Kamil Wilczek wywołał sensację w Danii [OPINIA EKSPERTA]

09.08.2020

Kamil Wilczek niedawno podpisał kontrakt z FC Kopenhaga. To wzbudziło duże emocje głównie u kibiców Brøndby, którzy nie mogą się pogodzić, że ich były piłkarz zasilił lokalnego rywala. O odbiór transferu w Danii zapytaliśmy tamtejszego dziennikarza, Martina Davidsena.

Po czterech latach stał się legendą Brøndby

Dania nigdy nie była ulubionym kierunkiem polskich piłkarzy. Jeszcze kilka lat temu jedynym zawodnikiem z naszego kraju, który kojarzył się z tamtą ligą, był Arkadiusz Onyszko, który w latach 1998-2009 zanotował w tym kraju ponad 350 występów. Od tamtej pory żaden piłkarz znad Wisły kariery w Danii nie zrobił, aż do 2016 roku.

Wówczas po nieudanym pobycie we włoskim Carpi, do Brøndby trafił były król strzelców ekstraklasy, Kamil Wilczek. Było kilku ekspertów, którzy uważali, że dla napastnika jest to krok wstecz i odejście z Włoch po pół roku to za szybka decyzja. Część jednak spodziewała się, że Dania będzie dobrym miejscem na odrodzenie byłego piłkarza Piasta Gliwice. Jak się okazało, ci drudzy mieli rację.

Kamil Wilczek okazał się dla Brøndbystrzałem w dziesiątkę. Co więcej, w ciągu czterech lat stał się wręcz żywą legendą klubu. Zdobywając przez ten czas 71 goli w lidze, pobił rekord duńskiego gwiazdora lat 90. i 2000., Ebbe Sanda. Poza tym dwukrotnie otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza sezonu drużyny z Kopenhagi.

„Fani Brøndby oszaleli”

Na początku 2020 roku trzykrotny reprezentant Polski zdecydował się na zmiany i podpisał kontrakt z tureckim Goztepe. Nie można jednak powiedzieć, że w nowym otoczeniu zrobił furorę – zdobył tylko jedną bramkę w 14 meczach. Koniec końców, piłkarz zdecydował się na powrót do Danii – do znienawidzonego rywala Brøndby, FC Kopenhaga. To spotkało się z wieloma głosami krytyki ze strony kibiców dawnego klubu.

Fani Brøndby oszaleli z tego powodu i byli wściekli. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele gniewnych głosów, a grupa kibiców usunęła nazwisko Wilczka z tablicy piłkarzy na stadionie Brøndby. Można powiedzieć, że ten transfer przeszedł już do historii duńskiej piłki – stwierdził w rozmowie dla “Futbol News” duński dziennikarz Martin Davidsen.

Pierwszy tak głośny transfer od lat

Do tej pory dość rzadko dochodziło do sytuacji, gdy piłkarz wyraźnie kojarzony z jednym zespołem zasilał szeregi drugiego. Po raz ostatni doszło do takich transferów jeszcze na przełomie lat 90. i 2000. Nic dziwnego, że transfer Kamila Wilczka odbił się szerokim echem.

Niegdyś duński napastnik Peter Møller, były piłkarz Brøndby, przeniósł się do FC Kopenhaga i ludzie też byli źli. Było też głośno na temat przejścia Briana Laudrupa do FC Kopenhaga w 1999 roku. Tamci piłkarze trafiali do zespołu jednak już po wielu latach od czasu odejścia z Brøndby, a Kamil Wilczek odszedł stamtąd jeszcze na początku roku. Dlatego jest to jeszcze większa sensacja – przyznał Martin Davidsen.

Wzmocnienie w walce o mistrzostwo Danii?

Czy Kamil Wilczek będzie miał problemy z aklimatyzacją ze względu na dawną przynależność klubową? Według Martina Davidsena nie powinien – ze względu na podejście zarówno zawodnika, jak i trenerów Kopenhagi?

Wilczek wydaje się mieć fajne podejście i otrzyma wiele pomocy od pracowników Kopenhagi. Ale zobaczymy – dodał Davidsen.

Dziennikarz przyznał również, że Kamil Wilczek powinien z miejsca wskoczyć do pierwszego składu nowej drużyny. Wszystko dlatego, że ostatnio doszło tam do zmian w ataku. Zresztą drużyna wymaga wzmocnień, żeby znów włączyć się do walki o mistrzostwo kraju. Postać z dość sporym doświadczeniem w lidze duńskiej powinna się na pewno przydać Kopenhadze.

Kamil Wilczek jest wspaniałym napastnikiem i powinien dobrze spisywać się w Kopenhadze i mógłby tam być najlepszym strzelcem w Superlidze. Kopenhaga obecnie potrzebuje dobrego napastnika po tym, jak tego lata stracili Dame N 'Doye. Wilczek może wypełnić tę pustkę – stwierdził duński dziennikarz.