Globisz: To tylko dwa miesiące. Michniewicz zdoła pogodzić pracę na dwóch etatach

09.10.2020

Reprezentacja Polski U-21 wkracza w decydującą fazę eliminacji do finałów Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Naszą kadrę czekają spotkania z drużynami Serbii oraz Bułgarii. To w głównej mierze od nich zależy, czy Polacy zagrają w turnieju finałowym. O wspomnianych meczach oraz o decyzji Czesława Michniewicza na łączenie przez pewien czas funkcji selekcjonera i szkoleniowca Legii Warszawa porozmawialiśmy z Michałem Globiszem, wybitnym trenerem prowadzącym reprezentacje juniorskie, opiekunem drużyny do lat 18., która w 2001 roku wywalczyła złote medale Mistrzostw Europy.

Jak przyjął Pan decyzję Czesława Michniewicza dotyczącą równoczesnego prowadzenia kadry U-21 oraz Legii Warszawa przez łącznie dwa miesiące?

Jest to jedynie chwilowa sytuacja. Po zakończeniu eliminacji Euro Czesławowi Michniewiczowi wygasa kontrakt z PZPN-em i wówczas skupi się wyłącznie na prowadzeniu Legii. Jestem przekonany, że łączenie tak ważnych funkcji na dłuższą metę jest po prostu niemożliwe.

Czy nie odbije się to negatywnie na jakości jego pracy w obu miejscach?

Dwa miesiące to z jednej strony długo, z drugiej jednak Michniewiczowi pozostały zaledwie trzy mecze na stanowisku selekcjonera. Potem nastąpi natomiast długa przerwa przed turniejem finałowym, pod warunkiem, że w ogóle się odbędzie. Po eliminacjach Michniewicz poświęci się już w całości pracy dla Legii Warszawa. Nie sądzę, że okres dwumiesięczny miałby zadecydować, że zarówno w jednej, jak i w drugiej pracy znacząco pogorszyłyby się wyniki.

Jeśli Polska drużyna wywalczy awans do finałów Euro U-21, w turnieju głównym poprowadzić miałby ją Jacek Magiera. Czesław Michniewicz wielokrotnie udowadniał, że potrafi ogrywać silniejsze reprezentacje. Magiera podczas mundialu U-20 rozgrywanym w naszym kraju miał z tym większe problemy. Przegraliśmy wówczas z Kolumbią czy Włochami. Na papierze wydaje się więc to zmianą na minus.

Ciężko teraz przesądzać, czy rzeczywiście tak będzie. Wszystko oczywiście zweryfikuje boisko. Zgadzam się natomiast, że Michniewicz w dotychczasowej pracy z kadrą U-21 potrafił osiągać dobre wyniki z silniejszymi zespołami. Przede wszystkim wybierał bardzo mądrą, dostosowaną do możliwości tego zespołu taktykę. To była główna przyczyna sukcesów. Zdarzały się oczywiście również wpadki. Nawet mądra taktyka nie wystarczyła na taką drużynę jak Hiszpania. Jednak wcześniejsze wygrane spotkania były wynikiem przede wszystkim odpowiedniego ustawienia, które polegało na zabezpieczeniu przed atakami przeciwnika. Kluczowa była bardzo dobra gra defensywna całego zespołu i to, co w polskim futbolu jest od zawsze silną bronią – gra z kontry. To właśnie te elementy przyniosły korzystne wyniki choćby w dwumeczu z Rosją.

Wczoraj w dorosłej reprezentacji zadebiutował m.in. Sebastian Walukiewicz, Paweł Bochniewicz czy Michał Karbownik. Jak ocenia Pan występ piłkarzy, którzy do tej pory mieli okazje występować w drużynach młodzieżowych?

Wymienieni zawodnicy wypadli dobrze. Oczywiście można tutaj wspomnieć o klasie przeciwnika. Trzeba powiedzieć szczerze, że reprezentacja Finlandii, szczególnie w pierwszej połowie prezentował się bardzo słabo. Podejrzewam, że moja Arka Gdynia nie miałaby z nimi wielkich problemów. Debiutantom należy przyjrzeć się w kolejnych spotkaniach z silniejszymi przeciwnikami. Zamysł generalnie jest bardzo dobry. Młodym chłopakom dano najpierw szansę w starciu ze słabszą Finlandią, żeby mogli się ogrywać. Tak to właśnie powinno wyglądać.

Jak widać po ostatnich powołaniach Jerzego Brzęczka, prowadzenie młodzieżowej reprezentacji to niezwykle trudne zadanie. Selekcjonerzy starają się, aby ich podopieczni prezentowali się jak najlepiej, ale gdy tylko osiągną naprawdę wysoką formę, otrzymują powołanie do dorosłej reprezentacji. Można zatem powiedzieć, że po części stają się ofiarami własnego sukcesu.

Taka jest właśnie rola każdego selekcjonera młodzieżowych reprezentacji na wszystkich szczeblach juniorskich. Czesław Michniewicz podpisując kontrakt z PZPN-em zdawał sobie sprawę, że jego rolą jest dostarczanie najlepszych zawodników do pierwszego zespołu. To jest oczywiste, nie trzeba nawet na ten temat dyskutować. Selekcjoner juniorskiej reprezentacji musi wypuszczać najlepszych „do góry” i szukać następców, aby zespół nie stracił na wartości.

Którzy zawodnicy z obecnej kadry U-21 mają według Pana potencjał, aby w niedługim czasie otrzymać powołanie od Jerzego Brzęczka?

Moim zdaniem takich piłkarzy jest kilku. W przyszłości w dorosłej kadrze powinien wystąpić Przemysław Płacheta. Ten piłkarz bardzo mi się podoba, jest to bardzo szybki skrzydłowy. Również Patryk Dziczek oraz Patryk Klimala mogą dostąpić tego zaszczytu. Wśród bramkarzy mamy bardzo zdolnego Kamila Grabarę. Przyszłym reprezentantem może być również Kamil Piątkowski z Rakowa Częstochowa, który bardzo dobrze radzi sobie w ekstraklasie. Świetnym piłkarzem jest oczywiście Jakub Kamiński z Lecha Poznań, który również ma szanse na debiut u Jerzego Brzęczka. To jest moim zdaniem grupa, która pozytywnie się wyróżnia.

Przed naszą reprezentacją dwa niezwykle ważne spotkania eliminacyjne. Wydaje się, że w kontekście awansu do turnieju finałowego kluczowy będzie dzisiejszy wyjazdowy mecz z Serbią.

Zgadza się. Serbia zajmuje obecnie w tabeli dalekie, czwarte miejsce i na osiem rozegranych spotkań zdobyła ledwie osiem punktów, co sprawia, że nie ma już żadnych szans na awans. Jest to jednak zespół z byłej Jugosławii. Z tymi drużynami zawsze gra się ciężko. Tamtejsze reprezentacje potrafią grać w piłkę nożną i są szczególnie groźne, gdy występują na własnym terenie. Uważam, że ten mecz jest kluczowy w kwestii naszego awansu na Euro. Zwycięstwo lub nawet remis z Serbią na 95% pozwoli nam na wygranie grupy. Porażka może zadecydować, że w końcowym rozrachunku znajdziemy się za plecami Rosjan.

Ostatnie spotkanie z Bułgarią zakończyło się dla nas przykrą niespodzianką. Przegraliśmy bowiem w Sofii 0:3. Wydaje się jednak, że w meczu na własnym boisku rywalizacja z Bułgarami powinna być dużo łatwiejszym zadaniem.

Powinno być nam łatwiej, choć wiemy, jak to czasem wygląda w piłce młodzieżowej. Wyjazdowy mecz z Bułgarami był pierwszym spotkaniem, w którym nasz zespół niepotrzebnie – wbrew temu, co mówiliśmy wcześniej o mądrej taktyce – starał się grać bardzo ofensywnie. To nas niestety zgubiło. Tym razem to Bułgarzy zastosowali strategię, jaką zazwyczaj my prezentowaliśmy. Rywale kontrowali nas i ostatecznie wypunktowali. To był niepotrzebnie przegrany mecz. Takie spotkania niestety się zdarzają. Teraz gramy jednak u siebie i uważam, że jesteśmy zdecydowanym faworytem w dwóch październikowych meczach, które zadecydują, czy zajmiemy pierwsze czy drugie miejsce w grupie. Jednak to spotkanie z Serbią będzie w mojej ocenie kluczowe.

ROZMAWIAŁ: MARCIN KOWARA