Gdzie oni dzisiaj są? Wspominamy ostatni polski awans do Ligi Europy

19.09.2019

Już dziś ruszają rozgrywki Ligi Europy. Dla nas — Polaków— to niestety smutny czas, ponieważ po raz kolejny uświadamia nam, w jakim szambie znajdują się polskie kluby. Jeszcze kilka lat temu pojawiały się jednak pewne światełka w tunelu, głównie za sprawą Legii oraz Lecha, kiedy te obie ekipy nie przynosiły nam wstydu i walczyły na równi z innymi w fazie grupowej europejskich pucharów. Ten czas już jednak minął.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Po raz ostatni występem drużyny z naszej ekstraklasy w fazie grupowej Ligi Europy emocjonowaliśmy się w 2015 roku. Wówczas to Legia po trzech rundach eliminacyjnych i pokonaniu między innymi Zorii Ługańsk, trafiła do stawki złożonej z 48 zespołów. Niestety, drużyna prowadzona wówczas przez Henninga Berga została umiejscowiona dopiero w trzecim koszyku, co oznaczało, że o awans do 1/16 będzie raczej trudno. Los jednak sprzyjał nieco stołecznej drużynie i obok Napoli, z drugiego koszyka zamiast przykładowo Fiorentiny, Lazio czy Liverpoolu warszawska ekipa otrzymała Club Brugge. Stawkę dopełnił Midtjylland.

Mimo to Legii nie udało się awansować i ostatecznie zespół Stanisława Czerczesowa (do zmiany szkoleniowca doszło po spotkaniu z Napoli) nie zdołał zanotować awansu do dalszej fazy. Jedno zwycięstwo, jeden remis i cztery dotkliwe porażki. Punkty udało się urwać tylko na własnym stadionie z duńską oraz belgijską drużyną.

Czy z perspektywy czasu Legia ma czego żałować? Czy potencjał tamtej kadry dawał rzeczywiście nadzieję na coś więcej aniżeli tylko czwarte miejsce przeciwko takim rywalom? Sądząc po tym jak kariera tamtejszych piłkarzy rozwinęła się w późniejszych latach, z pewnością mogliśmy mieć większe oczekiwania.

Bramkarz: Dusan Kuciak

To Słowak w 5 z 6 spotkań fazy grupowej stał między słupkami Legionistów. Niespełna dwa miesiące po zakończeniu tej fazy rozgrywek zgłosiło się po niego Hull City. Jego przygoda w Anglii potrwała tylko rok i w tym czasie rozegrał dla „Tygrysów” zaledwie jedno spotkanie. Po nieudanym transferze wrócił oczywiście do Polski, konkretnie do Lechii Gdańsk, w której jest od trzech sezonów podstawowym golkiperem.

Prawa obrona: Bartosz Bereszyński

Wychowanek Winogradów Poznań opuścił stolicę rok później aniżeli Kuciak. Bereszyński postawił również na inny kierunek, o wiele bardziej przyjemny pod kątem warunków pogodowych. Za blisko 2 miliony euro Legia postanowiła go bowiem sprzedać do Sampdorii. Reprezentant Polski dość szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce, którego nie oddaje do dziś.

Środkowi obrońcy: Igor Lewczuk i Jakub Rzeźniczak

Obaj trenerzy zwykle rotowali w tej strefie boiska pomiędzy trzema stoperami (raz zagrał tam Pazdan oraz Jodłowiec). Najwięcej minut otrzymał Lewczuk, który po tym sezonie trafił do Girondins Bordeaux. We Francji rozegrał łącznie 55 spotkań, czego nie możemy nazwać oczywiście katastrofą. Mimo to, powrót do ekstraklasy podczas letniego okienka jest w pewien sposób rozczarowaniem. Z kolei, Rzeźniczak w lipcu 2017 roku trafił do Karabachu, gdzie miał okazje zasmakować między innymi gry w Lidze Mistrzów. Pierwotnie krytykowany ten ruch, ale swoje na pewno zarobił i nadal rozgrywał mecze w europejskich pucharach. Na ostatnie lata swojej kariery Jakub postanowił wrócić do Polski, podpisując we wtorek kontrakt z Wisłą Płock.

Lewy obrońca: Tomasz Brzyski

Wraz z Lewczukiem zespół opuścił także Brzyski, z którym Legia postanowiła nie przedłużać już kontraktu. Ówczesny 34-letni zawodnik ostatecznie trafił do Sandecji, a obecnie gra na czwartym poziomie rozgrywkowym w Motorze Lublin. Reprezentant Polski za kadencji Adama Nawałki dość późno trafił na ligowy top, ale trzeba przyznać, że kibice warszawskiej drużyny z pewnością dobrze go zapamiętają.

Defensywni pomocnicy: Tomasz Jodłowiec, Michał Pazdan

Jodłowiec to podstawowy defensywny pomocnik za czasów Berga i Czerczesowa. To na nim opierała się gra w środku pola, gdzie w solidny sposób wypełniał swoje zadania. Zaowocowało to regularną grą w reprezentacji Polski, co zwieńczył występem na EURO 2016. Dwa lata później Jodłowiec został wypożyczony, a następnie wykupiony przez Piasta Gliwice. Solidny ligowiec – po prostu. Z kolei Pazdan do poprzedniej zimy bronił barw Legii. Ze swojej drużyny do Turcji odpalił go dopiero Ricardo Sa Pinto, ale 31-latek z powodzeniem radzi sobie w Ankaragucu. Co ciekawe, Pazdan rozegrał w ówczesnej kampanii Ligi Europy aż trzy spotkania w środku pomocy głównie za Henninga Berga.

Środkowy pomocnik: Stojan Vranjes

Strzelec jednej z czterech bramek zdobytych przez Legię w tej Lidze Europy. Bośniak ostatecznie na niezbyt długo zabawił w Warszawie, którą opuścił już po półtora roku na rzecz Piasta Gliwice. Również na Górnym Śląsku jego kariera nie potrwała zbyt długo i 32-latek dziś spokojnie kończy karierę we własnym kraju.

Ofensywni pomocnicy: Guilherme, Ondrej Duda

Każdy z nich rozegrał podobną liczbę minut, choć zaledwie dwa razy obydwoje  zaczynali spotkanie w wyjściowej jedenastce równocześnie. U każdego z nich zabrakło oczywiście liczb w postaci bramek oraz asyst. Słowak opuścił Warszawę już po zakończonym sezonie na rzecz Herthy Berlin. Resztę historii wszyscy doskonale już znamy. Z kolei Brazylijczyk został i z pewnością tego nie żałował, ponieważ już po roku mógł sprawdzić swoje siły w Lidze Mistrzów przeciwko Realowi Madryt. W styczniu 2018 roku Guilherme trafił do Benevento, ale już po pół roku włoski klub wypożyczył go do Malatyasporu. Mimo wszystko oczekiwaliśmy po nim więcej.

Prawy pomocnik: Ivan Trickovski

Transfer-zagadka. Kupiony z Al Nasr w sierpniu 2015 roku i oddany przez Czerczesowa kilka miesięcy później na zasadzie wolnego transferu do cypryjskiej Larnaki. W Legii kompletny niewypał z 17 występami na koncie. W aktualnej drużynie idzie mu jednak o niebo lepiej, pełniąc tam nawet rolę kapitana.

Lewy pomocnik: Michał Kucharczyk

Kuchy, licząc wszystkich bocznych pomocników, rozegrał najwięcej minut w tej edycji Ligi Europy, dodając do tego jedyną bramkę w starciu przeciwko Club Brugge. Jak zwykle bardzo solidny i przebojowy, choć nie zawsze jest z tego wiele pożytku. Opuścił stolicę w lipcu tego roku przechodząc do Uralu Jekaterynburg.

Napastnicy: Aleksandar Prijović, Nemanja Nikolić

Zaledwie dwukrotnie wyszli w fazie grupowej w podstawowym składzie. Kto wie, być może to był największy błąd dwójki szkoleniowców Legii? Po słabym spotkaniu z Midtjylland musieli poczekać aż dwa miesiące zanim Czerczesow ponownie postawił na ich duet od pierwszej minuty. Wówczas w rewanżu z Duńczykami bramką popisał się Serb, który zakończył te rozgrywki z 2 bramkami. Obaj opuścili Legię niemalże w tym samym czasie podczas zimowego okienka transferowego. Pierwszy z nich trafił do PAOK-u Saloniki, zaś drugi Warszawę zamienił na Chicago. W styczniu tego roku Prijović przeniósł się do Arabii Saudyjskiej i z pewnością nie ma na co narzekać.

***

Oprócz wymienionych piłkarzy, którzy zagrali minimum 300 minut, swoje występy zaliczyli także: Arkadiusz Malarz, Łukasz Broź, Dominik Furman, Rafał Makowski, Pablo Dyego, Michał Żyro oraz…Marek Saganowski.

Łącznie z tamtej kadry pozostał aktualnie w Legii zaledwie Igor Lewczuk, choć i on przecież wrócił do Warszawy dopiero w tym roku. Reszta już wyparowała do przeróżnych klubów i radzi sobie w nowych miejscach z różnym skutkiem.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!