Hit Ligi Narodów na remis. Hiszpanie wydzierają punkt w ostatniej akcji meczu

03.09.2020

Po niemalże 10-miesięcznej przerwie powrócił futbol reprezentacyjny w Europie. Pierwszym jego akordem były dzisiejsze mecze Ligi Narodów, z których zdecydowanie najciekawiej zapowiadało się spotkanie Niemców z Hiszpanią. Hitowe starcie zakończyło się wynikiem 1:1, a na listę strzelców wpisali się Timo Werner i Jose Gaya.

Patrząc na składy można powiedzieć, że zarówno Joachim Loew jak i Luis Enrique posłali do boju najmocniejszy możliwy garnitur. Obaj panowie mają sporo do poprawy w swoich drużynach, jednak były też aspekty, z których powinni być zadowoleni.

Bezproduktywny Rodrigo

Nowy napastnik Leeds United zagrał bardzo słabe spotkanie. Rodrigo był dzisiaj bardzo chaotyczny i podejmował dużo złych decyzji. Najbardziej pamiętną sytuacją była ta z początku meczu, kiedy reprezentacja Niemiec popełniła serie błędów w defensywie i Hiszpan miał przed sobą tylko pustą bramkę. 29-latek jednak tak długo zbierał się do strzału, że obrońcy „Die Mannschaft” zdążyli wybić mu futbolówkę spod nóg. Ta sytuacja była najbardziej spektakularną wpadką Rodrigo, ale nie jedyną w tym meczu, wystarczy wspomnieć chociażby o dogodnej sytuacji z końcówki pierwszej części meczu, kiedy zamiast uderzać w dogodnej sytuacji, podał do środka, co było bardzo łatwe do przeczytania przez niemieckich defensorów. Asysta była jednym z niewielu jego udanych zagrań w tym meczu.

 

Busquets bez formy

Spotkanie było naznaczone wieloma prostymi błędami w środkowej strefie boiska ze strony Sergio Busquetsa. 32-latek sprawiał wrażenie, jakby znalazł się na murawie przypadkiem. Hiszpan zanotował bardzo dużo strat i spóźnionych interwencji. W jego przypadku można mówić o recydywie, ponieważ  był jednym z najsłabszych zawodników „Blaugrany” w fatalnym zeszłym sezonie. Jak widać, forma Katalończyka wciąż jest daleka od idealnej i nie zapowiada się, żeby szybko miało się to zmienić.

Groźne kontry Niemców

Podopieczni Joachima Lowa zaprezentowali się naprawdę nieźle. Jak można się było spodziewać, mieli mniejsze posiadanie piłki od Hiszpanów, ale to w grze naszych zachodnich sąsiadów było więcej konkretów. Bardzo groźne były kontry napędzane  przez Leroya Sane, Timo Wernera i Robina Gosensa. Po jednej z nich Niemcy zdobyli swoją jedyną bramkę w tym meczu – Gosens płasko zagrał w pole karne, a Timo Werner precyzyjnym strzałem dał „Die Maanschaft” prowadzenie. Można mieć jedynie zastrzeżenia do skuteczności – mając tyle sytuacji, mistrzowie świata z 2014 roku powinni zdobyć więcej goli.

 

Świetne wejście Fatiego

Po sennej pierwszej połowie w wykonaniu Hiszpanów, druga była zdecydowanie lepsza. Przede wszystkim za sprawą Ansu Fatiego, który nieco rozruszał niemrawą ofensywę „La Furia Roja”. Właściwie przy każdej groźnej sytuacji miał swój udział, nie licząc akcji bramkowej. Jose Gaya wpakował piłkę do siatki po zgraniu głową Rodrigo. Niemcy mieli w tej sytuacji olbrzymiego pecha, bo zawodnik Valencii znajdowałby się na spalonym, gdyby nie Robin Gosens, który blokując wcześniej dośrodkowanie nie zdążył wrócić na pozycję.

Niemcy – Hiszpania 1:1 (0:0)
(Werner 51′ – Gaya 90+4′)
Niemcy: Trapp – Kehrer, Sule, Rudiger, Gosens – Can, Kroos – Draxler, Gundogan (74′ Serdar), Sane (63′ Ginter) – Werner (90+1′ Koch)
Hiszpania: de Gea – Carvajal, Ramos, Pau Torres, Gaya – Thiago, Busquets (57′ Merino), Fabian Ruiz (80′ Oscar) – Ferran Torres, Rodrigo, Navas (46′ Fati)