Dla odmiany pozytywy. Kto może być zadowolony z listopadowego zgrupowania?

18.11.2020

Po porażce z Włochami, zarówno nastroje u piłkarzy, jak i u kibiców z pewnością są dalekie od chociażby optymalnych. Wśród sympatyków pojawia się rozgoryczenie, które nie jest o tyle wywołane przegranym meczem z wyżej notowaną kadrą, co postawą naszych reprezentantów na murawie i stylem (a raczej jego brakiem) gry. Choć w mediach porusza się przede wszystkim temat zwolnienia Jerzego Brzęczka, to my postaramy się poszukać pozytywów z listopadowego zgrupowania kadry, wskazując piłkarzy, którzy z różnych powodów mogą być zadowoleni z pobytu w kadrze. 

Przypomnijmy rozkład spotkań na listopadową przerwę reprezentacyjną. Piłkarze Jerzego Brzęczka mają za sobą już dwa mecze. W Święto Niepodległości nasza kadra rywalizowała w Chorzowie z Ukrainą w ramach potyczki towarzyskiej. „Biało-Czerwoni” wygrali spotkanie 2:0. Po starciu z zawodnikami Andriya Shevchenki, reprezentacja Polski przybyła do Reggio Emilia, by zmierzyć się z Włochami. W tym przypadku padł wynik 2:0 na niekorzyść naszych piłkarzy. Do rozegrania zostaje jeszcze jeden mecz – już dziś Polacy zagrają w Chorzowie z Holandią, by zakończyć zmagania Ligi Narodów.

Dwa odbyte spotkania pozwalają wyciągnąć pewne wnioski. O ile znacznie łatwiej wskazać negatywne aspekty tych dwóch meczów, to my pójdziemy pod prąd, skupiając się na pozytywnych kwestiach, a dokładniej zawodnikach, którzy sporo zyskali na tym zgrupowaniu i mogą być zadowoleni z listopadowej przerwy na kadrę.

Wybór trzeciego golkipera

Po raz pierwszy od listopada 2018 roku w meczu reprezentacji Polski wystąpił Łukasz Skorupski. Choć bramkarz Bologny zadebiutował w dorosłej kadrze już w grudniu 2012 roku za kadencji Waldemara Fornalika, to 29-latek ma na swoim koncie tylko cztery rozegrane mecze dla „Biało-Czerwonych”.

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż Łukasz Skorupski zyskał przede wszystkim na decyzji lokalnych władz sanitarnych we Włoszech, które nie pozwoliły piłkarzom pewnej grupy drużyn z Serie A na wyjazd z kraju. W tym gronie była bowiem Fiorentina, gdzie występuje Bartłomiej Drągowski. 23-latek nie zjawił się na zgrupowaniu, a Jerzy Brzęczek nie zdecydował się powołać zastępcy. Tym samym, było wręcz pewne, że Łukasz Skorupski wystąpi w meczu towarzyskim z Ukrainą.

Gracz Bologny wykorzystał szansę w stu procentach. 29-latek zaprezentował się z bardzo dobrej strony, kończąc spotkanie z czystym kontem. Co ciekawe, Polak przerwał swoją niechlubną serię czterdziestu meczów ze stratą gola. Z postawy golkipera był zadowolony Jerzy Brzęczek.

Występ Skorupskiego jeszcze bardziej poszerza pole do dyskusji w kontekście wyboru trzeciego bramkarza na Euro 2020. Niekwestionowane miejsce w kadrze mają naturalnie Wojciech Szczęsny oraz Łukasz Fabiański. Wydaje się, że pod względem piłkarskim, grono golkiperów, którzy wybiorą się na mistrzostwa Europy zamknie Bartłomiej Drągowski.

Według niektórych ekspertów, przy wyborze trzeciego bramkarza selekcjonerzy nie zawsze kierują się umiejętnościami zawodników, a bardziej spoglądają na to, który golkiper będzie idealnie pasować do roli bramkarza będącego trzecim, czyli ostatnim wyborem. Aspiracje Bartłomieja Drągowskiego są z pewnością spore. Piłkarz Fiorentiny na pewno ma nadzieję, że w przyszłości zostanie „jedynką” reprezentacji. Tutaj może zatem pojawić się chęć rywalizacji o pozycję w kadrze, co w kontekście najbliższej imprezy niekoniecznie wpłynie pozytywnie na atmosferę w szatni.

Nie można zatem wykluczyć scenariusza, w którym Łukasz Skorupski pojedzie na Euro kosztem Drągowskiego. W szczególności, że występem w starciu z Ukrainą, gracz Bologny udowodnił, iż zasługuje na miejsce w reprezentacji. Z kolei Drągowski, gdy dostał szansę na grę w meczu z Finlandią, tragicznie może nie zagrał, ale trudno nazwać ten występ choćby przyzwoitym. Tak więc w ostatnich tygodniach w kadrze zdecydowanie lepiej spisywał się Skorup, a nie Drążek.

Ważny debiut

Dla dwóch naszych zawodników towarzyska rywalizacja z Ukrainą była niezwykle istotna. Tymi piłkarzami byli Robert Gumny oraz Przemysław Płacheta, którzy zaliczyli debiuty w dorosłej reprezentacji. Przy tej dwójce, warto zwrócić szczególną uwagę na występ gracza Norwich. Oczywiście postawa „Biało-Czerwonych” w potyczce z naszym wschodnim sąsiadem była daleka od chociażby poprawnej. Trudno jednak nie zgodzić się ze stwierdzeniem, iż Przemysław Płacheta był jednym z niewielu pozytywów tego spotkania.

21-latek w pierwszej połowie meczu wyróżniał się na tle pozostałych zawodników Jerzego Brzęczka, próbując stworzyć okazję pod bramką Andriya Lunina. Przemysław Płacheta miał także swój udział przy drugim golu „Biało-Czerwonych”, dogrywając piłkę do Jakuba Modera, który ostatecznie wpakował futbolówkę do siatki rywali.

Postawę piłkarza Norwich docenił Jerzy Brzęczek, zostawiając Płachetę z kadrą A na mecze Ligi Narodów. W spotkaniu z Włochami, 21-latek nie miał okazji zameldować się na murawie. Mecz w pierwszym składzie rozpoczął Kamil Jóźwiak, a w drugiej połowie na murawie zameldował się Kamil Grosicki.

Deficyt skrzydłowych

Dobre wejście do reprezentacji pozwala 21-latkowi pozytywnie patrzeć w przyszłość. Nikt nie ma bowiem wątpliwości, iż kadra zmaga się z deficytem skrzydłowych. Pozycja Kamila Grosickiego w WBA jest wręcz tragiczna i bez zmiany klubu w styczniu, Grosicki może nie być w odpowiednim rytmie meczowym przed Euro 2020, choć w przypadku 32-latka powołanie na tę imprezę wydaje się formalnością.

Poza Grosickim, zostają Kamil Jóźwiak – który jest na bardzo podobnym etapie kariery co Płacheta (obaj zawodnicy występują w Championship i nadal nie mogą określić się zawodnikami pierwszego składu), a także Sebastian Szymański. Gracz Dynama Moskwa występuje jednak w klubie na pozycji ofensywnego pomocnika, a nie skrzydłowego, dlatego Szymański nie może czuć się pewniakiem na Euro 2020.

Nie można naturalnie zapominać o Damianie Kądziorze, który w wyniku trudnej sytuacji w Eibarze pozostał w zespole, by walczyć o pierwszy plac. Mamy zatem czterech zawodników, przy czym tylko jeden z nich (Kamil Grosicki) może czuć duży spokój w kontekście udziału w mistrzostwach Europy.

Wracając jeszcze do debiutantów w kadrze, trzeba naturalnie poświęcić kilka słów Robertowi Gumnemu. 22-latek doczekał się pierwszego meczu w dorosłej kadrze, co z pewnością jest wyjątkowym przeżyciem. W tym przypadku trudno oczekiwać, by Gumny wskoczył na stałe do reprezentacji. Konkurencja na prawej stronie obrony jest spora. Przed zawodnikiem Augsburga są Bereszyński oraz Kędziora. Tutaj Gumny ma niewielkie szanse.

Kluczowe minuty

Szansę od pierwszego gwizdka sędziego w rywalizacji z Ukrainą otrzymał Paweł Bochniewicz. Defensor Heerenveen zapewne nie będzie najlepiej wspominać tego spotkania, choć reprezentacja Polski wygrała potyczkę 2:0. 24-latek sprokurował rzut karny, którego ostatecznie nie wykorzystał Andriy Yarmolenko. W tym przypadku poziom gry nie jest o tyle istotny, co sam fakt występu w tym spotkaniu.

Bochniewicz najwidoczniej bardzo szybko zyskał miano czwartego środkowego defensora kadry. Na ten moment duet obrońców na Euro 2020 w oczach Jerzego Brzęczka zapewne tworzą Kamil Glik i Jan Bednarek. W gotowości jest naturalnie Sebastian Walukiewicz. Napięty terminarz w sezonie 2020/2021 sprawia, iż selekcjonerzy muszą mieć przygotowanych kilka opcji w razie ewentualnych kontuzji. Wygląda na to, że czwartym wyborem w reprezentacji jest Paweł Bochniewicz.

Mówiąc o ważnych minutach, trudno nie poruszyć kwestii Arkadiusza Milika, dla którego mecze kadry są aktualnie jedyną szansą na grę. Oczywiście postawa 26-latka na boisku pozostawia wiele do życzenia, jednakże fakt, iż Milik w spotkaniu z Włochami wyszedł na murawę kosztem Krzysztofa Piątka, może być dla (jeszcze) piłkarza Napoli pozytywnym aspektem w kontekście pozycji w kadrze.