Kamil Biliński: “Sportem numer jeden na Łotwie jest hokej, piłka jest na trzecim miejscu”

10.10.2019
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 14:29

Najbliższym rywalem reprezentacji Polski będzie kadra Łotwy. Czy zespół, który nie zdobył jeszcze ani jednego punktu może postraszyć Polaków? Jak wygląda łotewski futbol od środka? O to zapytaliśmy Kamila Bilińskiego, zawodnika mistrza tamtejszej ligi, Riga FC.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Wiele wskazuje na to, że już niedługo będzie można panu pogratulować mistrzostwa Łotwy. Jak od wewnątrz wygląda ta batalia?

Mamy dwa zaległe spotkania, wszyscy rozegrali ich więcej od nas. Zostało nam pięć spotkań i tak naprawdę potrzebujemy jednego punktu, żeby świętować obronę mistrzostwa kraju. Mamy to na wyciągnięcie ręki, ale musimy być czujni.

Czym różni się gra na Łotwie od gry w Polsce?

Jest kilka czynników, którymi się różnimy. Infrastruktura, stadiony, telewizja, zainteresowanie całą ligą. Tutaj to wygląda trochę gorzej niż u nas w kraju. Sportem numer jeden na Łotwie jest hokej, drugim koszykówka. Piłka nożna jest dopiero na trzecim miejscu. To zainteresowanie nie jest więc dość duże, zdecydowanie mniejsze niż u nas w kraju.

A od strony gry, taktyki? Czy nacisk jest kładziony na coś innego?

Myślę, że nie. Taktyka, przygotowanie fizyczne. Tutaj jednak bardziej wzorują się na lidze rosyjskiej. Tak jak dominuje tu język rosyjski, tak i schematy związane z piłką nożną są podobne.

A jak wyglądają struktury organizacyjne? 

W tej chwili większość zespołów ma prywatnych inwestorów. Nie należą do miast, jak większość klubów w Polsce. Można powiedzieć, że wiele z nich ma nieograniczone budżety. Tak naprawdę nie wiadomo, jakimi pieniędzmi są w stanie dysponować. Przykładowo, właścicielem mojego klubu jest bogaty Rosjanin. Ale jaki jest do końca budżet klubu? Jest to niewiadome.

Kilku Łotyszy, z którymi gra pan w Riga FC, grało wcześniej w ekstraklasie. Dzięki temu było łatwiej panu nawiązać z nimi kontakt?

Na pewno. Dużym pozytywem jest to, że większość z chłopaków w miarę swobodnie rozmawia po polsku. Złapaliśmy kontakt i łatwiej było wejść w szatnię i móc w niej funkcjonować. Nie miałem też problemów z komunikacją, bo porozumiewałem się także w języku angielskim albo rosyjskim, który jest zbliżony do naszego.

Znajomość polskiej piłki pomogła też Ridze wyeliminować Piasta Gliwice z pucharów?

Na pewno mogliśmy mieć więcej informacji na temat przeciwnika i tego, czego się po nim spodziewać. Przede wszystkim w zwycięstwie pomogło nam to, że Piast w Rydze zagrał słabsze spotkanie. Niestety im nie wyszło i dało nam to szansę, by grać dalej w europejskich pucharach

Może Polakom pomogłoby wprowadzenie systemu wiosna-jesień, który jest obecny w lidze łotewskiej? Niektórzy twierdzą, że polskie zespoły po przerwie letniej są nieprzygotowane do pucharów.

Tak mogłyby się tłumaczyć kluby z większości lig Europy. Jest niewiele lig, jak Łotwa, Estonia czy Litwa, gdzie system rozgrywek jest trochę inny. Nie wiem, czy mógłby się przyjąć. Jedynym plusem jest, że wtedy gra się cały rok. Człowiek zmotywuje się w zimie i potem cały czas jest w rytmie meczowym. I nie ma tylu przerw – zimą, latem i co chwilę człowiek wypada z rytmu.

Jak pan widzi przyszłość łotewskiej piłki? 

Na pewno musi dużo wody upłynąć, że to się zmieniło. W tej chwili materiał ludzki jest jaki jest i na Łotwie nie mogą pewnych rzeczy przeskoczyć. Piłka zaczyna trochę lepiej wyglądać, jednak wciąż się zmieniają zasady. W tym sezonie w pierwszym składzie mogło grać pięciu obcokrajowców, a w następnym będzie mogło grać ośmiu w jednym czasie. Federacja i działacze szukają złotego środka, by zwiększyć zainteresowanie w kraju i podnosić poziom ligi. Zobaczymy w przyszłości, czy to się uda, czy będzie gorzej.

Na tę chwilę uważam, że musi minąć dużo czasu, żeby było lepiej. Reprezentacje Łotwy w młodszych rocznikach notują lepsze wyniki, więc może za kilka lat kondycja piłki w tym kraju trochę się polepszy. Raczej jednak nie przeskoczy zainteresowania, jakie w tym kraju mają hokej i koszykówka.

Ostatnio reprezentacja Polski U-21 grała z Łotwą. I było widać braki rywali pod względem techniki, aczkolwiek zespół był skuteczny w obronie.

Oni wiedzą, że w tej chwili nie są jacyś bardzo mocni. Dlatego muszą budować wszystko od tyłu. Gołym okiem widać, że jest jednak duży problem w ofensywie. Tak samo jest w pierwszej reprezentacji, gdzie zespół skutecznie potrafi bronić wyniku. A z przodu nie potrafi nic zrobić. Nie ma się co oszukiwać, oni zdobyli jednego gola w eliminacjach. I to nie do końca oni, bo obrońca Macedonii trafił do własnej bramki. To pokazuje, że atak jest dużym problemem tej reprezentacji.

Na co powinna uważać reprezentacja Polski w meczu z Łotwą?

Myślę, że nie powinna się niczego obawiać. Mamy świetny zespół, z wieloma piłkarzami dużego formatu. Innego rezultatu niż zwycięstwo w tym spotkaniu, nie przewiduję. Mam nadzieję, że Polska zagra dobre, ciekawe spotkanie i wygra zdecydowanie w tym meczu.

Pokusi się pan o obstawienie dokładnego wyniku tego spotkania?

Byłbym zadowolony, gdyby zakończyło się wyższym zwycięstwem niż w Warszawie.

Fot. YouTube

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!