Lech z minimalną przewagą przed finałową kolejką! Kuriozalny gol na wagę utrzymania lidera

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 18 maja 2025

Do finałowej serii gier tego sezonu PKO BP Ekstraklasy Lech przystąpi z pozycji lidera. „Kolejorz” z dużymi problemami wyszarpał w Katowicach remis 2:2 z GKS-em i tym samym ponownie zepchnął Raków na drugie miejsce. Bramkę na wagę utrzymania prowadzenia w tabeli poznaniacy zdobyli w absurdalny sposób, bo… jeden piłkarz strzelił gola drugim.

Lech na „musiku” mimo potknięcia rywala

Choć Raków Częstochowa tylko zremisował w Kielcach z Koroną 1:1, wystarczyło to do zepchnięcia Lecha z fotela lidera PKO BP Ekstraklasy. Podopieczni Marka Papszuna zrównali się punktami z „Kolejorzem”, ale wyprzedzili poznaniaków ze względu na lepszy bilans meczów bezpośrednich. To nie tylko oznaczało, że mistrza Polski – podobnie jak przed rokiem – znów poznamy dopiero w ostatniej kolejce, ale sprawiało, że zespół Nielsa Frederiksena nie mógł pozwolić sobie na porażkę, bowiem w finałowej serii gier nie byłby zależny tylko od siebie.

Do przedostatniej kolejki Lech przystępował jako drużyna w najlepszej wyjazdowej formie, bo z serią trzech kolejnych meczów bez porażki w delegacji. Jednak przy „nowej Bukowej” GKS wygrał trzy z czterech rozegranych na niej dotychczas meczach, a musiał uznać jedynie wyższość Legii Warszawa, która wygrała w Katowicach 3:1. Co więcej, 28 z 45 zgromadzonych w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy punktów podopieczni Rafała Góraka zdobyli przed własną publicznością. To szósty najlepszy wynik w bieżącej edycji tych rozgrywek.

Pierwszy cios okazał się skuteczny

W pierwszym starciu tych drużyn, wygranym przez Lecha 2:0, wynik rywalizacji ustalił Ali Gholizadeh. Teraz zaś Irańczyk mógł rozpocząć strzelanie, ale jego techniczne, zmierzające prosto do bramki uderzenie zablokował Marten Kuusk. Kilka minut później zablokowany został także potężny strzał Mikaela Ishaka lewą nogą „z woleja” po zagraniu górą z rzutu wolnego Joela Pereiry. Dodajmy, że próba Szweda z lewej strony pola karnego zablokowana została przez jego dawnego kolegę z „Kolejorza” – Alana Czerwińskiego.

„GieKSa” dopiero tuż przed upływem pierwszego kwadransa wybrała się pod bramkę rywala, ale od razu zakończył się on wpakowaniem piłki do siatki. Po zablokowaniu centry Marcina Wasielewskiego przez Patrika Walemarka narodził się rzut rożny, a po dośrodkowaniu Bartosza Nowaka Oskar Repka po zamieszaniu w polu karnym pokonał Bartosza Mrozka. Po raz ósmy w tym sezonie Lech stracił bramkę jako pierwszy, a wszystkie siedem poprzednich takich przypadków kończyło się jego porażkami.

Słodko-gorzki występ Walemarka

Bliżej podwyższenia był GKS niż doprowadzenia do wyrównania Lech. W 27. minucie piłka po niepozornym zagraniu Wasielewskiego z prawej strony pola karnego odbiła się od Michała Gurgula, przez co Mrozek zmuszony był interweniować. Do dobitki dopadł jeszcze Bartosz Nowak, ale jego próba została zablokowana przez Antonio Milicia. Vis a vis chorwackiego stopera – Arkadiusz Jędrych kilka minut później został posądzony przez Walemarka o sfaulowanie go w polu karnym, jednak sędzia Bartosz Frankowski nie dał się nabrać na jego „symulkę” i ukarał go żółtą kartką. „Padolino” Szweda było bardzo kosztowne, bowiem wyklucza go z meczu o mistrzostwo przeciwko Piastowi.

Ale najdroższy zakup w historii Lecha tuż przed przerwą odkupił swoje winy, bowiem po strzale lewą nogą ze skraju pola karnego doprowadził do wyrównania. W strzeleniu ósmego gola dla „Kolejorza” Walemarkowi zdecydowanie jednak pomógł Dawid Kudła, który przepuścił lecącą prosto w środek bramki piłkę. Jednak już na samym początku drugiej połowy zespół Frederiksena znów mógł znaleźć się w pozycji drużyny przegrywającej. Michałowi Gurgulowi się upiekło, bowiem jego próba interwencji zakończyła się nie trafieniem w piłkę, a wjechaniem w nogi Wasielewskiego, lecz gwizdek sędziego Frankowskiego milczał.

Lech skarcony przez byłego piłkarza… Rakowa

Ukarany został za to kilka minut później Wasielewski, który w walce o piłkę trafił Gurgula w twarz, co obejrzał wykluczającą go z ostatniego meczu sezonu. Były piłkarz Lecha na decyzje sędziego odpowiedział w najlepszy dla siebie możliwy sposób, bo już po chwili zaliczył asystę. Co więcej, GKS ponowne prowadzenie objął za sprawą… byłego piłkarza Rakowa. Mistrz Polski z sezonu 2022/23 – Bartosz Nowak po podaniu z prawej strony „nawinął” jeszcze Gholizadeha, po czym lewą nogą strzelił swojego pierwszego gola w 2025 roku.

Raptem kilka minut później ostateczny cios mógł zadać rozgrywający pierwszy w 2025 roku mecz w wyjściowym składzie Mateusz Mak. W skandaliczny sposób linię spalonego złamał Joel Pereira, przez co napastnik „GieKSy” nie znajdował się na „ofsajdzie” w momencie podania na wolne pole od Nowaka. Skórę swoim kolegom uratował Mrozek, który był górą w sytuacji „sam na sam” z doświadczonym ligowcem.

Lider utrzymany kuriozalnym golem

Portugalczyk szybko jednak naprawił swój błąd, bowiem to jego po centrze na pole karne Antonio Milić w 76. minucie strzelił gola Mario Gonzalezem. Po główce Chorwata piłka odbiła się od Hiszpana i w tak kuriozalnych okolicznościach mógł on zapisać na swoje konto pierwsze trafienie w niebiesko-białej koszulce. Dodajmy, że do momentu wpisania się na listę strzelców wypożyczony zimą do „Kolejorza” napastnik miał rozegranych w jego barwach zaledwie… 60 minut.

Mało jednak brakowało, a „GieKSa” po raz trzeci w tym meczu wyszłaby na prowadzenie. Bliski dubletu był Repka, lecz w precyzyjnym oddaniu strzału głową po centrze z prawego sektora przeszkodził mu wychodzący z bramki Mrozek. Ostatecznie jednak wynik tej rywalizacji zmianie już nie uległ i dzięki remisowi 2:2 Lechici wrócili na fotel lidera. Do finałowej serii gier podopieczni Frederiksena przystąpią jednak z raptem punktem przewagi nad Rakowem, więc przeciwko Piastowi nie pomogą pozwolić sobie na potknięcie.

Wszystkie dziewięć meczów ostatniej w tym sezonie, 34. kolejki PKO BP Ekstraklasy rozegranych zostanie w sobotę 25 maja o godzinie 17:30. Zarówno Lech, jak i Raków swoje starcie rozegra przed własną publicznością. Rywalem ekipy ze stolicy Wielkopolski będzie Piast Gliwice, z kolei drużyna spod Jasnej Góry zmierzy się z Widzewem Łódź.

fot. screen Canal+Sport

Przede wszystkim fan uniwersum polskiej piki. Dzięki mistrzostwu Leicester stał się fanem Premier League. Rodowity poznaniak.

Bonus 200% od wpłaty
do 400 zł!
Inter - Lazio
Wygrana Interu
kurs
1,62
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)