Fede, czyli „ten lepszy” Valverde. Real Madryt uzależnił się od 21-latka

08.12.2019
Ostatnia aktualizacja 10 stycznia, 2020 o 11:42

Kiedy latem 2016 roku Real Madryt kupował ówczesnego zawodnika urugwajskiego Penerolu, można było mówić o kolejnym „jakimś tam” nastolatku, w którym nieco na siłę widzi się wielką gwiazdę. Na tej zasadzie do Europy trafia wiele talentów, ale wiele z nich przepada.

Valverde także przez dłuższy czas nie dawał nadziei na to, że będzie zawodnikiem na miarę Realu Madryt, a co dopiero jednego z jego najważniejszych zawodników. W pierwszym sezonie w Europie został wypożyczony do Deportivo La Coruna. Ograł się w La Liga, nieco podniósł swoje notowania, ale z pewnością wciąż nie był gwiazdą w klubie, który pożegnał się wtedy z najwyższym szczeblem rozgrywkowym.

Poprzedni rok, już w barwach Realu, także można zaliczyć do tych nierzucających na kolana. Sytuacja zaczęła się zmieniać po powrocie Zidane’a, który odważniej stawiał na młodego pomocnika. W tym sezonie zaufanie zaprocentowało z nawiązką. Fede Valverde jest jednym z odkryć sezonu i już chyba nikt nie wyobraża sobie linii środkowej bez niego.

Widzimy to także w liczbach. Bez 21-latka na murawie bilans bramkowy „Królewskich” wynosi -1. Z nim… +25. Urugwajczyk spisuje się tak dobrze, że nikt w Realu nie myśli już o Pogbie. Francuz wobec eksplozji formy Fede jest po prostu zbędny. Nawet kibice Barcelony są pozytywnie zaskoczeni i już mówią, że chętnie zrobiliby podmiankę panów „Valverde”…