Środek Europy, średnia liga i topowa akademia z wielkimi zarobkami. Red Bull Salzburg i jego najdroższe transfery

10.07.2020

Najbardziej kontrowersyjny klub? Do niedawna na pewno. Konserwatywni kibice, gdy słyszą nazwę Red Bull, od razu budzą się w nich negatywne emocje. Tyle że nawet wśród zwolenników „against modern football” pojawiają się głosy przeciwstawne. Jednak bez cienia wątpliwości Polacy mogą zazdrościć Austriakom tak dużego klubu, który jest znany w całej Europie. I wcale nie chodzi o marketingowe popisy, a raczej o to jakich zawodników wypromował.

Jest kwiecień 2005 Austria Salzburg za kilka miesięcy miała obchodzić 72. rocznicę istnienia. Miała, gdyż nie doczekała tego momentu. Fioletowi zakończyli sezon 2004/05 i to były ostatnie momenty, gdy Austria Salzburg była na świeczniku austriackiej piłki. 6 kwietnia Dietrich Mateschitz przejął klub, który ledwo uratował się przed spadkiem do drugiej ligi. Właściciel Red Bulla wyłożył duże pieniądze, ale jednocześnie przekreślił całą historię klubu. Od tej pory nie było Austrii, nie było fioletowych barw ani dotychczasowego herbu. Ich miejsce zajął Red Bull, który miał czerwono-białe barwy i czerwonego byka – jak sama nazwa wskazuje – w logo klubu.

Nie brakuje protestów, w końcu z dnia na dzień zniknął z mapy zasłużony dla austriackiej piłki klub. Kibice zakładają swój zespół, który nawet jakiś czas temu grał w II lidze, ale szybko wrócił na trzeci poziom. Tymczasem stolica piłki nożnej bardzo szybko przeniosła się do Salzburga. Ekipa spod znaku Czerwonego Byka jak rozpoczęła mistrzowską drogę w 2007 roku, tak dzisiaj są krajowym hegemonem. Jedenaście tytułów, które przedzieliły tylko epizodyczne mistrzostwa dla dwóch wiedeńskich ekip oraz Sturmu Graz. Kilka dni temu zapewnili sobie siódmy z rzędu tytuł mistrza Austrii. Tym razem jednak trochę musieli o niego drżeć, gdyż LASK Linz nie dość, że pokazał się z dobrej strony w Europie, to i w lidze miał dużą chrapkę na strącenie panującego mistrza.

Wygrana w Lidze Mistrzów? Póki co dla młodzieży

W 2017 roku Red Bull Salzburg sięgnął, dość nieoczekiwanie, po największy skalp w klubowej piłce młodzieżowej. UEFA Youth League, czyli młodzieżowa Liga Mistrzów. Już wtedy nikt nie miał wątpliwości, co do jakości szkolenia w największym – obecnie – austriackim klubie, ale jednak triumf pośród topowych akademii był zaskoczeniem. Wśród bohaterów Xaver Schlager, Hannes Wolf, Amadou Haidara czy Patson Daka, a więc bohaterzy naszego zestawienia i przyszłość klubu. Był Igor, dzisiaj obrońca Fiorentiny, a także… Bartłomiej Żynel.

Polski golkiper wyjechał do Austrii w wieku 15 lat z Jagiellonii. Najpierw zasilił szeregi akademii, w której występował kilka lat. Dotarł nawet do drugiego zespołu, wspomnianego już FC Liefering. Jednak w nim zaliczył jedynie trzy występy, na czym kariera w Salzburgu się skończyła. Co ciekawe jednym z jego trenerów był… Janusz Góra. Ten doświadczony szkoleniowiec chwilę pracował jako pierwszy trener rezerw, lecz od wielu lat jego nazwisko widnieje wśród tych, którzy rozwijają największe salzburskie perełki.

Swoją drogą bardzo ciekawy terminarz w tamtej edycji miał Red Bull. Z racji, że nie zakwalifikowali się do fazy grupowej, musieli grać, jako mistrz Austrii juniorów, w ścieżce mistrzowskiej. Vardar Skopje i Kairat Ałmaty zostały szybko odprawione z kwitkiem, ale później trafiali kolejno na: Manchester City, PSG, Atletico, Barcelonę, a na koniec ograli Benfikę. Trzeba przyznać, że ograli całkiem ciekawych zawodników. W Manchesterze City Jadona Sancho, Phila Fodena czy Brahima Diaza, w PSG Mousse Diaby’ego i Boubakary’ego Soumare. Komplet dziewięciu wygranych zapewnił im triumf w tych prestiżowych rozgrywkach.

Najlepsze miejsce do promocji

Jeśli jesteś młodym zawodnikiem, zrób wszystko by tam trafić. Salzburg jest idealnym miejscem do rozwoju. Lista zawodników, którzy mają RB w swoim CV i zrobili później kariery jest po prostu imponująca. Wrażenie robią także liczby. Salzburg wydał w trakcie całego obecnego sezonu 34 miliony euro, ale z transferów „wychodzących” zarobił ponad 115 milionów! Teraz przełóżmy to na polski grunt, gdzie kilka miesięcy temu ekscytowaliśmy się transferem Bartosza Slisza do Legii za 1,5 miliona euro.

Salzburg to przede wszystkim kapitalna akademia i maszynka do zarabiania pieniędzy. Patrzymy na najdroższe transfery, wśród których jest aż 17. piłkarzy sprzedanych za co najmniej 10 milionów euro! Tym ostatnim jest Dayot Upamecano, który w wieku 18 lat odszedł właśnie „za dychę” do młodszego, ale większego brata z Lipska. Dzisiaj Francuz jest wart kilka razy tyle, ale wypromował się właśnie w Austrii.

Troszkę taniej sprzedany został Takumi Minamino do Liverpoolu, Wanderson do Krasnodaru czy Konrad Laimer do Lipska. Zresztą wymieniać można bardzo długo i za każdym razem są to naprawdę ciekawe nazwiska. Z dzisiejszej perspektywy jednak mogą śmieszyć kwoty 3 milionów euro za Stefana Ilsankera czy Petera Glacsiego, którzy także wybrali brata z Lipska. Wówczas przechodzili do drugoligowca i byli w zaawansowanym – jak na standardy Red Bulla – wieku, czyli mieli 26 i 25 lat…

Zarobek: ponad 170 milionów na czysto!

TOP11 najbardziej zyskownych transferów Red Bull Salzburg

Zestawienie otwiera duet dwóch piłkarzy Liverpoolu. Trzeba przyznać, że jeden i drugi zostali kapitalnie „wyłowieni” przez Czerwone Byki we Francji. Pierwszy z nich trafił z Istres, drugi z Metz. Oczywiście ten drugi klub wypuścił wielu ciekawych piłkarzy z Miralemem Pjaniciem na czele, ale mimo wszystko trafienie dwóch perełek w drugiej lidze francuskiej w krótkim odstępie czasu, to jest „coś”. Z perspektywy czasu trudno uwierzyć, by to Gwinejczyk był droższy i dał większy zysk Salzburgowi, ale tak było. W przeciągu dwóch lat gry w Red Bullu jego wartość wzrosła około… dwadzieścia razy! Jednak kupujący go starszy brat, RB Lipsk, nie miał z tym kłopotu, bo sam zarobił mniej więcej podobną kwotę, na sprzedaży do Liverpoolu.

Nieco inną drogę obrał Sadio Mane. Ten od razu ruszył do Anglii i trzeba dodać, że trochę wymusił przejście do Southampton. Jednak, jak czas pokazał, warto było trafić do miasta Titanica, żeby później przejść do miasta Beatlesów. Gdy przychodził do Liverpoolu za 40 milionów funtów wiele osób nie do końca rozumiało ruch The Reds, ale dzisiaj żeby go wyciągnąć, pewnie trzeba byłoby zapłacić 140 milionów brytyjskiej waluty.

Na podium zmieścił się jeszcze Chorwat Duje Caleta-Car. W wieku 17 lat trafił do Pasching, by już po roku zostać w rodzinie Red Bulla. Najpierw jednak grał dla FC Liefering, czyli drugoligowca, będącego bezpośrednim zapleczem Red Bulla. Coś na zasadzie rezerw. Zresztą wówczas w składzie Liefering przewijali się Xaver Schlager czy Konrad Laimer, a pierwsze kroki stawiał Hee-chan Hwang, czyli dzisiaj jedna z największych gwiazd Red Bulla i nadzieja na kolejny wielomilionowy transfer.

Największa perła i średni zarobek

Wbrew pozorom dość nisko jest Erling Haaland. RB Salzburg sprzedało wielu dobrych, bardzo dobrych i świetnych piłkarzy, ale dzisiaj jest kojarzone, jako miejsce, które ukształtowało i wypuściło w świat Norwega. Wicelider klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów w kończącym się sezonie był chyba najgorętszym nazwiskiem podczas zimowego mercato. Jednak do Austrii trafił aż za 8 milionów euro. Salzburg zarobił na nim 2,5 razy tyle, choć wydaje się, że to grosze w porównaniu do tego, ile jest dzisiaj naprawdę wart. Przy Haalandzie warto wspomnieć o polskim akcencie. Młody napastnik stał się popularny i znany, po tym jak strzelił 9 goli w meczu Norwegia-Honduras, w Lublinie podczas Mistrzostw Świata U20.

Kto następny?

Ciągłość projektu jest kluczem do sukcesu. W Polsce często wielkie i piękne plany biorą w łeb po jednym niepowodzeniu. Tymczasem RB Salzburg mimo ogromnych nakładów, dopiero jesienią ubiegłego roku trafił do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Trafił i wielu zawodników mogło zaprezentować swoje umiejętności. Wspomniany Koreańczyk Hwang w tym sezonie miał udział przy 38. trafieniach zespołu!

Jednak najgorętszym nazwiskiem tego lata będzie z pewnością Węgier Dominik Szoboszlai. Skrzydłowy słynie z genialnych rzutów wolnych, z których powinien w każdym sezonie zapewnić przynajmniej kilka goli i nie mniej punktów. Portal Transfermakt wycenia go na 13 milionów euro, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że za utalentowanego piłkarza z rocznika 2000, posiadającego „stempel” jakości Red Bull Salzburg, będzie trzeba zapłacić znacznie więcej! Zwłaszcza, że apogeum formy osiągnął po restarcie rozgrywek. Licząc dziesięć ligowych i jedno pucharowe spotkanie, miał udział przy dziewiętnastu(19) golach zespołu!

To samo można powiedzieć o pewnym Zambijczyku. Patson Daka trafił do FC Liefering na początku 2017 roku, ale obecny sezon ma wprost rewelacyjny. 27 goli i 12 asyst, to naprawę kapitalne liczby i niespełnia 22-letni zawodnik będzie miał zapewne spory ból głowy przy mnogości ofert jakie pojawią się za niego.

W dalszej kolejności również głośno powinno być o Karimie Adeyemim. Trafił w wieku 16 lat z Unterchaching za ponad 3 miliony euro! Jeśli ktoś płaci takie pieniądze za tak młodego chłopaka, to znaczy, że może zrobić wiele. W tym sezonie dopiero od 2020 roku zaczął grę dla pierwszego zespołu, jesienią „terroryzując” defensywy kolejnych rywali Liefering. Przy okazji był skuteczny w młodzieżowej Lidze Mistrzów, w której doprowadził swój zespół do 1/4 finału, gdzie zmierzą się z Olympique Lyon. Warto wspomnieć, że dość szybko zrezygnował z niego… Bayern Monachium, co może okazać się dość kosztowną pomyłką dla monachijczyków.