FREEBET 400 ZŁ NA START W BETFAN!
Za poprawne wytypowanie zwycięzcy Pucharu Polski!

Kamil Grosicki, czyli zostawić po sobie pomnik

Napisane przez Mateusz Dukat, 02 maja 2025
Kamil Grosicki

Przed nami finał Pucharu Polski! Choć na pierwszy rzut oka to Legia ma sobie większą presję, aby sięgnąć po tytuł we własnym mieście, to w szeregach „Portowców” oczekiwania wobec jednego z piłkarzy są tym bardziej szczególne. Mowa o Kamilu Grosickim, który na obiekcie, gdzie oczarował miliony kibiców reprezentacji Polski, będzie miał dzisiaj kolejną i być może ostatnią okazję na to, aby poprowadzić swój ukochany zespół do pierwszego trofeum w historii. 

Rok temu zawiódł

Ten sam Stadion Narodowy. 99. minuta meczu finałowego Pucharu Polski pomiędzy Pogonią a Wisłą Kraków. Ekipa z Pomorza Zachodniego prowadzi 1:0 i jest o krok od zdobycia pierwszego trofeum w historii. Kibice już śpiewają, bo zaraz będzie ostatni gwizdek i wszystko się zmieni. Na trybunie prasowej wszystkie media (łącznie z autorem) mają przygotowane nagłówki o historycznym tytule Pogoni i zakończeniu klątwy. Nagle w pole karne „Portowców” leci piłka. Zamieszanie. Strzał. Gol. Wyrównanie.

Reszta historii jest już w zasadzie znana. W dogrywce gola strzeliła Wisła po fatalnym błędzie w wyprowadzeniu piłki, a Pogoń grała do końca w zasadzie ogłuszona i oszołomiona. Ciągle nie wierzyła w to, co się wydarzyło kilka, kilkanaście minut wcześniej. To sen, prawda? Jednak nie i na murawie cieszyła się Wisła. Następnego dnia na Dworcu Centralnym w Warszawie widać było masowy smutek tych, którzy dzień wcześniej przywdziali złoto-bordowo-granatowe barwy. Te dni zdecydowanie są okresem, które chyba wszyscy kibice ze Szczecina i okolic chcieliby wymazać z pamięci. Mają szybką okazję.

Wtedy jednym z głównych winnych takiego obrotu zdarzeń był Grosicki, który mimo dużych oczekiwań i chyba jeszcze większego doświadczenia zagrał po prostu bardzo słabo. Tamtego popołudnia były reprezentant Polski z wysoką intensywnością próbował co prawda dryblingów, pojedynków „1 na 1” i dośrodkowań w pole karne rywala, jednak ich jakość pozostawiała wiele do życzenia. Po samym spotkaniu Grosicki wiedział, że zawiódł i ze łzami w oczach udzielił szybko kilku rozmów, po czym rozmył się w imponujących przestrzeniach korytarzy Narodowego.

Tym spotkaniem Grosicki jeszcze bardziej umocnił swoją niechlubną opinię piłkarza-mema. Wcześniej, przy okazji słabych wyników Pogoni wystąpił w filmiku opublikowanym na klubowych mediach społecznościowych, w którym przepraszał kibiców. „Jestem naprawdę solidnie wkurzony”, mówił wtedy skrzydłowy. Z tymże za wkurzeniem, co pokazały kolejne miesiące, w parze nie poszły lepsze wyniki i odklejenie łatki „przegrywa”.

Grosicki podzielił się fortepianem

Jeszcze rok temu Pogoń był Grosickim, a Grosicki Pogonią. Były gwiazdor reprezentacji Polski z reguły znajdował się w dobrej lub bardzo dobrej formie, jednak kiedy zdarzały mu się słabsze mecze, od razu przekładało się to na cały zespół. Oczywiście, posiadanie nawet dużego wpływu na grę swojej drużyny nie jest niczym złym, jednak nie może być tak, że bez jednego zawodnika klub traci kilkadziesiąt procent swojej boiskowej wartości.

W tym sezonie sprawa wygląda trochę inaczej. Pomimo że Grosicki wciąż jest podstawowym elementem składu „Portowców” i gra w zasadzie zawsze, kiedy jest zdrowy, to częściowo oddał odpowiedzialność za zespół innym. Serca szczecińskich kibiców bezwzględnie skradł bowiem napastnik – Efthymios Koulouris, który znajduje się w świetnej formie strzeleckiej (ostatnio cztery zdobyte bramki w ligowym meczu z Puszczą Niepołomice).

Grecki snajper w tym sezonie ma dużą szansę na aż podwójną koronę króla strzelców. Póki co Koulouris z sześcioma golami przewagi nad drugim Mikaelem Ishakiem z Lecha Poznań prowadzi w klasyfikacji PKO BP Ekstraklasy, natomiast w Pucharze brakuje mu jednego trafienia do prowadzącego Szymona Krocza z Olimpii Grudziądz. To też do zrobienia.

Poza Koulourisem coraz lepiej radzą sobie również młodzi piłkarze Pogoni z roczników kolejno 2007 i 2002 – Adrian Przyborek i Marcel Wędrychowski. Zawodnicy ci także coraz częściej biorą odpowiedzialność za zespół „Portowców” na swoje barki i choć wciąż brakuje im imponujących liczb, to kto wie – może to właśnie oni dziś staną się bohaterami kibiców z zachodniej ściany Polski?

Przejdzie do historii?

Gdyby dziś Pogoń wygrała, a Grosicki – kolokwialnie mówiąc – „przeszedłby obok meczu”, to jego nazwisko i tak będzie zapisane złotymi zgłoskami w historii klubu. W końcu bycie kapitanem w takim momencie jak podniesienie w górę pierwszego tytułu w historii zespołu jest czymś niesamowitym. Tysiąc razy powtarzał, że wrócił do Pogoni po latach, żeby coś wygrać. Robił dużo – dwa razy został oficjalnie wybrany najlepszym piłkarzem Ekstraklasy, ale zespołowego tryumfu ciągle brakuje.

Z drugiej jednak strony, jeśli Pogoń okaże się słabsza od Legii, to łatka piłkarskiego „przegrywa” będzie jeszcze mocniej przylepiona do kariery „Grosika”. To on jest wszak również symbolem „zero tituli”. Łatki, którą całym swoim sercem pragnie odkleić. Widać zresztą w kulisach spotkań, jak olbrzymi respekt ma w szatni kapitan. Może mieć dwa przegrane finały Pucharu Polski (i to rok po roku!), a do tego wciąż ciążyłyby nad nim, jak i nad wszystkimi „Portowcami”, ciemne chmury nieudanych kampanii ligowych. Zwłaszcza wtedy, gdy na cztery kolejki przed końcem była liderem i przegrała u siebie z Rakowem.

Sam zainteresowany nie kryje napięcia związanego z meczem i  otoczką. Poniższa wypowiedź z przedmeczowej konferencji prasowej niejako zrzuca jednak presję z Grosickiego. Pamiętajmy – my możemy pisać o gwieździe i na swój sposób w to popołudnie „zawdzięczać” mu Pogoń, jednak na murawie Stadionu Narodowego w dokładnie tym samym momencie pojawi się przecież 21 innych piłkarzy, którzy także są w stanie oddać wiele, aby na nieco ponad dwie godziny po pierwszym gwizdku Szymona Marciniaka cieszyć się z końcowego triumfu.

Kibice Pogoni powinni jednak oczekiwać od Grosickiego pozytywnej energii i przemyślanej gry bez jakichkolwiek kompleksów. No i tego, że swoje pragnienie przeniesie na cały zespół. Ale o to chyba nie trzeba się martwić.

Start finału Pucharu Polski Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 2 maja 2025 o 16:00. Po spotkaniu relacja z meczu ukaże się na Futbol News.

Fot. PressFocus

Jego pierwsze wspomnienie z piłką to EURO 2012. W dziennikarstwie najbardziej ceni sobie pracę w terenie, podczas której opisuje to, co dzieje się na najważniejszych stadionach w kraju. Prywatnie kibic FC Barcelony.

Freebet 400 zł na start
Za poprawne wytypowanie zwycięzcy Pucharu Polski!
Pogoń Szczecin - Legia Warszawa
Wygrana Legii
kurs
2,30
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)