Liga Mistrzów: Lewandowski wysoko zawiesił poprzeczkę!

26.11.2019

Wtorkowe pojedynki Ligi Mistrzów już za nami. Tym samym, znamy kolejne zespoły, które zagrają w pucharach na wiosnę. Co najbardziej zwróciło uwagę? Oczywiście cztery bramki Lewandowskiego oraz powrót Jose Mourinho, który okazał się trudniejszy niż się spodziewano.

Galatasaray – Club Brugge 1:1 (Buyuk 11′ – Diatta 90’+2′)

Podobnie, jak było po pierwszym spotkaniu tych zespołów, raczej wyrzucimy z głowy ten pojedynek. Kluby ze Stambułu i Brugii nie udowodniły, dlaczego to właśnie je powinniśmy oglądać na wiosnę w pucharach. Dowiemy się tego dopiero po ostatniej kolejce fazy grupowej. Raczej trudno się spodziewać tego, że Club Brugge pokona Real, a Galata PSG. Dlatego raczej zostanie tak jak jest i to belgijską drużynę zobaczymy w Lidze Europy.

A sam mecz? Chyba to co najbardziej mogłoby zwrócić uwagę użytkowników Flashscore’a to dwie czerwone kartki dla Galatasarayu. Co więcej, zarówno Krepin Diatta, jak i Mukoni Mata otrzymali je w doliczonym czasie gry.

Lokomotiv Moskwa – Bayern Leverkusen 0:2 (Żamaletdinow 11’s, Bender 54′)

Sytuacja moskiewskiego klubu w grupie nagle diametralnie się zmieniła. Przed tą kolejką zespół zajmował trzecie miejsce w grupie, z szansą na wyjście z grupy Ligi Mistrzów. Po meczu z Bayerem Leverkusem już wiemy, że nie zobaczymy Lokomotivu na wiosnę nawet w Lidze Europy. A Bayer ma jeszcze jakieś szanse.

Grzegorz Krychowiak był jedną z wyróżniających się postaci w pierwszej połowie spotkania. To jednak nie pomogło zespołowi w tym, żeby uzyskać pozytywny rezultat. Poza Krychowiakiem, od pierwszej do ostatniej minuty grał Maciej Rybus. Żaden z Polaków jednak nie wpłynął na losy tego spotkania.

Atalanta Bergamo – Dinamo Zagrzeb 2:0 (Muriel 27’k, Gomez 47′)

Sytuacja Dinama również nieco się skomplikowała. Gdyby podopieczni Nenada Bjelicy wygrali z Atalantą, mogliby być jedną nogą w fazie pucharowej Champions League. Nic z tych rzeczy. Zespół z Bergamo miał zdecydowaną przewagę, na co wskazuje zresztą większość pomeczowych statystyk. I właśnie to włoski zespół zadał dwa decydujące ciosy w tym spotkaniu.

Wynik meczu otworzył rzut karny w 27. minucie. Arbiter spotkania, Sergiej Karasiew podyktował go za faul Dino Pericia na rywalu. To wyglądało dość groźnie, aczkolwiek obyło się bez kartek.

W tej chwili Dinamo praktycznie traci szanse na awans. Chorwacki zespół zmierzy się z Manchesterem City, a Atalanta z Szachtarem. I to właśnie te dwa ostatnie zespoły stoczą walkę o awans.

Aha, byśmy zapomnieli, Damian Kądzior nie zagrał.

Manchester City – Szachtar Donieck 1:1 (Gundogan 59′ – Solomon 69′)

Patrząc na skład, wydawałoby się, że zespół Pepa Guardioli nie zlekceważył tego spotkania. Rzucając okiem na grę – również. Citizens mieli dziś optyczną przewagę, a jednak zabrakło czegoś do zakończenia spotkania zwycięstwem. City objęło prowadzenie w 56. minucie Ilkaya Gundogana, ale trzynaście minut później na tablicy wyników widniał już remis 1:1. I taki wynik sensacyjnie utrzymał się do końca spotkania.

Jeden punkt daje Szachtarowi korzystną pozycję przed ostatnią kolejką, w której zmierzy się z Atalantą. Każdy inny wynik niż wygrana włoskiego zespołu promuje podopiecznych Castro. Raczej trudno się bowiem spodziewać, że Dinamo będzie w stanie wygrać z City.

Crvena zvezda – Bayern Monachium 0:6 (Goretzka 14′, Lewandowski 53′, 60’k, 64′, 68′, Tolisso 89′)

Mit o trudnym terenie w Serbii w tym sezonie Ligi Mistrzów został brutalnie obalony. Najpierw belgradzki zespół został rozbity przez będący w rozsypce Tottenham 4:0, a teraz Bayern dorzucił na konto „Czerwonej Gwiazdy” kolejne sześć.

Cztery z nich zdobył Robert Lewandowski, który rzucił trudne wyzwanie Haalandowi i reszcie goniącego go peletonu w klasyfikacji strzelców. Polski napastnik ma na koncie dziesięć bramek po pięciu meczach. Łatwo można przeliczyć, że to daje średnio dwa gole na mecz. Maszyna? Za mało powiedziane! Nawet emocje Romana Kołtonia tego nie oddadzą.

Tottenham – Olympiakos Pireus 4:2 (Alli 45’+1′, Kane 50′, 77′, Aurier 73′ – El Arabi 6′, Semedo 19′)

Jose Mourinho wrócił do Ligi Mistrzów! Chociaż to miał być dla niego przyjemny comeback, pierwsza połowa okazała się dla Spurs niezwykle trudna. Piłkarze Olympiakosu zadali dwa szybkie ciosy i w 19. minucie prowadzili już 2:0. Jeszcze pod koniec pierwszej połowy zdobył bramkę kontaktową Dele Alli, a w drugiej wszystko wróciło do normalności.

Głównym bohaterem okazał się Harry Kane, który zdobył dwie bramki. Warto również wyróżnić Serge’a Auriera. Widać, że na razie dobrze współpracuje mu się z Jose Mourinho. Dwa mecze pod wodzą Portugalczyka – dwie asysty i gol byłego piłkarza PSG. Trudno nie doszukiwać się analogii.