Juventus wypuścił zwycięstwo. Gol w 94. minucie uratował remis Lazio

Na ostatniej prostej sezonu włoskiej Serie A walka nie toczy się tylko o mistrzostwo, ale także o przyszłoroczny udział w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Jednym z decydujących starć w kontekście tej rywalizacji zdecydowanie było spotkanie pomiędzy rzymskim Lazio a Juventusem. Ostatecznie na Stadionie Olimpijskim w stolicy Italii padł remis 1:1.
Wzajemny szacunek i ostrożne podejście
Przedmeczowy układ w tabeli Serie A powodował, że remis w tej potyczce nie interesował właściwie żadnej z ekip. Zarówno Lazio, jak i mający niemałe problemy kadrowe Juventus miały bowiem na swoim koncie 63 punkty – co ciekawe, dokładnie tyle samo „oczek” do tej pory zgromadziła AS Roma. Podział punktów byłby więc korzystny tylko dla „Giallorossich”.
Ta matematyka miała także wpływ na obraz spotkania w pierwszych minutach. Na podstawie początkowych dwudziestu minut trudno jednoznacznie wywnioskować stronę dominującą, gdyż obie ekipy wyszły na Stadio Olimpico z umiarkowanie ofensywnymi zapędami, jednocześnie zachowując wzajemny respekt.
Lazio i Juventus graja tak, jakby 0-0 dawało Ligę mistrzów obydwu zespołom.
Vergogna. #włoskarobota— Nie Pan tylko Marcin (@PanMarcinFC) May 10, 2025
Minimalnie lepsze sytuacje pod bramką rywala stwarzało sobie jednak Juve, w którym sporą przewagę nad przeciwnikiem dawali wahadłowi – Timothy Weah oraz Alberto Costa. Ta kontrola nad spotkaniem nie przełożyła się jednak na strzelenie gola i przez długi czas podopieczni Igora Tudora nie potrafili stworzyć sobie żadnej dogodnej sytuacji.
Nieco inny pomysł na grę w ataku miało Lazio, które swe ofensywne zapędy uskuteczniało raczej po kontrach niż mozolnie rozgrywanych atakach pozycyjnych. Jednak poodobnie jak w przypadku przyjezdnych, gospodarze mimo chęci również ani razu bezpośrednio nie zagrozili bramkarzowi Juventusu – Michel’owi Di Gregorio.
Taki stan rzeczy, czyli w dużej mierzej bezowocne próby i wstrzeliwanie piłki w pole karne, utrzymał się do końca pierwszej połowy. Kibice, wśród których przy okazji rozgrywania turnieju w Rzymie, zasiadł hiszpański tenisista – Carlos Alcaraz mogli być mocno zawiedzeni. Zdecydowana większość fanów spodziewała się w końcu wymiany ciosów, a nie futbolowych szachów.
Carlos Alcaraz at the Lazio-Juventus game. pic.twitter.com/WiyY819yz6
— José Morgado (@josemorgado) May 10, 2025
Jedna bramka nie wystarczyła – Juventus nie wytrzymał do końca
Druga połowa meczu rozpoczęła się od mocnego wejścia „Starej Damy”, która najwyraźniej z szatni wyszła z zamysłem, aby jak najszybciej strzelić otwierającego gola. Idea ta ziściła się w 51. minucie meczu, kiedy to po składnej akcji i dośrodkowaniu Westona McKenniego gola na 1:0 strzelił Randal Kolo Muani.
Francuski napastnik na pełnej prędkości dopadł do wrzutki Amerykanina i silnym uderzeniem z główki pokonał Christosa Mandasa. W tej sytuacji Grek może sobie śmiało pluć w brodę, ponieważ w zasadzie miał już on strzał Kolo Muaniego „na rękach”. Uderzenie okazało się jednak zbyt mocne i przeważyło dłonie bramkarza Lazio.
𝐉𝐔𝐕𝐄𝐍𝐓𝐔𝐒 𝐅𝐂 𝐏𝐑𝐎𝐖𝐀𝐃𝐙𝐈 𝐙 𝐒.𝐒. 𝐋𝐀𝐙𝐈𝐎! 🔥
Randal Kolo Muani wpisuje się na listę strzelców! ⚽️👏#włoskarobota🇮🇹 pic.twitter.com/2pBLfSfA2P
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) May 10, 2025
W tamtym momencie mogło się wydawać, że najtrudniejszy krok Juventus ma już za sobą. Taką tezę obaliły jednak wydarzenia z 60. minuty, gdy czerwoną kartkę zarobił obrońca zespołu z Piemontu – Pierre Kalulu. W tamtym momencie Francuz wykazał się absolutną głupotą i w momencie, gdy piłka była w zupełnie innym miejscu boiska, łokciem uderzył jednego z piłkarzy Lazio.
Colpo di Kalulu a Castellanos 😲
Cartellino rosso per condotta violenta e Juventus in 10 🟥#LazioJuve #SerieAEnilive #DAZN pic.twitter.com/POQAM8R3oh— DAZN Italia (@DAZN_IT) May 10, 2025
Gra w przewadze Lazio spowodowała, że mecz się otworzył. Siłą rzeczy coraz więcej do powiedzenia mieli stołeczni, którzy nie mając nic do stracenia otworzyli się i próbowali jak najczęściej i jak najszybciej stwarzać sobie kolejne sytuacje. Wówczas, mając w pamięci pierwszą połowę, śmiało można było powiedzieć o zamianie ról – to Lazio stwarzało sobie częściej okazje, natomiast piłkarze Juventusu próbowali wyprowadzać szybkie kontry.
Z czasem pomysł na grę ofensywną gospodarzy się zmienił i opierał on się głównie na wrzutkach w pole karne rywala. Dobrą sytuację w 75. minucie meczu miał zmiennik – Matias Vecino, który prawie pokonał Di Gregorio strzałem głową. Krótką chwilę później strzału z dystansu spróbował 37-letni Pedro, jednak wtedy futbolówka minimalnie minęła bramkę Di Gregorio.
Ostatnie dziesięć minut spotkania – jak można się tego było spodziewać – przypominało jedno wielkie oblężenie na bramkę Juventusu, który praktycznie całym zespołem bronił się na własnej połowie, a czasem nawet w polu karnym. Defensywna gości prezentowała się całkiem nieźle do 87. minuty, kiedy prosty błąd w wyprowadzeniu piłki popełnił Nicolo Savona.
W jego wyniku do futbolówki wyruszył Pedro, którego w polu karnym sfaulował Michele Di Gregorio. W tamtym przypadku sędzia główny – Davide Massa nie miał najmniejszych wątpliwości i od razu wskazał na punkt usytuowany jedenaście metrów od linii bramkowej. Zespół z Turynu uratował jednak ofsajd i ostatecznie do wykonania karnego nie doszło.
Oni chyba nie chcą wygrać tego meczu i sabotażują go 🤷🏼♀️ #włoskarobota
— Pawel Sobieski (@piwpaw666) May 10, 2025
W doliczonym czasie spotkania piłkarze Lazio zdołali jednak rzutem na taśmę wyrównać stan spotkania. Szczęśliwym strzelcem gola okazał się być wspominany już Matias Vecino, który w czwartej minucie doliczonego czasu gry najlepiej odnalazł się w polu karnym i dzięki dobitce wpakował piłkę do bramki Juventusu.
𝗦.𝗦. 𝗟𝗔𝗭𝗜𝗢 𝗥𝗘𝗠𝗜𝗦𝗨𝗝𝗘 𝗭 𝗝𝗨𝗩𝗘𝗡𝗧𝗨𝗦𝗘𝗠 𝗙𝗖 𝗪 𝗗𝗢𝗟𝗜𝗖𝗭𝗢𝗡𝗬𝗠 𝗖𝗭𝗔𝗦𝗜𝗘 𝗚𝗥𝗬! 😱
Szaleństwo na trybunach po golu Matíasa Vecino! ⚽️🔥 #włoskarobota🇮🇹 pic.twitter.com/CefD6bvY7f
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) May 10, 2025
Ostatecznie więc mecz zakończył się remisem 1:1, co jest idealnym wynikiem dla innej rzymskiej ekipy – AS Romy. W poniedziałek 12 maja, na zakończenie 36. kolejki Serie A „Giallorossi” zmierzą się na wyjeździe z Atalantą i w przypadku zwycięstwa to właśnie ten zespół będzie najbliżej gry w następnej edycji Ligi Mistrzów.
fot. screen X – foet247europa