„Make Manchester Derby great again!” – to może być mecz, jakiego nie widzieliśmy od lat

08.03.2020

Derby Anglii, derby Londynu, derby Merseyside… Na Wyspach meczów na najwyższym poziomie mamy co niemiara, ale nie wszystkie z nich odbywają się przy udziale równorzędnych rywali. Często bywa tak, że już przed startem meczu mamy pewnego faworyta i scenariusz (poza nielicznymi wyjątkami typowymi dla piłki nożnej) zwykle się sprawdza. Jedna drużyna ma po prostu wygrać i od niej zależy, czy spełni oczekiwania, czy zawiedzie. Takie mecze raczej nie zapowiadają się na wielkie widowiska, na które czekamy jak na finał Ligi Mistrzów. Zdecydowanie wolimy te, przed którymi nawet intensywnie myśląc trudno wskazać faworyta.

Debry Manchesteru, jeśli mielibyśmy generalizować, należałyby bardziej do tej pierwszej grupy. Choć historyczne statystyki nie są jakoś strasznie stronnicze (54 triumfy „Citizens”, 52 remisy i 75 wygranych Manchesteru United), zwykle wiedzieliśmy, na kogo powinniśmy stawiać. Z jednej strony mamy „Czerwone Diabły”, który na angielskim szczycie były przez trzy dekady, z drugiej „Obywateli”, którzy budowę swojej potęgi zaczęli wtedy, kiedy lokalny rywal powoli podupadał po odejściu legendarnego trenera. Okres, w którym obie jedenastki były bardzo mocne i który się zazębił, był bardzo krótki.

W ostatnich latach nie pytaliśmy „czy”, ale „ile” – ile bramek zdobędzie Manchester City. To podopieczni Pepa Guardioli niemal zawsze byli faworytem derbów przeciwko nieskutecznie próbującym odrodzić się „Czerwonym Diabłom”. Świetnie funkcjonująca maszyna, grająca piękny futbol, kontra zespół, w którym niemal każdy wyglądał na 50% swoich możliwości. Mimo wszystko to też nie tak, że Manchester City wygrywał zawsze i wygrywał wszystko. Co prawda w 2013 i 2014 roku „Citizens” wygrali wszystkie cztery starcie z lokalnym rywalem, ale jeśli weźmiemy pod uwagę np. ostatnie 15 Derbów Manchesteru, ich bilans wynosi 7-2-6, delikatnie na korzyść aktualnego mistrza.

Idzie nowe?

Tym razem może być inaczej i nie chodzi nam nawet o to, kto wygra. Jest inaczej, ponieważ Manchester City wcale nie jest murowanym faworytem, a ewentualne zwycięstwo podopiecznych Solskjaera nie będzie niespodzianką. „Czerwone Diabły” przede wszystkim są niepokonane od dziewięciu spotkań, a taka seria nie przytrafiła się klubowi od momentu świetnego przejęcia jej przez wspomnianego Norwega. Pomijając same wyniki, zazębiać zaczęła się także gra, a efekt w końcu przynoszą także… transfery.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Kontuzja rozpędzonego Rashforda z pewnością nie była dla fanów miłą nowiną, a klub w poszukiwaniu alternatywy sięgnął po Odiona Ighalo, występującego w Chinach. Dziwny transfer, ale wcale nie przestrzelony. Ighalo jak na razie nie dostaje wielu minut w Premier League, ale biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, 230 minut wystarczyło mu do zdobycia trzech bramek. Całkiem niezły wynik.

Odion Ighalo zdobędzie dzisiaj bramkę – zagraj to wydarzenie po kursie 3,1

To on ciężko pracował, by mnie tu sprowadzić. Ja muszę mu się odwdzięczyć moją ciężką pracą – powiedział Nigeryjczyk na temat Solskjaera po wygranym 3:0 meczu z Derby. – Nauczył mnie wiele w treningu. Kiedy popełniałem błędy w gierkach wewnętrznych, mówił mi, co mam robić. Cieszę się, że uczę się od wielkiego menedżera i napastnika. Zdobyte gole cieszą, ale nadal możemy być lepsi. (…) Ciężko pracowałem, żeby osiągnąć formę i być przygotowanym w dwustu procentach. Jest dobrze – skomentował 30-letni napastnik.

(Nie)oczekiwany bohater

To jednak nie Ighalo jest powiewem świeżości, jakiego w czerwonej części Manchesteru juz dawno nie było. – Wielokrotnie mówiłem, że wygląda na to, że co miesiąc jesteśmy łączeni z milionem graczy. Nie wiem, czy to agenci chcą tworzyć takie plotki. Myślę, że klub nie rozmawiał z agentem o tym graczu, jednak łączyli go z nami jak i tysiąc innych. Nie wiem, co to znaczy “mój typ gracza”. Lubię też obrońców i dobrze główkujących zawodników. Nie wierzę raczej, że zawodnicy są idealni dla jakiejś drużyny lub menedżera. Ale uważam, że jest wyjątkowym zawodnikiem i dlatego kupił go Manchester United – powiedział Pep Guardiola na temat nabytku, o którym mowa – Bruno Fernandesa.

25-letni Portugalczyk stał się dla gry Manchesteru United prawdziwym powiewem świeżości. Były kapitan Sportingu wszedł do mającej problemy drugiej linii jak „do siebie”, a po siedmiu występach w nowych barwach ma na swoim koncie trzy bramki oraz dwie asysty. Przede wszystkim pokazał jednak wiele zagrań, po których kibice klubu mogą uwierzyć, że mają u siebie kogoś wyjątkowego.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Robbie Savage, były piłkarz, obecnie ekspert, poszedł nawet o krok dalej. – Bruno Fernandesowi udało się przywrócić te czasy, kiedy drużyny nie miały na Old Trafford nic do powiedzenia. Robi różnicę na boisku. Gdyby mieli go od początku sezonu, mieliby pewne miejsce w pierwszej czwórce. To on jest różnicą. Trudno znaleźć nowych Paula Scholesa i Michaela Carricka. Bruno Fernandes jest tym zawodnikiem, który wszedł do szatni i od razu spisał się wyjątkowo dobrze – ocenił Walijczyk.

Manchester United wygląda jak inna drużyna. Nie mówimy już o zagubionych, wystraszonych piłkarzach z toną presji i oczekiwań na barkach. Widzimy zespół, który uwierzył w siebie, który ma odpowiednią mentalność i nie musi się niczego bać, wychodząc na plac gry. Podkreślając kolejny raz, że mowa tu o Manchesterze United, w ostatnich latach głównie wyśmiewanym, nie da się ukryć, że dzieje się coś wyjątkowego. Docenił to także sam Guardiola, który przed dzisiejszym meczem nie szczędził pochwał rywalowi: – Stają się coraz lepsi, w tym momencie przeżywają być może najlepszy okres w tym sezonie. Kiedy oglądałem ich ostatni mecz z Derby, wyglądali niesamowicie agresywnie. W niektórych spotkaniach przeciwko nam się bronili, ale w ostatnich meczach ta drużyna była agresywna. Na Goodison Park zagrali dobry mecz.

Make Manchester Derby great again!

Podkreślanie jedynie dobrej formy „Czerwonych Diabłów” mogłoby sugerować, że to właśnie ta drużyna ma większe szanse na triumf w dzisiejszym hicie. Dochodzi do tego także fakt, że mecz zostanie rozegrany na Old Trafford. Mimo że „Citizens” nie zachwycają jak w dwóch poprzednich sezonach i łatwiej ich „nadgryźć”, to wciąż obecni mistrzowie i zespół, który potrafi bezlitośnie wykorzystywać nawet najdrobniejsze błędy rywali. Co więcej, na ostatnie 15 meczów podopiecznych Guardioli, aż 12 to zwycięstwa. Nienajgorzej, prawda? Nie dość, że dostajemy pojedynek dwóch drużyn w świetnej formie, nie mamy możliwości wskazać faworyta. Co tu dużo mówić – właśnie takie mecze zapowiadają się najlepiej. Start już o 17:30.

Czy Manchester United wygra z „Obywatelami”? Zagraj zwycięstwo „Czerwonych Diabłów” po kursie 4,35!