Strefa niższych lig: Podwójny hat-trick w I lidze, super końcówki poziom niżej, a w trzeciej lidze zabójcze bomby z dystansu

29.09.2020

Trzy drużyny z kompletem punktów, dwie bez jakiejkolwiek zdobyczy na zapleczu Ekstraklasy. W II lidze emocjonujące końcówki w Katowicach, Krakowie i Wronkach, a w trzeciej lidze sypnęło golami i niesamowitymi trafieniami. Zwróćcie uwagę na dublet Michała Stecia z Olimpii Zambrów czy trafienie Adriana Kołata dla Floty. Tempo w niższych ligach ekspresowe, bo ledwie weekendowe granie skończone, zaraz rusza kolejka w środku tygodnia, więc oglądajcie gole!

I liga

Tydzień temu było pięć drużyn z kompletem punktów, teraz już „tylko” trzy. Wszystko za sprawą weekendowych rozstrzygnięć. ŁKS zrobił swoje i rozbił Sandecję Nowy Sącz 4:1. Wydarzeniem meczu był hat-trick Łukasza Sekulskiego, który dodatkowo pokazał klasę przy strzale z rzutu wolnego.

Miano kompletnego straciła Termalika, która przegrała u siebie z Arką Gdynia. Goście znad morza trafili tylko raz, ale to wystarczyło, by przerwać dwie serie niecieczan.

Również Radomiak stracił miano niepokonanego. Drużyna Dariusza Banasika prowadziła grę, niby kontrolowała mecz w Łęcznej, ale to Górnik był zdecydowanie bardziej konkretny. Najpierw Śpiączka wyłożył piłkę Wojciechowskiemu, po chwili zamiana ról i już było 2:0. Po przerwie wejście smoka Karola Podlińskiego, który potrzebował ledwie pół minuty na strzelenie gola. Dzięki temu nie ma na zapleczu Ekstraklasy już drużyny z czystym kontem.

Do tej kolejki była także drużyna z czystą kartką, ale po stronie strzelanych goli. Był nią Stomil, ale olsztynianie wygrali 1:0 z Zagłębiem Sosnowiec i przerwali fatalną passę. Nie udaje się przerwać wspomnianej Sandecji oraz GKS-owi Jastrzębie. Te dwa ostatnie zespoły jeszcze nie zdobyły nawet punktu. W ten weekend poległy w Łodzi. Co ciekawe GKS był… formalnym gospodarzem meczu z Widzewem, rozgrywanym przy Piłsudskiego. RTS po fatalnym starcie, teraz odniósł drugie zwycięstwo z rzędu, choć 1:0 nie wskazuje, jak dużą przewagę na boisku mieli podopieczni Enkeleida Dobiego.

Pierwsze dwa domowe gole strzeliła także Puszcza Niepołomice, która pokonała Chrobrego Głogów. W tym meczu doszło do bardzo ciekawej sytuacji. Bramki gości bronił Kacper Bieszczad, a gospodarzy Gabriel Kobylak. Obaj są wypożyczeni z ekstraklasowych klubów: pierwszy z Zagłębia, drugi z Legii, obaj zostali powołani przez Jacka Magierę na zgrupowanie kadry U19, a jeszcze kilka lat temu chodzili razem do… jednego gimnazjum!

II liga

Po wpadce w Elblągu, na zwycięską ścieżkę wróciła Chojniczanka. Tym razem spadkowicz z I ligi wygrał z Błękitnymi Stargard 2:0. Gole strzelali Mateusz Klichowicz oraz zawodnik gości Aleksander Theus po samobójczym trafieniu.

Trzecią wygraną w sezonie odniósł beniaminek z Ostródy. Tym razem gole Rafała Siemaszki oraz Eryka Kobzy wystarczyły, by ograć Znicz Pruszków. Łatwo jednak nie było, gdyż pomiędzy jednym a drugim trafieniem gospodarzy, Znicz zmarnował dwie kapitalne sytuacje na gola. Najpierw Paweł Tarnowski nie wykorzystał rzutu karnego, a po chwili uderzenie Krystiana Tabary zostało wybite z linii bramkowej!

W weekend nie grała pierwsza drużyna Lecha Poznań, ale do gry przystąpiły rezerwy. Trochę odbiło się to na składzie drugiej drużyny Kolejorza. W składzie pojawili się m.in. Mohammed Awwad czy Filip Marchwiński. To jednak na niewiele się zdało, bo w sobotnie południe skuteczniejsi we Wronkach byli goście. Dwukrotnie Eryk Sobków i raz Mateusz Magdziak. Polkowiczanie po raz trzeci sięgnęli po komplet punktów w tym sezonie i za każdym razem strzelali trzy gole!

Dla tych, którzy chcą oglądać dużo goli, w tym sezonie najlepszym wyborem są mecze Hutnika. Drużyna z Nowej Huty w tym sezonie wychodzi z założenia, że „nieważne ile stracimy, trzeba strzelić więcej”. Nie zawsze to się udaje, jak choćby w piątkowe popołudnie. Jednak znowu było ciekawie z ich udziałem. Tym razem skończyło się remisem 2:2 z Olimpią Grudziądz. Z perspektywy sytuacji, które były w meczu, mogą żałować, ale trzeba pamiętać, że wyrównującego gola strzelili w doliczonym czasie gry.

Ciekawie było także w starciu jednego z kandydatów do awansu – GKS Katowice – z najlepszym zespołem po pandemii z zeszłego sezonu – Pogoń Siedlce. Drużyna z województwa mazowieckiego zyskała w minionym tygodniu aż 4 punkty, mimo że w Katowicach był remis. Najpierw PZPN zredukował o połowę – właśnie o trzy punkty – karę za doping całego klubu z ubiegłego sezonu, a w Katowicach siedlczanie zagrali do końca i wyrównali w samej końcówce.

III liga

Grupa I

Fatalna seria dopadła rezerwy Legii Warszawa. Tym razem znacznie lepszy okazał się Świt Nowy Dwór Mazowiecki, który ograł warszawski klub aż 3:0. Co ciekawe tym razem legioniści w roli gospodarza wystąpili w Grodzisku Mazowieckim, ale nie w swoim ośrodku, ale na stadionie Pogoni, z którą polegli przed tygodniem.

Swój mecz wygrał inny zespół z czołówki – Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Obecny wicelider ograł Huragana w Morągu 2:1.

Zatem Świt i Pogoń były największymi beneficjentami remisu w Aleksandrowie Łódzkim, gdzie prowadzący w tabeli Sokół podzielił się punktami z Legionovią. W tym momencie góra tabeli jest bardzo spłaszczona, w końcu dwójka liderów ma po 18 punktów, a tuż za nimi Świt i Legionovia z 17 „oczkami” na koncie. Do tego grona lada moment może dołączyć Polonia Warszawa. Czarne Koszule tracą tylko trzy punkty i mają jeden mecz zaległy. W ostatni weekend pokonali Broń Radom 4:1. Gole strzelali m.in. zawodnicy z przeszłością w Ekstraklasie – Adam Pazio czy Daniel Smuga.

Pięknym golem popisał się z kolei Mateusz Furman strzelając z rzutu wolnego w meczu Znicz Biała Piska – Concordia Elbląg.

Festiwal pięknych goli był w Zambrowie. Olimpia szybko napoczęła GKS Wikielec za sprawą Japończyka Shuna Shibaty z rzutu wolnego. Później do bramki gości trafił Michał Steć po… centrostrzale połączonym z mocnym wiatrem! Ten sam zawodnik znowu huknął w drugiej połowie i znowu dał gola swojemu zespołowi.

Grupa II

Radunia Stężyca wygrywała wszystko do siódmej kolejki włącznie. O ile porażkę z Polonią Środa można zrozumieć, jako starcie dwóch najlepszych ekip w lidze, o tyle wpadkę w Toruniu z Pomorzaninem już nie bardzo. Tym bardziej, że Polonia nie zwolniła tempa i tym razem rozbiła Chemika Police 5:0.

Na tym wszystkim skorzystał Bałtyk Gdynia, który okazał się jeszcze lepszy od Polonii i ograł Górnika Konin aż 6:0.

Sporo goli padło także w Wągrowcu, gdzie Nielba po szalonym meczu pokonała Unię Swarzędz 4:3. Tutaj królowały stałe fragmenty gry, po których – pośrednio lub bezpośrednio – wpadła ponad połowa goli.

Na nudę nie mogli narzekać także kibice w Starogardzie, gdzie miejscowy KP przegrał ze Świtem Skolwin 2:4. Warto zwrócić uwagę na dwa gole Japończyka Shumy Nagamatsu dla gości.

W wielu meczach kibice oglądali strzelaniny, czego nie uświadczyli w Świnoujściu. Tyle że kibice Floty oraz GKSu Przodkowo zobaczyli prawdopodobnie gola weekendu, autorstwa Adriana Kołata.

Grupa III

Nieoczekiwaną stratę punktów zanotowała Ślęza Wrocław. Lider trzeciej grupy prowadził do przerwy w Gaci 2:0 i wydawało się, że nie będzie miał kłopotów z kolejnym zwycięstwem. Po przerwie miał jednak sporo pecha. Najpierw rykoszet po strzale Macieja Matusika zaskoczył golkipera gości Piotra Zabielskiego, a później ten ostatni zawalił bramkę wyrównującą. Co ciekawe Foto-Higiena strzeliła drugiego gola grając w dziesiątkę, po czerwonej kartce Andrzeja Korytka. Szkopuł w tym, że Ślęza też już była osłabiona po wykluczeniu Filipa Olejczniaka, do którego na koniec dołączył Maciej Tomaszewski!

Po raz kolejny Ruch Chorzów mógł liczyć na ogromne wsparcie swoich fanów. Tych w Bielsku-Białej pojawiło się dwa tysiące i wypełnili przygotowany dla nich sektor na Stadionie Miejskim. Z tej okazji Rekord nie zagrał na swoim klimatycznym obiekcie w „Cygańskim Lesie”. Niewiele brakowało, a opłaciłoby się to, gdyż gospodarze prowadzili 1:0. Później jednak Niebiescy doszli do głosu, a zwycięskiego gola Mariusz Idzik strzelił w doliczonym czasie gry.

W innym ciekawie zapowiadającym się meczu Polonia Bytom zremisowała z MKS-em Kluczbork 1:1. Na tym skorzystała m.in. LKS Goczałkowice Zdrój, który w meczu na wodzie wygrał ze Stalą w Brzegu 3:2. Trzeba jednak przyznać, że pięć goli w tym spotkaniu, to… efekt sporej nieskuteczności obu drużyn. Gdyby bramek padło dwa razy więcej, dopiero można byłoby mówić o niezłej strzelaninie. Po tym meczu klub Łukasza Piszczka ma w tabeli 16 punktów, z których aż 13 zdobył na wyjazdach!

Bohaterami weekendu zostali jednak dwaj zawodnicy z hat-trickami, którzy w dużej mierze zapewnili swoim drużynom komplety punktów. W Nysie spotkały się dwie Polonie zamykające ligową tabelę. Gospodarze pokonali tą ze Świdnicy 4:2, a gwiazdą meczu był Adam Setla. Poza nim do siatki rywali trafił jeszcze Dro Narcisse Ble z Wybrzeża Kości Słoniowej.

Z kolei Szymon Kobusiński był najjaśniejszą postacią derbów Ziemi Lubuskiej. Co prawda to nie mecz na miarę żużlowego starcia Falubaz-Stal, ale dla Lechii Zielona Góra i Warty Gorzów także okazja na ligowe punkty. Goście prowadzili nawet do 72. minuty w Zielonej Górze, ale później do gry weszli lechiści. Kobusiński w 10 minut skompletował hat-tricka, ale nie był to klasyczny, gdyż między pierwszym a drugim golem, trafił do siatki jego kolega Bartosz Konieczny. Uczciwie jednak trzeba przyznać, że Kobusiński mógł jeszcze bardziej podreperować konto strzeleckie, gdyż w pierwszej połowie zmarnował przynajmniej dwie bardzo dobre okazje na gole.

Ciekawy mecz był w Lubinie, gdzie rezerwy Zagłębia zremisowały 3:3 z Piastem Żmigród. Jednym z bohaterów meczu był Bartosz Zynek, strzelec dwóch goli dla Miedziowych. To były jego trafienia pięć i sześć w tym sezonie, przed chwilą dostał powołanie na zgrupowanie kadry U19, więc coraz bardziej zbliża się jego debiut w pierwszym zespole.

Grupa IV

Zanim przyszła 12. kolejka, w środku tygodnia kilka ekip odrabiało zaległości. Kibice nie mogli narzekać na brak goli, bo tych było mnóstwo. Sokół Sieniawa rozbił Jutrzenkę Giebułtów aż 8:0, a do sporej sensacji doszło w Radzyniu Podlaskim. Zwycięstwo Wólczanki nad Orlętami może nią nie jest, ale rozmiary – 6:1 dla gości – już na pewno są! Na osłodę gospodarzom zostaje piękny gol Michała Kobiałki z rzutu wolnego.

Najwięcej emocji było w Stalowej Woli. Stalówka dwukrotnie obejmowała prowadzenie z Podlasiem Biała Podlaska, ale dopiero trzeci cios zadany bialczanom był na wagę kompletu punktów i… posady trenera Szymona Szydełki.

Hitem weekendu były derby Podkarpacia w Tarnobrzegu. Rok temu do III ligi spadła Siarka, teraz Stal Stalowa Wola. Jedni i drudzy chcieliby grać wyżej, ale póki co muszą im wystarczyć derby na tym poziomie rozgrywek. Zdecydowanie lepsi w nich byli goście ze Stalowej Woli, którzy wygrali 4:1. Ozdobą meczu było trafienie Filipa Szifera otwierające wynik spotkania.

W podobnym stosunku wygrało KSZO w Zamościu, a nieco niżej dwóch innych wyjazdowiczów. 3:1 Orlęta Radzyń pokonały KS Wiązownicę, a także Wisła Puławy z ŁKS Łagów. Lider rozgrywek przegrywał do przerwy, ale później był znacznie bardziej skuteczny i po raz jedenasty zgarnął komplet punktów. Ich przewaga nad drugim zespołem wzrosła do ośmiu punktów. Wszystko za sprawą bezbramkowego remisu Sokoła Sieniawa w Kraśniku.

Skorzystała na tym Wisła Sandomierz, która pokonała rezerwy Cracovii po golach Bełczowskiego i Kmiotka. Sandomierzanie spisują się zaskakująco dobrze, z kolei druga drużyna Pasów wprost odwrotnie. 11 meczów i tylko 8 punktów oraz ledwie 6 strzelonych goli!