Ricardo Sa Pinto ewidentnie polubił się z europejskimi rozgrywkami

25.10.2019

Po bardzo burzliwym okresie w Legii, niewielu kibiców polskiej piłki wierzyło, by Ricardo Sa Pinto otrzymał całkiem ciekawą ofertę pracy. Po szkoleniowca zgłosiła się jednak SC Braga, czyli zespół, który od lat utrzymuje się w czołówce tabeli ligi portugalskiej. 

Jak mogą ocenić kibice Bragi pracę Sa Pinto po pierwszych miesiącach? W lidze jak na razie klub raczej rozczarowuje. Jedenaste miejsce po siedmiu kolejkach z bilansem 2 zwycięstw 2 remisów oraz 3 porażek to wynik, który może niepokoić zarząd. Strata do lidera wynosi już bowiem 11 punktów, natomiast do trzeciego Porto 10 oczek.

Zupełnie inaczej wygląda natomiast sytuacja portugalskiego zespołu w europejskich rozgrywkach. Braga rozpoczęła zmagania od przedostatniej rundy eliminacyjnej, wygrywając w dwumeczu z Brondby (4-2 na wyjeździe oraz 3-1 u siebie). Ostatnim krokiem było starcie ze Spartakiem Moskwa, również zakończone pewnym sukcesem (1-0 u siebie i 2-1 na wyjeździe).

W fazie grupowej, Braga wylosowała całkiem mocnych przeciwników: Beskitas, Wolverhampton oraz Slovan Bratysławę. Już na starcie podopiecznych Sa Pinto czekała trudna przeprawa, gdyż zespół rozegrał wyjazdowy mecz z „Wilkami”. Dość niespodziewanie, zwycięsko z tej rywalizacji wyszli goście, pokonując ekipę z Premier League 1-0.

Po niewątpliwym sukcesie nastąpił nieco rozczarowujący wynik. Remis na własnym obiekcie ze Slovanem mocno ostudził apetyty kibiców.Wiara w awans do następnej rundy powróciła po ważnym zwycięstwie nad Besiktasem. Braga wygrała wyjazdowe spotkanie z turecką ekipą 2-1. Tym samym po trzech kolejkach, zespół plasuje się na pierwszym miejscu w grupie z przewagą jednego punktu nad Wolverhampton.

Wszystkie wspomniane spotkania powodują, iż drużyna Ricardo Sa Pinto ma za sobą całkiem imponującą serię meczów bez porażki w europejskich rozgrywkach. Siedem rywalizacji zakończonych zwycięstwem lub remisem to sytuacja dość niespotykana w portugalskiej drużynie. Potwierdza to fakt, iż ostatni raz taki wynik zrobił Jorge Jesus 10 lat temu.

Fot. YouTube