Michał Nalepa: „Teraz nie warto patrzeć na tabelę”

26.10.2019
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 14:26

Michał Nalepa jest w tym sezonie ważną postacią Lechii Gdańsk. W tym sezonie wystąpił w jedenastu meczach ekstraklasy, zdobywając dwie bramki. O meczu z Arką, współpracy na boisku z Błażejem Augustynem, futbolu na Węgrzech – w naszej rozmowie.

Lechia prowadziła 2:0, ale spotkanie zakończyło się remisem. 

Fajnie wyglądaliśmy do 75. minuty, czyli do straconej bramki. Myślę, że w drugiej połowie zaczęliśmy kontrolować mecz, przeważać, stwarzać sobie sytuacje. Mogliśmy zdobyć nie tylko dwie, ale nawet więcej bramek. Trzeba się cieszyć, że te dwie wpadły. Dwa dni po meczu trudno jednak powiedzieć, czemu tak się stało. Wiadomo, że to są derby i Arka postawiła wszystko na jedną kartę i postanowiła zaatakować. Nie robiło to dla nich różnicy, czy przegrają dwoma czy trzema bramkami. A udało im się, na nasze nieszczęście, zremisować.

I teraz Lechia zajmuje 6. miejsce w lidze. Po zwycięstwie z Górnikiem Zabrze może jednak awansować na drugie. Jest już prawie listopad, a różnice wciąż niewielkie.

Teraz nie warto patrzeć na tę tabelę, bo dobrze widzimy, że te różnice są bardzo małe. Gdybyśmy wygrali mecz, bylibyśmy na drugim miejscu. Tu są różnice jednego, dwóch punktów. Myślę, że na spoglądanie w tabelę jeszcze będzie czas. Dopiero jest początek sezonu i wszystko się wyklaruje lepiej w jego dalszej części. Bo teraz czy jest się na szóstym, czy na drugim miejscu, nie ma znaczenia.

Jak się pan zapatruje na mecz z Górnikiem? Zabrzanie nie wygrali w lidze od siedmiu meczów. Poza tym, z Lechią nie wygrali od sześciu lat.

To też może być niewygodny rywal, a widzimy, jak ekstraklasa wygląda. Do żadnego meczu nie można podejść na dziewięćdziesiąt procent, ponieważ najprawdopodobniej wtedy mecz się przegra. Różnice w drużynach nie są wielkie i trzeba te mecze wygrywać ambicją i zaangażowaniem.

Mówi się, że pan oraz Błażej Augustyn to obecnie jeden z najlepszych duetów stoperów w lidze. Co ma na to wpływ?

Uważam, że przede wszystkim doświadczenie. Nie jesteśmy już młodymi zawodnikami, mamy trochę meczów rozegranych. Poza tym gramy ze sobą bardzo często, dlatego widać między nami zgranie. To też jest bardzo ważne, by gra wyglądała tak, jak wygląda teraz.

Jakie są cele Lechii na ten sezon w chwili obecnej?

Teraz przede wszystkim chcemy wygrać mecz z Górnikiem. Może to wydawać się śmieszne, że powtarzamy to za każdym razem. Jednak to nie są frazesy i każdy zawodnik wie, że musimy się przykładać do każdego spotkania. Tak naprawdę nie interesuje nas to, co po Górniku. Koncentrujemy się na najbliższym rywalu. Jak wspomniałem, nie patrzę w tabelę. Na to, co będzie, co by było. Po prostu trzeba jechać dalej. Gdybyśmy się użalali nad tym, że straciliśmy gola w końcówce meczu z Arką, nie przygotowalibyśmy się do spotkania z Górnikiem. Oczywiście, jest czas na analizę poprzedniego meczu, ale to już za nami.

Odejdźmy na chwilę od Lechii. W pucharach nie ma już w tym momencie nikogo z Polski. Gra w nich za to węgierski Ferencvaros, w którym grał pan przez kilka lat.

W końcu udało się im awansować. Gdy tam grałem, był to główny cel tego klubu. Mistrzostwo czy zdobycie pucharu nie było tam tak ważne, jak awans do rozgrywek europejskich. Jestem zżyty z tym klubem, grałem tam trzy lata i cieszę się z tego, że grają w Lidze Europy.

Czym się różni węgierska liga od polskiej?

Tutaj jest więcej dobrych zespołów. Na Węgrzech są dwie-trzy ekipy naprawdę mocne, a reszta jest trochę słabsza. Polska liga jest bardziej wyrównana, każdy może wygrać z każdym. Tu jest inne tempo, zaangażowanie, umiejętności. Myślę, że te czynniki są na korzyść Polski.

Powinniśmy się w Polsce czegoś nauczyć od Węgrów?

Ludzie na Węgrzech są bardzo otwarci na drugiego człowieka. Szczerze mówiąc, nie nauczyłem się języka węgierskiego, a świetnie się tam z ludźmi dogadywałem. Ludzie cię tam przyjmują jak swojego! To sprawia, że jest tam bardzo fajny klimat.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI

Fot. YouTube