Legia Warszawa w czwartej rundzie eliminacji Ligi Europy, mimo kilku zastrzeżeń

24.09.2020

Legia Warszawa zagra w czwartej rundzie eliminacji Ligi Europy. W debiucie Czesława Michniewicza zespół pokonał kosowską Dritę 2:0. Następnym rywalem Legionistów będzie azerski Karabach.

Eksperci przewidywali wyraźną wygraną Legionistów

Przed meczem wydawało się, że Legia jest wyraźnym faworytem tego spotkania. Awans Drity do trzeciej rundy był już niespodzianką – jest do tej pory najlepszy występ drużyny z Kosowa w europejskich pucharach. Wydawało się, że Legioniści nawet bez formy powinni wywalczyć awans do kolejnej rundy. Co więcej, niektórzy oczekiwali, że spotkanie zakończy się podobnym rezultatem, jak środowy mecz Lecha z Apollonem, na korzyść mistrza Polski.

Wynik ustalony jeszcze przed przerwą

Można powiedzieć, że Legioniści zamknęli mecz jeszcze w pierwszej połowie. W 24. minucie wynik otworzył Paweł Wszołek, natomiast w 43. minucie na 2:0 ustalił wynik Tomas Pekhart. Przy obu golach asystował Filip Mladenović, skutecznie zagrywając piłkę w pole karne. Zresztą Serb miał okazję samemu wpłynąć na wynik spotkania już w 16. minucie, gdy piłkarz uderzył piłkę wprost w poprzeczkę.

Legia wciąż nie zachwyca

Bramki to jednak jedyne pozytywy Legionistów, gdyż gra zespołu mogła pozostawiać wiele do życzenia. W drugiej połowie podopieczni Czesława Michniewicza nie potrafili już podwyższyć prowadzenia, chociaż mieli swoje sytuacje. Choćby w 51. minucie, gdy Paweł Wszołek miał okazję, by podwyższyć wynik – wówczas jednak bramkarz obronił jego strzał. Próbował poprawić jeszcze Joel Valencia, aczkolwiek Ekwadorczyk był na spalonym.

Wciąż jednak było widoczne to, za co była krytykowana Legia Aleksandara Vukovicia. Zespół wciąż szukał miejsca do wrzutki na Tomasa Pekharta, zamiast miejsca do rozegrania.

Czas na trudniejsze wyzwanie

Dzięki zwycięstwu z Dritą, Legia zmierzy się z Karabachem. Jedno jest pewne – to będzie natrudniejszy rywal Legionistów w europejskich pucharach w tym sezonie. Plusem będzie fakt, że mistrz Polski zagra na własnym stadionie, a Azerowie mają problemy na arenach rywala. Czy wpływ Czesława Michniewicza będzie widoczny już 1 października? Trudno powiedzieć. Zespół jednak wciąż powinien popracować nad skutecznością.