Legia – Lechia: Czy Biało-Zieloni się zemszczą?

28.09.2019

Ruszyła dziesiąta kolejka ekstraklasy! A w nim czekają nas na pewno dwa ciekawe meczu. Jeden z punktu kibicowskiego, Wisła – Cracovia, drugie ze sportowego – Legia – Lechia. Derby Krakowa dopiero jutro, dlatego najpierw skupimy się na tym, co nas czeka w Warszawie.

 Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Rozkręcili się po pucharach

To dosyć zaskakujące, przypominając flashbacki z początku sezonu, że wygrany tego spotkania będzie liderem. Oba zespoły średnio godziły grę w lidze z europejskimi pucharami i zaczęły tak naprawdę od środka tabeli. Legia podniosła się nieco szybciej – już w sierpniu była blisko czołówki. I miała już okazję do tego, by być liderem. Gdy jednak wszyscy doliczali podopiecznym Vukovicia trzy punkty z automatu, zespół przegrał z Wisłą Płock. Po zwycięstwie z Cracovią, Legia znajduje się na 3. miejscu, z jednym punktem straty do liderującej Pogoni.

Lechia potrzebowała jeszcze więcej czasu, żeby wejść w sezon. O ile bardzo dobrze od początku rozgrywek spisywali się Dusan Kuciak, Filip Mladenović czy Błażej Augustyn, ofensywa wyglądała bardzo przeciętnie. W ostatnich kolejkach doszło jednak do przełamania i u Peszki, i u Haraslina. Poza tym ciekawą postacią jest Artur Sobiech, który jest napastnikiem nie tylko od zdobywania bramek. Zdarza się również, że potrafi wypracowywać okazje dla kolegów. Poza tym już nie ma dziury w środku, jak na początku sezonu. Krytykowany do niedawna Daniel Łukasik w meczu z Koroną zaliczył 97% celnych podań. Lechia wraca do walki.

Męczarnie Lechii

Bez względu na formę, gdańszczanie nie lubią grać z Legią. To widać po ostatnich wynikach. Przez ostatnie osiem meczów Lechia nie była w stanie odnieść zwycięstwa z rywalami. Nawet cofnijmy się bardziej, w piętnastu meczach Lechiści wygrali zaledwie dwa razy. To ekstraklasa, wszystko się może zdarzyć. Jednak warto podkreślić, że Lechia do Legii po prostu nie ma szczęścia.

Ile minęło od ostatniego zwycięstwa Biało-Zielonych? Trzy lata i ponad cztery miesiące. Trochę się pozmieniało od tamtego czasu…

– Królem strzelców był Nemanja Nikolić.
– W ataku Lechii grał Grzegorz Kuświk
– W Legii wystąpił wówczas Michał Masłowski.
– Artur Sobiech występował w Bundeslidze, w barwach Hannoveru.
– Przez ten czas Mario Maloca zdążył odejść z Lechii, rozegrać dwa sezony w Furth i wrócić do Gdańska.
– Stanisław Czerczesow od tamtej pory zdołał zaliczyć mistrzostwo Polski i ćwierćfinał Mistrzostw Świata.
– Piotr Stokowiec prowadził wtedy Zagłębie Lubin, które było trzecią siłą ekstraklasy.

Ostatni mecz pomiędzy Lechią a Legią miał odbył się w Gdańsku, 27 kwietnia. Legioniści wówczas wygrali 3:1, jednak po pierwszej połowie to podopieczni Piotra Stokowca prowadzili. To w sumie trochę zabawne, bo w pierwszej połowie Legia dłużej utrzymywała się przy piłce, a w drugiej Lechia. Drużyna z Gdańska oddała jednak w ciągu meczu zaledwie jeden celny strzał. Trzeba jednak przypomnieć, że to był dla Biało-Zielonych trudniejszy moment. Spotkanie z Legią rozpoczęło niechlubną passę czterech meczów bez zwycięstw, która sprawiła, że Lechia nie miała już szans w walce o mistrzostwo.

Kilka punktów wspólnych

Osób, które łączą Legie i Lechię jest kilka. Łącznie aż czterech Lechistów ma przeszłość w stołecznym klubie. O Rafale Wolskim i Danielu Łukasiku chyba nie trzeba wspominać, ale mało kto już pamięta, że swój epizod w zespole Legionistów miał Błażej Augustyn. Obrońca występował w Legii w sezonie 2007/2008. Duet defensorów Dickson Choto-Inaki Astiz okazał się jednak wówczas za silną konkurencją dla zawodnika polskiej młodzieżówki. Augustyn pojawił się na boisku zaledwie w czterech pierwszych meczach na początku sezonu – tylko dwukrotnie od pierwszej minuty. I na tym w zasadzie zakończyła się jego przygoda z Warszawą. Chociaż teoretycznie był piłkarzem Legii do 2009 roku. Rok przed odejściem spędził w Rimini Calcio, a następnie trafił za 300 tysięcy euro do Catanii.

W Legii występował również jeszcze jeden Lechista, Jakub Arak. Zawodnik od pięciu miesięcy zmaga się jednak z kontuzją. Podczas kwietniowego meczu z Cracovią, napastnik zerwał więzadła krzyżowe.

W barwach Legii jest także jeden piłkarz, który przez kilka sezonów występował w Gdańsku. Mowa oczywiście o Pawle Stolarskim. Obrońca w tym sezonie wystąpił jedenaście razy w pierwszym składzie, a raz wszedł na boisko z ławki. W spotkaniu z Cracovią jednak nie wystąpił, gdyż Aleksandar Vuković postawił na Marko Vesovicia. Stolarski może jednak również grać na lewej stronie, a Luis Rocha nie cieszy się ostatnio zbyt pochlebnymi opiniami.

Gra o Wszołka

Po ostatnim oknie transferowym, oba kluby łączy trochę również… Paweł Wszołek. Dlatego, że początkowo zawodnik miał trafić do Gdańska z uwagi na pracę z Piotrem Stokowcem. Mieli oni bowiem okazję razem pracować już w Polonii Warszawa. Ostatecznie jednak gdańszczanie nie spełnili warunków i były zawodnik Queens Park Rangers musiał szukać dalej. I ostatecznie trafił do Legii. Można jednak jako ciekawostkę dodać, że w Lechii i tak nie brakuje Wszołka… W zespole juniorów Biało-Zielonych występuje bowiem Marcel Wszołek, aczkolwiek nie jest on spokrewniony z rodziną reprezentanta Polski.

***

Jak zakończy się mecz? Jeśli zwycięstwem Legii, prawdopodobnie będzie ono minimalne. Legioniści w tym sezonie raczej nie mają w zwyczaju nokautować rywala. Poza tym Lechia jest silna w obronie, co już pokazała kilkakrotnie w tym sezonie. Lechiści również nie wygrywają zbyt wysoko – tylko raz w obecnych rozgrywkach wygrali dwubramkową przewagą, w ostatniej kolejce z Koroną. Możliwe, że mecz okaże się męczący dla oka. Legia nie gra ładnych spotkań, to w ostatnim czasie jest jednak domina Lechii.

Mecz może równie dobrze zakończyć się minimalnym zwycięstwem którejś z drużyn, jak i remisem. Poziom obu zespołów wydaje się wyrównany i trudno wskazać zdecydowanego faworyta. Zdecydowanie bardziej na fali jest Lechia, która jednak z Legią nie potrafi wygrać już od dłuższego czasu. Jedno jest jednak pewne – kto wygra, będzie liderem. To znak, że czołowe drużyny po pucharach wracają do gry o najwyższe pozycje w lidze.

Fot. YouTube

 Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!