Frank Lampard kontra Juergen Klopp. Czy „nowa” Chelsea zatrzyma Liverpool?

20.09.2020

W najciekawszym spotkaniu 2. kolejki Premier League, Chelsea zagra w niedzielę na Stamford Bridge z Liverpoolem. Odmieniona, choć jednocześnie cierpiąca na braki kadrowe ekipa Franka Lamparda spróbuje powstrzymać zespól mistrza Anglii. „The Reds” w ostatnim czasie byli bardzo aktywni na rynku.

W trakcie letniego okna transferowego chyba żaden inny europejski zespół piłkarski nie był częściej wymieniany w mediach, niż Chelsea. Trudno się dziwić. Wzmocnienia „The Blues” kompletnie odbiegały od rzeczywistości przesiąkniętej kryzysem ekonomicznym. Londyński klub niespecjalnie przejął się niepewną sytuacją na świecie, wydając na wzmocnienia ponad 220 milionów euro. Ta suma już wkrótce będzie jeszcze większa. Wszystko za sprawą rychłej przeprowadzki Edouarda Mendy’ego z Rennes, który ma kosztować około 25 milionów euro. Jeśli senegalski bramkarz dołączy do Chelsea, to zespół ze Stamford Bridge dokona już siódmego wzmocnienia w letnim oknie.

Nastroje w szeregach sympatyków „The Blues” studzi na starcie sezonu sytuacja kadrowa klubu. W meczu z Liverpoolem na pewno nie zobaczymy Hakima Ziyecha, Bena Chilwella oraz Christiana Pulisica. Na murawie zapewne nie zamelduje się także Thiago Silva, który dopiero rozpoczął treningi zespołu. Oznacza to, iż tylko dwóch z sześciu nowych graczy Chelsea zagra w potyczce z „The Reds”.

Największą uwagę skupia na sobie Timo Werner. Niemiecki gracz był bardzo bliski przenosin do zespołu Juergena Kloppa. W pewnym momencie wydawało się, że tylko kwestią czasu jest, aż Werner zostanie zaprezentowany w barwach Liverpoolu. Ostatecznie mistrz Anglii zrezygnował ze sprowadzenia Niemca.

Jeśli wierzyć mediom, wpływ na taki rozwój sytuacji miały dwa czynniki. Po pierwsze, Liverpool nie mógł tamtym momencie pozwolić sobie na transfer za taką kwotę (53 miliony euro). Po drugie, żądania Werner w kontekście wynagrodzenia były bardzo wysokie, dlatego „The Reds” porzucili tę opcję. Sytuację wykorzystała Chelsea, która w połowie czerwca szybko sfinalizowała transfer 24-latka. Sam Timo zdołał już strzelić pierwszego gola dla „The Blues”. Był to jednak mecz towarzyski z Brighton, który zakończył się rezultatem 1:1.

W debiutanckim spotkaniu Premier League, Timo Werner nie zdobył bramki, ale 24-latek przyczynił się do zwycięstwa Chelsea. Niemiec wywalczył bowiem rzut karny, który wykorzystał Jorginho. W porównaniu z Havertzem, Timo mógł być zdecydowanie bardziej zadowolony z pierwszego występu w angielskiej ekstraklasie.

Liverpool nie chce być gorszy

Choć Chelsea wydała zdecydowanie więcej pieniędzy, to ostatnie dni w kontekście transferów należą jednak do Liverpoolu. Wszystko za sprawą być może najlepszego wzmocnienia letniego okna. Ekipę „The Reds” za około 30 milionów euro zasilił Thiago Alcantara. Zespół Kloppa sprowadził Hiszpana za bardzo atrakcyjną kwotę, gdyż pomocnik chciał podjąć się nowego wyzwania, a jego kontrakt z Bayernem obowiązywał tylko do końca sezonu 2020/2021.

Sugeruje się, że transfer Thiago może być bardzo istotny w kontekście obrony tytułu mistrzowskiego przez Liverpoolu. Trudno nie było odnieść wrażenia, iż kadra „The Reds” jest zbyt wąska. 29-latek ma nie tylko dodać więcej jakości w zespole, ale również wprowadzić odpowiednią świeżość do środka pola.

Na zdobywcy Ligi Mistrzów z kampanii 2019/2020 wzmocnienia Liverpoolu się nie zakończą. Do klubu trafił także Diogo Jota z Wolverhampton. Według doniesień „The Athletic”, przeprowadzka Portugalczyka kosztowała ekipę z Anfield 41 milionów funtów. Kwota ta może wzrosnąć o 4 miliony funtów, jeżeli spełnione zostaną warunki bonusów zawarte w porozumieniu.

Przyzwoity początek

Obie ekipy rozpoczęły nowy sezon od zwycięstwa. Zarówno postawa graczy Liverpoolu, jak i piłkarzy Chelsea pozostawiła jednak wiele do życzenia. W kontekście „The Reds” mowa przede wszystkim o indywidualnych błędach, które sprawiły, iż mecz z Leeds zakończył się wynikiem 4:3, a gola na wagę trzech punktów strzelił Mohamed Salah dopiero w 88. minucie rywalizacji.

Zdecydowanie mniej stresu przeżywali sympatycy „The Blues”. Chelsea wygrała bowiem na wyjeździe 3:1 z Brighton. Trzeba jednak oddać gospodarzom, iż w starciu z „The Blues” nie wyglądali na zdecydowanie gorszą ekipę. Potwierdza to chociażby fakt, iż zawodnicy Brighton dłużej utrzymywali się przy piłce, a także stworzyli sobie więcej sytuacji bramkowych.

Krótki okres przygotowawczy sprawia, iż trudno cokolwiek powiedzieć o formach Chelsea i Liverpoolu. W nieco lepszej sytuacji są z pewnością gracze z Anfield, którzy nie dość że skończyli sezon 2019/2020 zdecydowanie wcześniej (Chelsea grała w Lidze Mistrzów), to sytuacja kadrowa zespołu jest znacznie lepsza. Żaden piłkarz z podstawowego składu „The Reds” nie powinien opuścić niedzielnej potyczki.

Ma coś do udowodnienia

Jeszcze w trakcie pierwszej kolejki Premier League, Juergen Klopp podgrzał nieco atmosferę w kontekście starcia z Chelsea. Niemiecki szkoleniowiec odniósł się bowiem do wzmocnień „The Blues”, sugerując, iż praktycznie żaden inny klub nie jest teraz w stanie pozwolić sobie na takie wydatki, jak londyński klub.

Do słów trenera Liverpoolu odniósł się Frank Lampard, który postanowił zaznaczyć, że niedzielny rywal przeszedł tę samą drogę:

Historia Liverpoolu to fantastyczna opowieść drużyny, która przez kilka lat zbudowała silny zespół, rekrutując odpowiednich piłkarzy. „The Reds” wzmocnili się takimi zawodnikami, jak Van Dijk, Alisson, Fabinho, Keita, Mane czy Salah. To niesamowici gracze, którzy kosztowali duże pieniądze. Liverpool przebrnął zatem drogę, którą my teraz podążamy.

Lampard chciałby z pewnością poprawić swój bilans w starciach z niemieckim szkoleniowcem. Do tej pory trener „The Blues” mierzył się z Kloppem czterokrotnie, notując przy tym dwie porażki, jeden remis (zakończony porażką w rzutach karnych) oraz jedno zwycięstwo.

źródło: transfermarkt

Od momentu, gdy Chelsea prowadzi Frank Lampard, starcia londyńskiej ekipy z Liverpoolem z reguły dostarczają wielu emocji. Można spodziewać się, że tym razem będzie podobnie. Choć „The Blues” nie wyjdą w najsilniejszym składzie, gdyż nie zagrają wspomniani już wcześniej Ziyech, Chilwell, Pulisic oraz Silva, to zespół ze Stamford Bridge ma w swoich szeregach na tyle jakości, by powalczyć o punkty z „The Reds”.