Kadra Łotwy = reprezentacja polskiej ekstraklasy

08.10.2019

Już w czwartek kolejne starcie Polaków w eliminacjach do Mistrzostw Europy. Tym razem czas na mecz z Łotwą, która planuje wykorzystać swoich… agentów. Kadra składa się bowiem głównie z byłych i obecnych piłkarzy ekstraklasy i I ligi.

Reprezentacja Łotwy jest, trzeba podkreślić, najsłabszą w “polskiej” grupie. Przegrywają mecz za meczem, tracąc przy tym co najmniej dwie bramki. W sześciu dotychczasowych spotkaniach mają na koncie tylko jedno trafienie, które jest samobójem Macedończyka Darko Velkoskiego. Najniższy wymiar kary otrzymali tak naprawdę w Warszawie, gdzie Pavelsa Steinborsa pokonali w końcówce Robert Lewandowski i Kamil Glik.

Co mogło przede wszystkim zwrócić uwagę w reprezentacji Łotwy? W pierwszej jedenastce wystąpiło aż dziewięciu zawodników, którzy wciąż grają, bądź grali w przeszłości w polskiej lidze. Podobnie może być również w najbliższym meczu. Trener Slavisa Stojanović powołał bowiem aż czternastu piłkarzy, których kojarzymy z polskich boisk. To oznacza, że statystycznie co drugi reprezentant Łotwy ma na koncie przeszłość w ekstraklasie bądź nawet I lidze.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Skąd się wzięła w Polsce moda na Łotwę? W zasadzie pojawiła się na początku obecnej dekady, gdy do Lecha Poznań trafił Artjoms Rudnevs. Po znakomitych występach napastnika w pucharach i lidze wiele klubów pomyślało: “a może by tak kogoś z Łotwy ściągnąć?”. I zaczęło napływać coraz więcej piłkarzy z tamtego kierunku do ekstraklasy i I ligi. Większość takich transferów okazała się niewypałami, które mogliśmy obserwować w Polsce przez zaledwie kilka miesięcy. Były jednak również wyjątki, które w jakiś sposób błysnęły bądź błyszczą nadal w kraju nad Wisłą.

Pavels Steinbors

Takim przykładem jest Pavels Steinbors. Bramkarz grał najpierw w Górniku Zabrze, a od trzech lat występuje w Arce Gdynia. Przyczynił się przez ten czas do zdobycia Pucharu oraz dwóch Superpucharów Polski. Od pewnego czasu w każdej kolejce ekstraklasy znajduje się w czołówce golkiperów pod względem liczby interwencji. Nieprzypadkowo został w tym roku wybrany przez kibiców do najlepszej jedenastki w historii klubu. W reprezentacji jednak nie jest gwarancją czystych kont bowiem nie zachował go w barwach narodowych ani razu. W ostatnim czasie jednak wskoczył do jej pierwszego składu i prawdopodobnie zagra przeciwko Polsce.

Marcis Oss

Na pewno zagra również Marcis Oss. Obrońca przez pół roku występował w Górniku Zabrze. Mówiło się, że ma okazać się dużym wzmocnieniem, aczkolwiek tak nie było. Wystąpił w zaledwie dziewięciu meczach i pożegnano się z nim bez żalu. Później jednak odbudował swoją karierę w Łotwie, a następnie trafił do szwajcarskiego Neuchatel Xamax. Do pierwszej jedenastki wskoczył całkiem niedawno. Chociaż ma na koncie tylko siedem występów, w meczu z Polską można się go spodziewać.

Kaspars Dubra

Więcej meczów w barwach narodowych ma Kaspars Dubra. Ktoś jeszcze go pamięta z polskich boisk? Pewnie jedynie koneserzy naszej piłki i najwierniejsi fani Polonii Bytom. Obrońca rozegrał tam zaledwie cztery ostatnie mecze sezonu, w którym zespół ze Śląska pożegnał się z I ligą. Podobnie jak Oss odbił się po powrocie do Łotwy. Później trafił do BATE Borysów, gdzie zagrał w Lidze Mistrzów. Tym nie może się pochwalić chyba żaden z zawodników tamtej Polonii. Ostatnio gra na Ukrainie, w Oleksandrii.

Vitalijs Maksimenko

Więcej kibiców pamięta z pewnością takiego piłkarza, jak Vitalijs Maksimenko. Obrońca wystąpił w siedemnastu meczach Termaliki Nieciecza w ostatnim dotychczasowym sezonie tego klubu w ekstraklasie. W sumie podobny casus, jak Oss. Miał być wzmocnieniem, a okazał się totalnym niewypałem. Stamtąd trafił do Olimpii Lublana, gdzie gra do dziś. W kadrze ma 48 występów.

Igors Tarasovs

Najbardziej znany z łotewskich obrońców jest z pewnością Igors Tarasovs. Tak, to “ten z długimi włosami”. Chociaż włosy już dawno ściął. To jeden z nielicznych zawodników w tym zestawieniu, który wystąpił w ponad stu meczach ekstraklasy, co miało miejsce w Jagiellonii i Śląsku. Latem odszedł z Wrocławia do rodzimego Spartaksa Jurmała.

Antonis Cernomordijs

A kto jeszcze pamięta Antonisa Cernomordijsa? Pewnie nawet wielu zagorzałych fanów Lecha Poznań go już nie pamięta. Łotysz trafił do Polski w 2014 roku i miał okazję trenować z pierwszym zespołem, w którym jednak nie zagrał. Pojawiał się za to w rezerwach i drużynach juniorskich. Bardziej można go więcej kojarzyć z newsów na portalu 90minut.pl niż z gry. Od czasu odejścia z Lecha w 2016 roku, grał w swoim rodzinnym kraju, z półroczną przerwą na cypryjski Pafos. Latem wraz z Riga FC wyeliminował Piasta Gliwice z pucharów.

Vladislavs Fjodorovs

Wraz z Cernomrdijsem do Lecha trafił również Vladislavs Fjodorovs. I on również nie miał nawet okazji zadebiutować w pierwszej drużynie. Rezerwy Kolejorza i nieliczne treningi z pierwszą drużyną to był jego szczyt osiągnięć w Polsce. Potem wrócił do Łotwy, gdzie grał w Daugavpils i FK Metta, a od początku roku gra w Ridze. On jednak nie miał okazji zagrać w meczu z Piastem. W reprezentacji ma na koncie trzy mecze i jedną bramkę.

Olegs Laizans

Niewypałem w ekstraklasie okazał się także Olegs Laizans. O ile gdy trafił do Lechii w 2010 roku, miał przebłyski dobrej gry, zanotował gola, asystę i kilka niezłych występów, w ŁKS-ie sobie nie poradził. Trafił do klubu w trudnym momencie, przed rundą wiosenną sezonu 2011/2012 i czekała go walka o utrzymanie. Z Łotyszem na boisku łodzianie nie wygrali ani jednego meczu. Poza tym po kilku meczach stracił miejsce w składzie. Mówiło się o tym, że trafi do któregoś z polskich klubów, aczkolwiek po przygodzie z ŁKS-em trafił do rosyjskiego klubu Jenisej Krasnojarsk. Obecnie jest również piłkarzem Riga FC. 32-latek jest weteranem kadry Łotwy. Zagrał w niej w 51 spotkaniach.

Roberts Savalnieks

Kariery w Polsce nie zrobił także Roberts Savalnieks. Trafił do Jagiellonii prowadzonej przez Piotra Stokowca zimą 2014 roku. Wystąpił w zaledwie czterech meczach, ani razu od pierwszej minuty. Nic dziwnego, bo na boisku był naprawdę fatalny. Nic dziwnego, że opuścił Białystok po pół roku. Od tamtej pory grał w czterech łotewskich klubach. W 2017 roku trafił do RFS, gdzie gra do dziś. W kadrze ma na koncie 16 występów.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Vladimirs Kamess

Vladimirs Kamess rozegrał trochę więcej meczów w Polsce niż Savalnieks. A dokładnie sześć. Tyle razy pojawił się na boisku w barwach Pogoni Szczecin. Grał kilka razy od pierwszej minuty, raz na prawym skrzydle, raz na lewym. Bez efektów. Z nim również pożegnano się bez żalu. Ze Szczecina trafił do FK Liepaja. W sierpniu został piłkarzem Riga FC. Rozegrał w kadrze 23 spotkania, zdobywając jedną bramkę.

Deniss Rakels

Denissa Rakelsa nie trzeba nikomu przedstawiać. Napastnik grał w Cracovii, Lechu, Zagłębiu Lubin i GKS-ie Katowice. Najlepiej zapamiętają go kibice pierwszego i ostatniego. W Poznaniu i Lubinie nie prezentował się zbyt dobrze, zresztą grał mało. Poza tym mówiło się wtedy głośno o jego niezbyt sportowym trybie życia. Jego powrót do Cracovii w zeszłym roku był również nie do końca udany. Grał sporo, jednak nie miał większego wpływu na wyniki zespołu. Latem trafił do Riga FC. Jego dotychczasowy bilans w kadrze to 30 meczów i jeden gol.

Arturs Karasauks

Kolejny z piłkarzy spędził w ekstraklasie zaledwie dziewiętnaście minut na boisku. Arturs Karasausks był wypożyczony na początku 2016 roku do Piasta Gliwice. Po trzech miesiącach wrócił jednak do Skonto. Od tamtej pory grał jeszcze w Szwajcarii, na Cyprze i w Kazachstanie. Od lutego reprezentuje barwy Riga FC. W reprezentacji zdobył jedną bramkę w 24 meczach.

Valerijs Sabala i Vladislavs Gutkovskis

Na koniec dwaj napastnicy, których wciąż możemy oglądać na polskich boiskach – Valerijs Sabala i Vladislavs Gutkovskis. Pierwszy gra dla Miedzi, a drugi dla Niecieczy. A jeszcze pięć lat temu obaj byli uważani za największe młode talenty łotewskiego futbolu. Choć Sabala nigdy nie zagrał w ekstraklasie, jest on bardziej doświadczony w międzynarodowych bojach. W 52 meczach reprezentacji zdobył dwanaście bramek. Za to Gutkovskis, który ma za sobą dwa pełne sezony w ekstraklasie, zaliczył w kadrze czternaście występów, bez choćby jednego gola.

***

Można nawet wystawić jedenastkę składającą się z piłkarzy z polskimi doświadczeniami. Steinbors – Maksimenko, Oss, Dubra, Tarasovs – Fjodorovs, Laizans, Savalnieks – Rakels, Gutkovskis, Sabala. Ta jedenastka brzmi znajomo? Ponadto w kadrze znajdują się jeszcze trzej piłkarze kojarzeni z naszą ekstraklasą. To oznacza, że Łotwa mogłaby praktycznie wystawić pierwszy skład i wprowadzić za nich zawodników wyłącznie znanych z polskiego podwórka.

Fot. YouTube

 Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!