Real Madryt z kolejnym wymęczonym zwycięstwem

Real Madryt udał się do Sewilli na ostatni wyjazdowy mecz ligowy w tym sezonie. Ich rywalem była pogrążona w kryzysie Sevilla. Atmosfera na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan była daleka od gorącej – raczej senna, odzwierciedlająca sytuację gospodarzy. „Królewscy” zrobili to, co do nich należało. Bez większego wysiłku, ale konsekwentnie, pokonali Sevillę 2:0. Gospodarze nie tylko nie potrafili odpowiedzieć na bramki rywala, ale kończyli mecz w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach. Był to obrazek idealnie podsumowujący trudny sezon w wykonaniu zespołu z Andaluzji.
Przed meczem
Starcie Sevilli z Realem Madryt jeszcze nie tak dawno mogło budzić niemniejsze emocje niż słynne „El Clasico”. Dziś jednak rzeczywistość brutalnie weryfikuje oczekiwania obu drużyn i ich kibiców. W Hiszpanii więcej mówi się obecnie o protestach fanów Sevilli niż o samym meczu.
Od tygodni sympatycy „Los Nervionenses” wyrażają głębokie niezadowolenie — nie tylko z powodu rozczarowujących wyników, ale także z tego, jak klub jest zarządzany od wewnątrz. Napięcia osiągnęły taki poziom, że niedawno omal nie doszło do konfrontacji między kibicami a piłkarzami. Trzynaste miejsce na koniec sezonu to rezultat zdecydowanie poniżej ambicji klubu z Andaluzji, który powinien walczyć o znacznie więcej.
Los Biris del Sevilla destrozando la ciudad deportiva del Sevilla para agredir a los jugadores del @SevillaFC pic.twitter.com/CB3frCtIR2
— FORO MDM (@elforomdm) May 10, 2025
Real Madryt również nie kończy sezonu w atmosferze triumfu. Po serii niepowodzeń „Królewscy” chcą przede wszystkim zachować spokój, zakończyć rozgrywki z godnością i rozpocząć przygotowania do kolejnego sezonu. Na przeszkodzie staje jednak plaga kontuzji.
Po meczu z Mallorcą z gry wypadł Raul Asencio, a jego miejsce w składzie ma zająć Jesus Vallejo. To wiele mówi o obecnym stanie kadry Realu — osłabionej, niepewnej, pozbawionej głębi. I choć to wciąż wielki klub, zestawienie personalne jasno pokazuje, w jakim miejscu znajduje się drużyna w tegorocznych rozgrywkach La Liga.
Sevilla: O. Nyland, J. Sanchez. L. Bade, K. Salas, J. Carmona, L. Agoume, N. Gudelj, D. Lukebakio, Suso, D. Sow, S. Pasqual.
Real Madryt: A. Łunin. F. Valverde, J. Ramon, J. Vallejo, F. Garcia, A. Guler, A. Tchouameni, L. Modrić, J. Bellingham, Endrick, K. Mbappe,
Czerwona kartka – kolejny problem Sevilli
Real Madryt, choć nie walczy już o żadne trofea ani cele w lidze, od pierwszych minut próbował narzucić swoje warunki gry. „Królewscy” ruszyli z ofensywnym nastawieniem, chcąc jak najszybciej ustawić sobie mecz. Doskonale wiedzieli, że trafili na rywala w kiepskiej formie – pozbawionego zarówno energii, jak i wsparcia trybun, które na Ramón Sanchez Pizjuan tym razem milczały w geście protestu.
Już w piątej minucie świetną okazję na otwarcie wyniku miał Jude Bellingham. Anglik wypracował sobie przestrzeń na skraju pola karnego i uderzył, ale piłka poszybowała wysoko ponad bramką. Reakcja pomocnika – zakrycie twarzy dłońmi – mówiła wszystko o tym, jak bardzo zależało mu na trafieniu. Kto wie, być może był to również efekt motywującej rozmowy z zarządem i sztabem, o której głośno pisały hiszpańskie media w przeddzień meczu.
Jakby problemów Sevilli było mało, to kolejny cios przyszedł już w 12. minucie. Loic Bade obejrzał czerwoną kartkę za faul na Kylianie Mbappe, który wychodził na czystą pozycję i miał realną szansę stanąć oko w oko z Orjanem Nylandem. Decyzja arbitra wzbudziła sporo kontrowersji – choć powtórki pokazały, że Mbappe był delikatnie pociągany za koszulkę, wielu ekspertów kwestionowało, czy przewinienie zasługiwało na bezpośrednie wykluczenie z gry.
Loïc Badé vs Mbappe
Red card Loïc Badépic.twitter.com/rALd5wEkkc
— Goals Xtra (@GoalsXtra) May 18, 2025
Mało efektywności
Po czerwonej kartce dla Loica Bade Sevilla musiała błyskawicznie zmienić ustawienie. Grając bez jednego z dwóch środkowych obrońców gospodarze cofnęli się głęboko i skupili się na obronie. Real Madryt miał przestrzeń i czas, ale brakowało mu konkretów pod bramką rywala – przez całą pierwszą połowę oddał tylko jeden celny strzał.
Najlepszą okazję dla „Królewskich” miał w 20. minucie Endrick, który przejął świetne podanie krosowe, łatwo wszedł w pole karne i uderzył w prawą stronę bramki. Norweg – Orjan Nyland był jednak dobrze ustawiony i bez problemu wyłapał próbę młodego Brazylijczyka.
Z kolei Sevilla, mimo liczebnego osłabienia, mogła niespodziewanie objąć prowadzenie jeszcze przed przerwą. W doliczonym czasie gry fatalny błąd Jacobo Ramona sprawił, że piłkę przejął Alvaro Pasqual. Młody Hiszpan miał przed sobą już tylko Łunina, ale jego strzał trafił w boczną siatkę. Trybuny tylko westchnęły – była to najlepsza okazja gospodarzy i szansa na sensacyjne prowadzenie do przerwy.
Pierwsza połowa nie porwała – padło po zaledwie jednym celnym strzale z każdej strony, a gra toczyła się raczej pod dyktando ostrożności niż emocji.
Piękny prezent urodzinowy
Trener Sevilli – Joaquin Caparros, próbując ożywić grę swojego zespołu, zdecydował się na zmianę. Na boisko wszedł Isaac Romero, zastępując kompletnie niewidocznego Dodiego Lukebakio. Dla Romero był to szczególny moment – tego dnia obchodził 25. urodziny.
Solenizant ten dzień zapamięta jednak z zupełnie innego powodu. Minutę po wejściu na murawę Romero wyleciał z boiska po brutalnym faulu na Aurélienie Tchouamenim. Sędzia bez wahania pokazał mu czerwoną kartkę, a Sevilla została zepchnięta do jeszcze głębszej defensywy, grając od tej chwili w dziewiątkę. Urodzinowy „prezent”, którego Romero z pewnością nie spodziewał się otrzymać…
𝐃𝐖𝐈𝐄 𝐂𝐙𝐄𝐑𝐖𝐎𝐍𝐄 𝐊𝐀𝐑𝐓𝐊𝐈 𝐒𝐄𝐕𝐈𝐋𝐋𝐈 𝐅𝐂! 😱
12’ Loïc Badé ♦️
48’ Isaac Romero ♦️Gospodarze grają w dziewiątkę! 🤯 Włączcie Eleven Sports 1! ⚽️ #lazabawa🇪🇸 pic.twitter.com/LbDxUMuKjN
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) May 18, 2025
Kilka minut po drugim osłabieniu gospodarze próbowali jeszcze coś wskórać. W polu karnym Realu upadł Kike Salas, domagając się rzutu karnego. Arbiter był jednak zdecydowany – wskazał, że nie doszło do przewinienia i nakazał kontynuowanie gry. Zawodnicy Sevilli protestowali, ale decyzja sędziego była nieodwołalna. Była to jedna z nielicznych sytuacji, w której gospodarze zagrozili bramce Realu – i zarazem jedna z ostatnich nadziei na zdobycie bramki tego wieczoru.
Real Madryt wreszcie skruszył mur
Real Madryt nie forsował tempa, ale metodycznie rozgrywał swoje akcje, szukając luki w defensywie Sevilli. Gdy atak pozycyjny nie przynosił efektów, „Królewscy” zaczęli szukać innych rozwiązań. I w końcu się udało. W 75. minucie padł długo wyczekiwany gol – autorem trafienia był nie kto inny, jak Kylian Mbappe.
Francuz precyzyjnie uderzył nisko przy słupku, nie dając Orjanowi Nylandowi żadnych szans na interwencję. To było trafienie na wagę zwycięstwa i kolejny krok Mbappe w wyścigu po koronę króla strzelców La Liga. Dzięki temu trafieniu miał na koncie już 29 bramek – o cztery więcej niż drugi w klasyfikacji Robert Lewandowski.
KYLIAN MBAPPE WHAT A GOAL! 🤯 pic.twitter.com/P5CNMag088
— TC (@totalcristiano) May 18, 2025
Wynik 1:0 nie zawsze jest jednak pewny. Dlatego Real Madryt nie poprzestał na swoich atakach. Te ziściły się w 87. minucie trafieniem Jude’a Bellinghama. Anglik wbił piłkę do pustej bramki, gdy dostał podanie głową od Gonzalo Garcii. Bellingham zdobył swoją dziewiątą bramkę w tym sezonie Primera Division.
Real Madryt bez wysiłku wygrał to spotkanie 2:0. Za tydzień ostatni mecz w tym sezonie „Królewscy” na swoim stadionie rozegrają przeciwko Athletikowi Bilbao.
fot. screen Eleven Sports