Młodzieżówka na ostatniej prostej po Euro. Czesław Michniewicz w nowej rzeczywistości

09.10.2020

Być może już w przyszłym tygodniu będziemy mogli ogłosić rok 2021, rokiem podwójnego Euro. Kadra seniorska jest pewna występów na terenie Starego Kontynentu, a taki sam cel jest przed drużyną Czesława Michniewicza. Droga bardzo bliska, ale nie można się potknąć na samym jej końcu.

Przypomnijmy, że do przyszłorocznego Euro U21 rozgrywanego na Węgrzech i w Słowenii zakwalifikuje się czternaście ekip. Początkowo eliminacje miały być dwustopniowe. Zwycięzcy dziewięciu grup mieli uzyskać awans i tak zostało, ale nieco zmieniła się procedura awansu z drugich miejsc, co w obecnej sytuacji naszej kadry jest bardzo ważne. Pierwszym pomysłem był awans najlepszego „wicemistrza” grup oraz cztery pary barażowe dla pozostałych. Z racji braku wolnych terminów, do turnieju awansuje pięciu najlepszych wicemistrzów grup.

Tabela grupy „polskiej”

W tym momencie nasza sytuacja jest bardzo dobra. Co prawda zajmujemy drugie miejsce, ale mamy wszystko w swoich rękach. Komplet trzech zwycięstw daje nam awans z pierwszego miejsca, gdyż prowadząca Rosja ma punkt przewagi nad nami, ale jeden mecz mniej. Patrząc na terminarz naszej kadry wszystko powinno być w porządku.

Tabela drużyn z drugich miejsc

Lada moment rozegramy mecz wyjazdowy w Serbii oraz u siebie z Bułgarią. Na koniec do Polski przyjeżdża Łotwa. Krótko mówiąc, wielce prawdopodobne, że wystarczą nam domowe wygrane. Jednak warto powalczyć o punkt/y w Serbii. „Młode Orły” jak mawia się na kadrę Serbów do lat 21 zawalili eliminacje. O ile komplet porażek z Rosją i Polską można wytłumaczyć, o tyle wpadka u siebie z Bułgarią czy dwa remisy z Łotwą, już nie. To wszystko może dziwić, wszak Serbia zawsze uchodziła, i uchodzi nadal, za prawdziwą wylęgarnie talentów. Nie tylko akademię Partizana czy Crvenej, ale i pozostałe kluby potrafią dostarczać naprawdę świetnych piłkarzy.

Trener ten sam, a jednak inny

W teorii nic się nie zmieniło. Czesław Michniewicz jak był selekcjonerem, tak dalej nim jest. Z tą różnicą, że obecnie dzieli pracę w kadrze U21, z pracą w Legii Warszawa. Teoretycznie zajęcia niemal identyczne, tylko różniące się nazwą. Tutaj selekcjoner, w Warszawie trener. Ale każdy logicznie myślący, dobrze wie, że mowa o dwóch kompletnie innych posadach.

Tutaj większość pracy to obserwacja, analizy i selekcja. Na koniec kilkudniowe zgrupowanie, na którym można odbyć kilka jednostek treningowych i musisz grać. W klubie też selekcjonujesz, też obserwujesz i analizujesz. Tam jednak masz znacznie więcej czasu na wprowadzenie w życie swoich pomysłów i rozwinięcie ich w kolejnych tygodniach.

Teraz jednak Czesław Michniewicz zaryzykował. Dlaczego? Do tej pory wszyscy chwalili jego pracę z kadrą U21. Trudno zresztą, żeby było inaczej, skoro na ostatnim Euro był o krok od wielkiej sensacji i awansu do półfinału oraz Igrzysk Olimpijskich. Teraz pewnie zmierza po kwalifikacje na kolejny turniej. Tyle że od x września każde potknięcie będzie już inaczej rozpatrywane.

W piątek jego kadra gra z Serbią o godzinie 18. Dokładnie 45 minut po zejściu z boiska, do gry przystąpi… drugi jego zespół – Legia Warszawa. Tam stery przejmą Marek Saganowski i Przemysław Małecki, asystenci Michniewicza. Z jednej strony można podwójnie zyskać, ale można i podwójnie stracić.

Przyjmijmy scenariusz pesymistyczny dla trenera. Polska przegrywa w Serbii utrudniając sobie drogę na turniej, a Cracovia wygrywa Superpuchar. Kibice reprezentacji będą mówić, że to wszystko przez zawalone przygotowania do październikowych meczów, gdyż selekcjoner skupił się na pracy w klubie. Z kolei fani Legii powiedzą, że Michniewicz zamiast zdobyć pierwsze trofeum, pojechał sobie na zgrupowanie.

Kto ma rację?

Jedni i drudzy ją mają i jednocześnie… jej nie mają! Dlaczego? Zasługi Czesława Michniewicza dla kadry U21 już wypisaliśmy wcześniej. Wiele osób twierdziło/twierdzi, że Polska to taki dziwny kraj, w którym najlepszy trener zamiast prowadzić pierwszą kadrę, jest w „drugiej drużynie” pod względem ważności.

Michniewicz jest ambitnym trenerem, więc pewnie w nieskończoność nie chce prowadzić młodzieżówki. Wcześniej czy później – ale raczej to pierwsze – będzie szukał pracy na wyższym poziomie. W naszym kraju w zasadzie wybory są trzy. Albo dwa największe kluby – Legia lub Lech – albo pierwsza kadra. W Poznaniu miejsca nie ma, a jeśli Dariusz Żuraw i jego ekipa będą tak grali, to jeszcze długo nie będzie. Pozycja Jerzego Brzęczka do Euro wydaje się być niezagrożona. Została więc Legia. Skoro zadzwonił Dariusz Mioduski, nie było się nad czym zastanawiać.

– Na zarobki nie będzie mógł narzekać
– Gdy był zatrudniany, mógł wierzyć, że pogra w europejskich pucharach
– Pracując w Legii, co roku zdobywasz trofea

To ostatnie też mogło być przekonujące. W końcu wymierne sukcesy Michniewicza, czytaj: medale/puchary, miały miejsce ponad dekadę temu. Ostatnie? Mistrzostwo, a po chwili Superpuchar Polski z Zagłębiem, czyli rok 2007!

Wszystko na niekorzyść trenera

Z drugiej strony ewentualne kłopoty w kadrze i Legii jednocześnie mogłyby się okazać zabójcze w kontekście przyszłości Michniewicza. Awans z młodzieżówką prawie jest, ale trzeba go dociągnąć. Jeśli ktoś myśli, że to koniec kłopotów, ten się myli. W końcu Euro U21 zostanie rozegrane w dwóch częściach. Pierwsza 24-31 marca przeznaczona na fazę grupową. Będzie wtedy przerwa w rozgrywkach ligowych pomiędzy 21. a 22. kolejką, ale to też już będzie czas, gdy mogą zapadać decydujące rozstrzygnięcia.

Tak jak w kodeksie karnym widnieje łacińska maksyma „in dubio pro reo”, czyli wszystkie wątpliwości na korzyść oskarżonego, tak w tej sytuacji one nie będą miały miejsca. Każde kłopoty w reprezentacji U21 czy Legii będą okazją do „strzałów” w stronę trenera. Sytuacja trudna, w której można sporo stracić. Jeśli wszystko Czesławowi Michniewiczowi się uda, wtedy może jeszcze więcej zyskać!

Zmiany w kadrze

Trzeba przyznać, że Czesław Michniewicz nie miał najłatwiejszej roboty, jeśli chodzi o sprawy kadrowe. Wśród powołanych raczej stałe grono, które rzadko kiedy wypada z gry. Jednak w międzyczasie trochę kłopotów zdrowotnych wykluczyło takich zawodników jak: Marcin Bułka, Mateusz Hołownia, Patryk Dziczek, Sebastian Kowalczyk i Przemysław Płacheta. Czy to kłopot? Nie mówimy o fundamentalnych postaciach reprezentacji, ale to Dziczek ostatnio strzelił zwycięskiego gola z Rosją, a Płacheta zagrał w obu meczach – z ławki z Rosją i pierwszy skład przeciwko Estonii. Co ciekawe w ich miejsce trener Michniewicz powołał tylko trójkę zawodników. Do bramkarzy dołączył Karol Niemczycki, a pomocników wesprą Marcel Zylla i Daniel Ściślak.

Ciekawie wygląda zwłaszcza sprawa Niemczyckiego. Będzie numerem trzy, a jednocześnie nie skorzysta z niego… Cracovia w Superpucharze Polski przeciwko Legii. Trudno podejrzewać trenera Michniewicza o intencjonalne działanie, na szkodę Pasów, ale i tak paliwo dla teorii spiskowych się znajdzie.

Swoje debiutanckie powołania do najstarszej młodzieżowej kadry dostali także zawodnicy grający w Niemczech – Maik Nawrocki z Werderu oraz Dennis Jastrzembski z Paderborn. Ciekawie to wygląda zwłaszcza w drugim przypadku. Jastrzembski jeszcze kilka lat temu wolał czarnego, zamiast białego orła. W ten sposób w 2017 roku zdobył brązowy medal Ero U17 z kadrą Niemiec. Pojawia się więc zasadne pytanie, czy potrzebujemy graczy, którzy kilka razy już zmieniali zdanie. W końcu Jastrzembski najpierw był ważnym ogniwem drużyny rocznika 2000 w kadrach U15 i U16, ale przy pierwszej okazji uznał, że „bardziej czuje się Niemcem”. Teraz jednak szans na grę w kadrach naszych zachodnich sąsiadów brak, więc dał się „nawrócić”…