„Henry kazał mi się zamknąć. Ja odpowiedziałem mu to samo”

01.11.2019

Nicklas Bendtner trafił do Arsenalu jako zarozumiały 16-latek. Napastnik dość szybko został jednak sprowadzony na ziemię przez wielkie gwiazdy europejskiego futbolu. Duńczyk wspomniał o jednej z takich sytuacji, która mogła wstrząsnąć zespołem.

Jeszcze kilkanaście lat temu młodzi zawodnicy wchodzący do wielkiego zespołu nie mogli sobie pozwolić na większość rzeczy, do których są przyzwyczajeni dziś. Mimo to kontrowersyjny snajper wyprzedzał swoje czasy i już w 2005 roku nie miał żadnych skrupułów przed kłótnią z liderami szatni „Kanonierów”. W swojej autobiografii piłkarz wspomniał o wielkiej kłótni z Thierrym Henrym.

– W maju 2005 roku Liam Brady zagroził anulowaniem mojego kontraktu, więc musiałem poczynić duże postępy. Zdobyłem 12 bramek w 18 meczach zespołu U-18 i pięć bramek dla rezerwowego zespołu. Coraz częściej trenowałem także z pierwszą drużyną. Podczas jednej z sesji graliśmy 11 na 11 z maksymalnie dwoma dotknięciami piłki. W pewnej sytuacji Henry aż trzykrotnie ją dotknął, dlatego krzyknąłem w jego stronę. Pat Rice, asystent Wengera odpowiedział, żebym grał dalej. Ale Henry mnie słyszał. Odwraca się w moim kierunku i kładzie palec na ustach: „Sssssssh”. Wkrótce potem zrobiłem to samo. Piłka dotyka mojej pięty, a następnie mojego palca, zanim ją przekażę dalej. Jest to jeden ruch, ale gracz akademii wskazuje na faul. Zacząłem wówczas narzekać i mówię, że zasady powinny być takie same dla wszystkich.

Henry każe mi się zamknąć, tym razem z dużą ilością przekleństw. Z perspektywy czasu jest to dobra rada. Ale nie biorę tego do siebie. Odpowiadam, że to on powinien się zamknąć. Biegnie w moją stronę, staje przede mną, krzyczy mi w twarz i mówi różne rzeczy. Całkowicie ignoruje fakt, że gra toczy się wokół nas.

Obu piłkarzy musieli rozdzielać Ashley Cole oraz Sol Campbell. Po tej sytuacji jedynie możemy się domyślać, dlaczego Bendtnerowi nie poszło w Arsenalu, mimo że oficjalnie był zatrudniony w tym klubie przez 10 lat.