Pogoń z domowym zwycięstwem. Sprawę przesądził Kamil Grosicki

Napisane przez Mikołaj Duda, 01 lutego 2025
Pogoń Szczecin, Kamil Grosicki

Pogoń Szczecin rundę wiosenną zainaugurowała meczem przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin. Mimo wielu problemów, które trapiły klub ze Szczecina można było o nich mówić jako o faworycie spotkania. To potwierdziło się na boisku i nie bez problemów, ale drużyna Roberta Kolendowicza po jedynym tego wieczoru golu Kamila Grosickiego w udany sposób rozpoczęła rywalizację po przerwie zimowej.

Pogoń wygra na przeciw pozaboiskowym problemom?

To był trzeci w tym sezonie pojedynek Pogoni z Zagłębiem. Po raz pierwszy te drużyny zmierzyły się w drugiej kolejce na stadionie w Lubinie. Wtedy padł remis 2:2. Dla gospodarzy gole strzelali Tomasz Pieńko i Dawid Kurminowski. Na ich trafienia odpowiedzieli Efthymis Koulouris i Patryk Paryzek. Na jesień oba zespoły zmierzyły się także w 1/8 Pucharu Polski. Portowcy po szalonym meczu przed własną publicznością zakończonym wynikiem 4:3 awansowali do następnej rundy.

Pogoń w przerwie zimowej była bardzo gorącym medialnym tematem, jednak nie z powodu przygotowań czy przeprowadzania ciekawych transferów. Wiele mówiło się o zmianie właściciela. Miał nim zostać kanadyjski biznesmen Alex Haditaghi, ale końcowo nic z tego nie wyszło. Poszukiwania nowego chętnego trwają. Klub ze Szczecina ma poważne problemy finansowe i opóźnienia z wypłacaniem należnych wynagrodzeń. Z tego powodu piłkarze w ramach protestu nie wzięli udziału w kilku treningach na samym początku przygotowań.

Robert Kolendowicz nie dostał do dyspozycji nowych graczy. Kilku z kolei opuściło klub. Wahan Biczachczjan przeniósł się do Legii Warszawa, a Benedikt Zech wraz z Alexandrem Gorgonem wyjechali z Polski – obaj trafili do SCR Altach. Dużo się mówiło o transferze Koulourisa, jednak póki co Grek pozostał w Szczecinie. Pogoń po rundzie jesiennej zajmowała ósme miejsce z dorobkiem 27 punktów.

Zagłębie przerwę spędziło raczej w ciszy. Nie było o tym klubie zbyt głośno. „Miedziowi” sprowadzili tylko duet Szwedów z ich rodzimej Brommapojkarny. Do dyspozycji Marcina Włodarskiego od rundy wiosennej są obrońca Ludvig Fritzson i pomocnik Aleksander Abrahamsson. Ekipa z Lubina na jesień spisywała się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Właśnie dlatego też Waldemara Formalika zastąpił Marcin Włodarski. Po 18 rozegranych kolejkach mieli na koncie 19 punktów, co dawało im 14 miejsce.

Pierwsza połowa nie porwała. Pogoń wynudziła swoich kibiców

Ciężko o pierwszych 45 minutach powiedzieć coś więcej niż to, że się odbyły. Piłkarze z obu stron walczyli, biegali, jednak kompletnie nic z tego nie wynikało. Mecz rozgrywał się głównie w środkowej części boiska. Pod żadną bramką nie zrobiło się nawet przez chwilę gorąco. Obie drużyny próbowały swoich szans, jednak były one bardzo niecelne i z kompletnie nieprzygotowanych pozycji.

Więcej z gry miało Zagłębie. To oni częściej byli przy piłce i próbowali ugrać coś na swoją korzyść. Pogoń tego wieczoru była kompletnie bezradna. Mimo, że nie można im było odmówić waleczności i chęci wygrania na przekór wszystkim problemom wokół klubu. Odczuwalny był brak na boisku Efthymisa Koulourisa. Bez niego Kamil Grosicki nie był sobą, nie potrafił pokazać atutów z jakich jest znany w Polsce i za granicą.

Na przerwę obie drużyny schodziły z wynikiem remisowym i jeśli z samego rezultatu mogli być zadowoleni to z przebiegu gry zdecydowanie nie. Zarówno Robert Kolendowicz jak i Marcin Włodarski po zejściu do szatni musieli mieć do swoich podopiecznych sporo uwag. Kwestią było, czy piłkarze będą w stanie je wcielić w życie i drugą połowę uczynić znacznie ciekawszą.

Pogoń nabrała wiatru w żagle. Grosicki zapewnił zwycięstwo

W drugą część oba zespoły weszły bez zmian personalnych. Obraz gry również nie uległ większej zmianie. Więcej próbowało i chciało Zagłębie, jednak konkretów wciąż brakowało.

To tylko coraz bardziej frustrowało piłkarzy z obu stron. Sędzia co chwilę musiał przerywać grę i wyciągać z kieszeni żółtą kartkę. Obrywało się szczególnie graczom gospodarzy; goście też nie zostali oszczędzeni. Po 70 minutach rywalizacji po raz pierwszy postanowił zainterweniować Robert Kolendowicz. Boisko opuścił Joao Gamboa, a zastąpił go Kacper Łukasiak.

To musiało zadziałać ożywiająco na „Portowców”. Piłkę w środkowej części boiska odebrał Fredrik Ulvestad. Norweg nie zastanawiał się zbyt długo co ma z nią zrobić. Kapitalnym podaniem prostopadłym uruchomił Kamila Grosickiego, a ten już doskonale wiedział co ma z tym zrobić. Z całych sił pomknął w stronę bramki Dominika Hładuna. Minął jednego obrońcę i lekkim finezyjnym strzałem z kilku metrów otworzył wynik tego meczu.

Strzelony gol zdecydowanie uwolnił coś w dyspozycji gospodarzy. Poczuli się zdecydowanie pewniej i zaczęli odważniej atakować. Kilkukrotnie za sprawą Fredrika Ulvestada, Adriana Przyborka czy Patryka Paryzka próbowali podwyższyć wynik i przypieczętować swoje zwycięstwo. Bardzo aktywny po wejściu na ostatnie kilkanaście minut był młody Antoni Klukowski. Mimo chęci i prób już nic więcej się nie wydarzyło i arbiter zakończył mecz przy wyniku 1:0.

Fot. Screen Canal Plus Sport

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

Odbierz 250 zł dla nowych graczy Betfan
Za wygraną Arsenalu lub Manchester City
Arsenal vs Manchester City
Powyżej 2,5 bramki w meczu
kurs
1,74