Sevilla zremisowała z Barceloną 0:0. Dobra postawa Fernando i Kounde

20.06.2020

Sevilla zremisowała na własnym stadionie z Barceloną 0:0. Remis “Blaugrany” może się okazać szansą dla Realu Madryt, który może jej dorównać punktowo po wygranej w najbliższym meczu.

Setien postawił na Braithwaite’a

Quique Setien w tym meczu postanowił rotować obsadą ofensywy. Zamiast Antoine’a Griezmanna w meczu z trzecim zespołem LaLiga zagrał Martin Braithwaite. W pierwszym składzie pojawił się również Luis Suarez, który w ostatnich meczach wchodził na boisko z ławki. Poza tym, w środku pomocy, oprócz Sergio Busquetsa, trener postawił na duet Rakitić-Vidal.

Z kolei Julen Lopetegui przeprowadził w porównaniu z meczem z Levante trzy zmiany. W środkowej strefie boiska wybiegli dziś Fernando i Oliver Torres. Tymczasem w pierwszym składzie na lewej obronie pojawił się Sergio Reguilon.

Fernando i Kounde murem nie do przebicia

W pierwszej połowie Barcelona miała przewagę nad Sevillą niemal w każdym aspekcie. Kluczem do utrzymania bezbramkowego remisu w przypadku zespołu Julena Lopeteguiego okazała się jednak postawa defensywy. Szczególnie dobrze spisywali się stoper Jules Kounde oraz Fernando grający na pozycji defensywnego pomocnika. Miejsca do przeprowadzenia skutecznej akcji szukał Lionel Messi, aczkolwiek bez konkretów. Za to piłkarze gospodarzy nie oddali w pierwszej części ani jednego celnego strzału.

Druga część meczu lepiej rozpoczęła się dla Sevilli. Szczególnie aktywni w ofensywie byli Lucas Ocampos i Sergio Reguilon. Argentyńczyk oddał groźny strzał w 55. minucie, ale jego intencję wyczuł Marc-Andre ter Stegen. Z czasem po ofensywnych piłkarzach Sevilli coraz bardziej było widać zmęczenie, a zmiany nie przyniosły efektu. Najbliżej zmiany na tablicy wyników był w 91. minucie Sergio Reguilon, który strzelił jednak zbyt słabo, by pokonać bramkarza. A był ustawiony w samym centrum pola karnego.

Z kolei ataki Barcelony wciąż były przerywane przez skuteczne zachowanie na własnej połowie – ponownie Fernando i Kounde. Pierwszy rozpraszał wiele akcji “Blaugrany” jeszcze przed polem karnym, natomiast drugi skutecznie krył Luisa Suareza. Bez wątpienia ta dwójka najbardziej zasługuje na wyróżnienie za to spotkanie.

Trzy miesiące przerwy wciąż widoczne

Barcelona była bezbłędna w prowadzeniu gry. Warto zwrócić uwagę choćby na statystyki na Nelsona Semedo, który wygrał wszystkie pojedynki z zawodnikami Sevilli. Mimo to zespołowi zabrakło skuteczności w ataku, ale w dużej mierze wiązało się to z postawą obrony rywala.

Widać, że oba zespoły jeszcze potrzebują czasu na ogranie. Pod koniec drugiej połowy zarówno w szeregach Sevilli, jak i Barcelony już było widać zmęczenie. Przykładem może być choćby wcześniej wymieniony strzał Reguilona, który strzelił słabo ze względu na powolną reakcję w przyjęciu piłki.

Czy Sevilli zabrakło odwagi? Można powiedzieć, że zespół bał się odsłonić podczas, gdy realnie mógł zaatakować. Dla podopiecznych Julena Lopeteguiego liczyła się jednak konsekwencja. Poza tym wiadomo nie od dziś, jak Messi i spółka potrafią rozpracować szyki w obronie, gdy rywal skupi się na ataku.

Real może dogonić Barcelonę

Po remisie Barcelona znajduje się na pozycji lidera z 65 punktami na koncie. Po niedzielnym meczu Realu Madryt może więc dojść do zmiany na szczycie ligi, gdyż “Królewscy” tracą teraz trzy punkty do “Blaugrany”. Z kolei Sevilla po 30 meczach zajmuje 3. miejsce z 52 punktami.