Liga Europy. Co czeka polskie zespoły w trzeciej i czwartej rundzie?

18.09.2020

Najbliżsi rywale Legii Warszawa, Lecha Poznań i Piasta Gliwice w europejskich pucharach są już znani. Czy trzecia runda może się okazać możliwa do przejścia dla całej trójki? Co ewentualnie może czekać każdy z powyższych zespołów w kolejnej fazie rozgrywek po tym, jak już poznaliśmy możliwych rywali?

Polska najlepsza. Z państw poniżej trzydziestki rankingu

Jeszcze w ubiegłej dekadzie trzy polskie zespoły w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy (bądź Pucharu UEFA) wydawały się oczywistością. Teraz jednak ze względu na zmianę zasad, ale również nieudanych latach polskich zespołów w pucharach, cieszymy się z tego, że na etapie trzeciej rundy LE wciąż mamy trzy zespoły. To jest słuszne, szczególnie że Lech i Piast pokonali rywali z lig, które są wyżej notowane.

Spójrzmy jednak prawdzie w oczy – jesteśmy jedynym krajem poniżej trzydziestki europejskiego rankingu, z którego wciąż przynajmniej trzy drużyny grają w pucharach. Gdy jednak zerkniemy nieco wyżej – do TOP20, widać że taki stan rzeczy wśród tych państw to normalność. O rozczarowaniu mogą mówić tylko Grecy – stamtąd odpadły dwa z pięciu zespołów. W pozostałych przypadkach też odpadła maksymalnie jedna drużyna.

W trzeciej dziesiątce, do której aspirujemy, są jednak tylko dwa państwa z trzema reprezentantami – 21. Izrael i 24. Norwegia. Poza tym z Kazachstanu odpadli już wszyscy, a Białoruś i Azerbejdżan mają po zaledwie jednym zespole. Tak, oni wszyscy są za nami, chociaż jeszcze niedawno wydawałoby się, że powinniśmy wygrywać z każdą drużyną z powyższych państw.

Legia jest pewniakiem?

Co nas czeka w trzeciej rundzie? Zacznijmy najpierw od Legii. Można powiedzieć, że kosowska Drita oszukała przeznaczenie – zespół odpadł bowiem w rundzie przedwstępnej Ligi Mistrzów z Linfield, które przegrało z Legią w pierwszej rundzie. Mistrz Kosowa dotarł jednak do trzeciej rundy eliminacji do Ligi Europy, gdzie ostatecznie zmierzy się z podopiecznymi Aleksandara Vukovicia. Nie jest tajemnicą, że Legioniści są tutaj wyraźnym faworytem i porażki z jedynym zespołem z 47. siły w Europie nie powinna wchodzić w grę.

Drita wyeliminowała macedoński Sileks, wygrywając 2:0 na wyjeździe, nie będąc faworytem. Wysoka porażka u siebie z Linfield 0:3 wskazuje jednak na to, że to zespół wyraźnie w zasięgu Legii. Chciałoby się powiedzieć, że Legioniści wygrają ten mecz spacerkiem, jednak historia pokazała, że mistrz Polski nie powinien zlekceważyć tego rywala.

W czwartej rundzie mistrz Polski nie będzie rozstawiony, aczkolwiek obecnie są nieco odmienne zasady niż dotychczas. Rozstawionych drużyn jest osiem, natomiast dwanaście par jest nierozstawionych. To oznacza, że w dwóch przypadkach zespoły z drugiej grupy zmierzą się ze sobą. Jedno jest pewne – Legia może trafić na kilku trudnych rywali, ale nie musi. Poza tym to jest pewne, że zespół nie zmierzy się z Crveną zvezdą ze względów na konflikt Serbii z Kosowem, z którego pochodzi Drita.

Trudniejsze może okazać się wyzwanie Legii w czwartej rundzie. Jej rywalem będzie nielubiany przez polskie kluby Karabach Agdam. Mistrz Azerbejdżanu w minionej dekadzie pokonał Wisłę Kraków i Piasta Gliwice, poza tym zagrał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Należy jednak zwrócić uwagę, że zespół jest niesamowicie mocny u siebie, ale na wyjazdach do tej pory miał wiele problemów – w ostatnich latach przegrywał choćby z północnoirlandzkim Linfield czy mołdawskim Sheriffem Tyraspol. Dlatego Legia musi być ostrożna, uważna w defensywie – wtedy rywal powinien być możliwy do przejścia.

Trudni rywale Lecha i Piasta

Lech Poznań zmierzy się z cypryjskim Apollonem Limassol, który wyeliminował grecki OFI Kreta. Wbrew pozorom i stereotypom, to drużyna z Cypru będzie dla Lecha trudniejszym rywalem niż zespół z Krety. Świadczy o tym zarówno współczynnik klubowy, jak i krajowy, gdyż obecnie Cypr jest przed Grecją, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się być nie do pomyślenia.

Warto dodać, że Limassol nie będzie łatwym terenem dla wicemistrza Polski, trudniejszym niż Hammarby. To oczywiście przeciwnik do przejścia i zespół w cieniu lokalnych zespołów – Omonii, APOEL-u czy Anorthosisu, który również u siebie potrafi tracić punkty w lidze ze słabszymi drużynami. Mimo to, zespół gospodarzy będzie tutaj minimalnym faworytem i trudną przeszkodą dla “Kolejorza”.

Jeszcze trudniej będą mieli piłkarze Piasta Gliwice, których rywalem będzie FC Kopenhaga, w dodatku na wyjeździe. W ostatnich latach polskie drużyny przegrywały z duńskimi – Arka z Midtjylland i Lechia z Broendby. Oba zespoły z Trójmiasta wygrały jednak pierwsze mecze z wyżej notowanymi rywalami. Kopenhaga to zespół, który w zeszłym sezonie zaszedł do ćwierćfinału Ligi Europy, odpadając po dogrywce w starciu z Manchesterem United. To wydaje się być abstrakcyjny rywal dla któregokolwiek polskiego zespołu.

FC Kopenhaga nie jest jednak drużyną idealną. Na przełomie czerwca i lipca zespół zanotował serię sześciu meczów bez zwycięstwa, cztery razy przegrywając. To zespół silny, jednak obecnie niestabilny. Dowodem na to był mecz poprzedniej rundy z Goteborgiem, wygrany przez Duńczyków dopiero w ostatnich minutach 2:1. Piast nie może pozwolić sobie tutaj na podobne błędy w obronie, jak przy golach dla Hartbergu, aczkolwiek szanse na awans gliwiczan do następnej rundy wcale nie są równe zero. Kopenhaga też popełnia błędy, które przy odpowiedniej reakcji i dzięki szczęściu, tacy piłkarze jak Piotr Parzyszek czy Martin Konczkowski będą w stanie wykorzystać. Więcej w przypadku zespołu Waldemara Fornalika będzie zależało jednak od postawy w obronie.

Czwarta runda może być łatwiejsza?

W czwartej rundzie polskie zespoły mogą zmierzyć się z trudnymi rywalami, aczkolwiek wydawało się, że mogłyby trafić gorzej. Lech Poznań zmierzy się ze zwycięzcą meczu Charleroi-Partizan i wydaje się, że obie drużyny będą możliwe do przejścia dla „Kolejorza”. Pierwszy z zespołów nie jest żadnym potentatem w Belgii, chociaż są zespołem, który potrafił skraść punkty ligowej czołówce. Z kolei Partizan słynie ze sprzedaży do silniejszych lig serbskich zawodników, jednak cztery lata temu został wyeliminowany z pucharów przez Zagłębie Lubin. Również w tej edycji wygrywał minimalnie z zespołami z Łotwy (RFS Ryga) oraz Mołdawii (Sf. Georghe). Patrząc na to, że Lech mógł trafić na Tottenham, PSV Eindhoven czy Wolfsburg, podopieczni Dariusza Żurawia mogą być zadowoleni z losowania. Oczywiście najpierw muszą się skupić na trudnej przeszkodzie, jaką jest Apollon Limassol.

Z kolei Piast w kolejnej rundzie, w razie awansu, miałby zdecydowanie łatwiejszego rywala niż FC Kopenhaga. Zespół zmierzy się albo z chorwacką Rijeką, albo z ukraińskim debiutantem w pucharach – Kolosem Kovalivka. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że obie drużyny to półka wyżej niż Hartberg, aczkolwiek poziom niżej niż Kopenhaga. Dlatego Piast powinien najpierw postarać się o jak najlepszy wynik z najbliższym rywalem, gdyż pierwsza przeszkoda może być zdecydowanie trudniejsza niż ewentualna druga.