbappe nie mogą wystąpić w środowym spotkaniu z powodu kontuzji. Neymar natomiast jest zawieszony na trzy mecze z powodu swojego zachowania po przegranej rywalizacji z Manchesterem United. Jak dobrze pamiętamy, Brazylijczyk opublikował na swoim Instagramie wpis, w którym otwarcie krytykował prace sędziów.

Już spotkanie mistrzów Francji ze Strasbourgiem pokazało, że nieobecność Mbappe i Cavaniego na murawie jest widoczna. Paryski zespół miał spore kłopoty ze słabo radzącą sobie w tym sezonie drużyną.

Po drugiej stronie mamy Real, który także może mówić o problemach kadrowych. Na murawę Parc des Princes nie wybiegną tacy gracze jak Marcelo, Isco, Modric, Nacho czy Ramos. Poważną kontuzję leczy również Marco Asensio. Sympatycy „Królewskich” mogą pokładać nadzieję w Karimie Benzemie. Francuski napastnik w dobrym stylu rozpoczął nowy sezon, strzelając cztery gole w czterech ligowych meczach. Do gry wrócił natomiast Eden Hazard. Belg rozegrał nieco ponad dwa kwadranse w ostatnim ligowym spotkaniu.

Czy braki kadrowe wpłyną na atrakcyjność widowiska? Trudno się z takim stwierdzeniem nie zgodzić. Cały piłkarski świat chciałby zobaczyć obie ekipy w najlepszych możliwych składach. Na taki scenariusz musimy jednak poczekać do rewanżowego spotkania w Madrycie.

A może niespodzianka?

Mówimy o hitach, a często zdarza się, że spotkania na pozór mało atrakcyjne uzyskują miano niezwykłego widowiska. Gdzie możemy upatrywać masy bramek? Warto spojrzeć na Stamford Bridge. Chelsea Franka Lamparda od początku sezonu gra bardzo wesoły futbol. Idealny przykład to ostatni ligowy mecz „The Blues” wygrany 5-2. Prawdą jest, iż Valencia przyjeżdża do Londynu rozbita. Nie mówimy tutaj tylko o porażce 2-5 z Barceloną. Zwolnienie Marcelino jest wielkim ciosem dla zawodników z Walencji. Kilka błędów defensywy Chelsea może jednak sprawić, iż piłkarze hiszpańskiej ekipy nabiorą odpowiedniej ochoty do gry.

„Starzy znajomi” – takie miano możemy przypisać rywalizacji Szachtara z Manchesterem City. Obie ekipy ponownie zmierzą się w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Przypomnijmy, iż rywalizację tych drużyn obserwowaliśmy zarówno w sezonie 2017/2018, jak 2018/2019. Również i w tej kampanii nie mogło zabraknąć tej potyczki. Szachtar z pewnością postara się napsuć sporo krwi mistrzowi Anglii. Być może ekipa z Doniecka postara się o zwycięstwo, tak jak to miało miejsce w 2017 roku.

Jednego możemy być pewni. Patrząc na liczbę spotkań w Lidze Mistrzów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziemy świadkami kilku świetnych spotkań w tym tygodniu.

Fot. YouTube

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!