Polacy w Serie A. Kto się spisał, a kto zawiódł #4

08.04.2020

Przed nami ostatnia odsłona cyklu pt. „Kto się spisał, a kto zawiódł”, który podsumowuje występy polskich zawodników w Serie A podczas sezonu 2019/2020. Tym razem nasza uwaga skupiona będzie na piłkarzach odgrywających kluczowe role w swoich zespołach. Kto należy do tak istotnego grona? Sprawdźcie!

Żadna z czołowych europejskich lig nie ma tylu reprezentantów naszego kraju, co Serie A. Liczba polskich graczy na Półwyspie Apenińskim z pewnością robi wrażenie. Oczywiście trzeba mieć świadomość, że nie każdy zawodnik jest fundamentem danego klubu. Co więcej, wielu z nich ma problemy z regularną grą w lidze.

Gdybyśmy mieli wskazać czterech Polaków, którzy stanowią prawdziwą wizytówkę polskiej piłki we Włoszech, to z pewnością w tej grupie znaleźliby się Wojciech Szczęsny, Arkadiusz Milik oraz Piotr Zieliński. Dobór czwartego zawodnika jest nieco trudniejszy. Spoglądając na postawę poszczególnych zawodników, wydaje się, że na miejsce w tym zestawieniu zasługuje Bartłomiej Drągowski. To właśnie od bramkarza Fiorentiny rozpoczniemy ostatnią odsłonę cyklu.

Mówi się, że w życiu nie ma nic za darmo. Podobnie jest w przypadku futbolu. Dojście na szczyt wymaga ogromu pracy, poświęcenia oraz wyrzeczeń. Dodatkowo, potrzebna jest odpowiednia cierpliwość. W to musiał uzbroić się w Fiorentinie Bartłomiej Drągowski. Polak po niezwykle imponującym sezonie 2015/2016 w Jagiellonii Białystok został zauważony przez skautów ekipy z Florencji. Włoski zespół przekonał drużynę z ekstraklasy do sprzedaży golkipera za 2,5 miliona euro.

Początek przygody w Serie A był dla Drągowskiego niezwykle trudny. Wystarczy powiedzieć, że 22-latek rozegrał raptem jedenaście spotkań przez trzy kampanię. W trakcie rozgrywek 2018/2019, bramkarz doszedł do bardzo istotnego wniosku – czas zawalczyć o swoją karierę.

Kluczowy wybór

Piłkarz trafił pod koniec stycznia 2019 roku na wypożyczenie do Empoli. Drużyna walczyła we wspominanym sezonie o utrzymanie w najwyższej klasie. Promyk nadziei na dalszą grę w Serie A dał zespołowi Bartłomiej Drągowski, który w drugiej części kampanii niejednokrotnie uchronił kolegów przed utratą gola.

W trakcie kilku miesięcy, Polakowi udało się wykonać parę genialnych interwencji. W pamięci pozostaje m.in. ta przeciwko Fiorentinie, czyli drużynie Bartłomieja.

Po zakończonej kampanii, gdy piłkarze Empoli ostatecznie spadli do Serie B, nie zaskoczyła raczej nikogo decyzja ekipy z Florencji w kontekście bramkarza numer jeden w zespole. Alban Lafont przeniósł się na dwuletnie wypożyczenie do FC Nantes, natomiast Drągowski został jedynką w klubie, podpisując nowy kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2023 roku.

W trakcie obecnego sezonu, 22-latek nie zawodzi. Co prawda liczba straconych goli Polaka na tle innych zespołów nie powala na łopatki, jednakże jest to efekt przede wszystkim przeciętnej postawy obrony Fiorentiny. Szkoleniowiec zespołu z pewnością nie ma zawodnikowi nic do zarzucenia. W szczególności, gdy widzi się takie parady bramkarza.

Spoglądając na rozwój kariery Drągowskiego, można dojść do wniosku, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Przy takiej grze, za rok czy dwa lata Bartłomiej będzie jednym z najbardziej rozchwytywanych golkiperów we Włoszech. Trzeba bowiem pamiętać, że mówimy o bramkarzu, który ma 22 lata.

Pewny punkt Juventusu

Na temat Wojciecha Szczęsnego, trudno napisać coś negatywnego. To stwierdzenie świadczy, jaki poziom gracz „Starej Damy” utrzymuje przez cały sezon. Nikt w Turynie nie ma wątpliwości, iż Polak jest numerem jeden zespołu na najbliższe lata. Co prawda media niejednokrotnie próbują łączyć bramkarzy pokroju Davida de Gei z Juventusem, jednakże decyzja zarządu w sprawie kontraktu Wojciecha rozwiała wszelkie wątpliwości.

W połowie lutego, Szczęsny podpisał z wielokrotnym mistrzem kraju nową umowę. 29-latek związał się z klubem do 30 czerwca 2024 roku. Tak długie zobowiązanie jasno sugeruje, że ekipa „Starej Damy” nawet nie myśli o innym bramkarzu.

Tak naprawdę, sztab szkoleniowy nie ma podstaw, by prowadzić dyskusję na ten temat. Szczęsny bardzo rzadko popełnia błędy. Spoglądając na cały sezon, można je policzyć na palcach jednej ręki. Do głowy przychodzi tylko nieodpowiednie zachowanie Wojciecha między słupkami, gdy bramkę w meczu Juventus – Napoli zdobył Piotr Zieliński. Przy tym trafieniu, golkiper „Starej Damy” mógł postąpić zdecydowanie lepiej.

Poza tym, Wojciech Szczęsny prezentuje bardzo wysoki poziom. Potwierdzają to nie tylko liczby, ale również różnego typu zestawienia. Według portalu „WhoScored”, piłkarz Juventusu jest najlepszym graczem na swojej pozycji w całej lidze podczas sezonu 2019/2020.

Źródło: WhoScored

Pod względem statystyk, kampania w wykonaniu Wojciecha Szczęsnego wygląda bardzo przyzwoicie. Polak stracił w 19 meczach zaledwie 17 bramek, kończąc 8 spotkań bez straty gola. Analizując wyniki golkipera z trwających rozgrywek, warto pamiętać, że Juventus zmienił nieco swój styl gry, dopuszczając rywali do kreowania znacznie większej liczby szans. Stąd Wojciech Szczęsny w trakcie spotkania jest znacznie częściej przywoływany do tablicy.

Duet z Neapolu

Pewną markę we Włoszech wyrobili sobie także dwaj piłkarze z Neapolu. Mowa oczywiście o Piotrze Zielińskim oraz Arkadiuszu Miliku. Środkowego pomocnika, śmiało możemy określić, jako fundament zespołu Gennaro Gattuso. Rola Zielińskiego nie uległa zmianie po tym, jak na ławkę trenerską drużyny przybyła legenda Milanu. Wystarczy powiedzieć, że 25-latek zagrał w każdym meczu Serie A tego sezonu, wchodząc z ławki tylko w dwóch spotkaniach.

Postać wielokrotnego reprezentanta Polski wzbudza różne odczucia. Jedni chwalą pomocnika za niezwykle istotną pracę w środku pola, inni natomiast krytykują Polaka za brak „suchych liczb” w postaci goli czy asyst.

Opinie mogą być różne, natomiast fakty są takie, iż wszyscy trzej szkoleniowcy Napoli od momentu pobytu zawodnika w klubie, czyli Maurizio Sarri, Carlo Ancelotti oraz Gennaro Gattuso doceniają umiejętności Polaka, co potwierdza liczba spotkań, w których Zieliński wystąpił.

W każdym sezonie, od kampanii 2016/2017 Zieliński rozegrał 36 spotkań w lidze. W przerwanych rozgrywkach, Piotr był na dobrej drodze, by nie tylko ten wynik powtórzyć, ale również wyśrubować swój osobisty rekord pod względem liczby meczów w jednych rozgrywkach.

źródło: Transfermarkt

Wyniki Arkadiusza Milika w tej kategorii nie są już tak imponujące. Tutaj jednak trzeba pamiętać, że 26-letni napastnik dwukrotnie nabawił się bardzo poważnej kontuzji podczas pobytu w Napoli. Swój pierwszy, praktycznie pełny sezon Milik rozegrał w ubiegłej kampanii, notując 35 meczów w Serie A.

Niestety, w trwających rozgrywkach kłopoty zdrowotne również nie omijają snajpera. W związku z tym, statystyki zawodnika trzeba analizować pod innym kontem. Istotę odgrywa liczba goli na minutę. Tutaj, Arkadiusz wypada dobrze, gdyż mówimy o jednej bramce na 129 minut. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, Milik zanotował 22 występy, strzelając 12 goli.

Pod dużym znakiem zapytania stoi jednak przyszłość Arkadiusza Milika w Napoli. Kontrakt napastnika ważny jest tylko do końca przyszłego sezonu. Były gracz m.in. Ajaksu niespecjalnie wyraża chęć dalszej gry w drużynie.

Na brak ofert, 26-latek z pewnością nie będzie narzekać. Już teraz, włoskie media sugerują, iż Milan bardzo chętnie przywitałby Polaka w swoim składzie. Sytuację snajpera obserwują także przedstawiciele Juventusu czy Interu.

Nie można również wykluczyć transferu do innej ligi. Wizja gry w Premier League czy LaLiga wydaje się kusząca. W kontekście tej drugiej opcji, wymienia się Atletico Madryt. Jak można zatem zauważyć, zainteresowanie Milikiem wydaje się ogromne. To świadczy o klasie naszego reprezentanta.