Wtorkowy wieczór z Ligą Mistrzów był do bólu przewidywalny. Chociaż w kilku meczach przez moment pachniało sensacją, ostatecznie wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami.
Krasnodar – Sevilla 1:2 (Wanderson 56’ – Rakitić 4’, Munir 90+5’)
To już pewne – podopieczni Julena Lopeteguiego nie wygrają Ligi Europy w tym sezonie. Zespół z Andaluzji zapewnił sobie awans do fazy pucharowej Champions League. Nie musieli tym razem odrabiać wyniku, aczkolwiek musieli trochę powalczyć, żeby zakończyć spotkanie trzema punktami.
Zespół już od czwartej minuty prowadził 1:0 po golu Ivana Rakiticia. Krasnodar był drużyną słabszą, aczkolwiek szukał swoich okazji. Tym sposobem, w 56. minucie rosyjski zespół wyrównał po golu Wandersona, któremu pomógł rykoszet. Ostatecznie to jednak Sevilla postawiła kropkę nad “i”, gdy wolne miejsce w polu karnym dostrzegł Munir El Haddadi, który ustalił wynik meczu.
Dzięki wygranej zespół Julena Lopeteguiego ma na koncie 10 punktów i już zapewnił sobie awans do następnej rundy. Z kolei Krasnodarowi, mimo zaciętej walki w obu meczach, pozostaje walka o grę na wiosnę w Lidze Europy.
Stade Rennes – Chelsea 1:2 (Guirassy 85’, Hudson-Odoi 22’, Giroud 90+2’)
Poza Sevillą, wyjście z Grupy E zapewniła sobie we wtorkowy wieczór również Chelsea. Mecz z Rennes okazał się jednak dla nich bardziej męczący niż pierwotnie się wydawało. Już w czwartej minucie “The Blues” mogli wyjść na prowadzenie, ale dogodnej okazji nie wykorzystał Timo Werner.
Timo Werner ???#RENCHE#RENCHE pic.twitter.com/j4PkiUehGn
— Gitau (@_ItsGitau) November 24, 2020
Trzeba przyznać, że Niemiec nie miał w tym meczu szczęścia pod bramką rywala. Lepiej w 22. minucie poradził sobie Callum Hudson-Odoi, który otrzymał podanie od Masona Mounta, który przeprowadził kontratak. Zresztą to właśnie młody Anglik chwilę później mógł powiększyć prowadzenie drużyny z Londynu, ale jego strzał pozostawiał wiele do życzenia.
Przez długi czas utrzymywał się wynik 1:0 na korzyść Chelsea, aczkolwiek w 85. minucie gola wyrównującego zdobył Sehrou Guirassy. Dla 24-letniego Francuza był to drugi gol w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Koniec końców, decydujący cios zadali “The Blues”, a konkretnie Olivier Giroud w doliczonym czasie.
Borussia Dortmund – Club Brugge 3:0 (Haaland 18’ 60’, Sancho 45’)
Podobnie jak przed przerwą reprezentacyjną, wtorkowe starcie zespołów również zakończyło się pokazem siły BVB. Tym razem wynik nie zamknął się w 45 minutach, aczkolwiek ponownie głównym bohaterem widowiska okazał się Erling Haaland.
Norweg, który ostatnio zdobył cztery bramki w meczu z Herthą, tym razem doliczył dwa gole na swoje konto, otwierając i zamykając wynik spotkania. Z kolei drugie trafienie dla Borussii zanotował Jadon Sancho z rzutu wolnego. Tym samym 20-latek jest pierwszym Anglikiem od 2005 roku, który zdobył gola w Lidze Mistrzów z rzutu. Ostatni dokonał tego David Beckham.
Stop that, Jadon!
Sancho puts a free-kick in the definition of top bins. You don't save those! ? pic.twitter.com/oE8jCed884
— Football on BT Sport (@btsportfootball) November 24, 2020
Dzięki temu zwycięstwu podopieczni Luciena Favre’a zbliżyli się do gry w Lidze Mistrzów na wiosnę. Zespół zajmuje pierwsze miejsce w grupie z dziewięcioma punktami na koncie.
Dynamo Kijów – FC Barcelona 0:4 (Dest 52’, Braithwaite 57’ 70’k, Griezmann 90+2′)
Faworyt tego meczu był oczywisty, jednak pierwsza połowa zakończyła się obiecująco dla gospodarzy. Do przerwy na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis, który dla Tomasza Kędziory i spółki był niewątpliwie dobrym rezultatem.
Można załamywać ręce, jak się patrzy na działania ofensywne Barcelony. Brakuje tam klasycznego skrzydłowego, kogoś ruchliwego z dobrym czuciem wolnej przestrzeni. Ansu Fati był niepodrabialny, drugiego takiego nie mają z podobnym spokojem za linią obrony.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) November 24, 2020
Po przerwie to jednak “Blaugrana” udowodniła swoją wyższość nad rywalami. W 52. minucie wynik otworzył Sergino Dest, zdobywając swojego pierwszego gola dla Barcelony. Pięć minut później prowadzenie podwyższył Martin Braithwaite, który również ustalił wynik z rzutu karnego. Z kolei wynik ustalił Antoine Griezmann w doliczonym czasie gry. Dla Francuza był to pierwszy gol w obecnej edycji Ligi Mistrzów.
Juventus – Ferenvarosi TC 2:1 (Ronaldo 35’, Morata 90+2’ – Uzuni 19’)
Piłkarze “Starej Damy” mogą powiedzieć po tym meczu, że mieli dużo szczęścia. Chociaż mieli optyczną przewagę, mieli problemy z dotarciem do bramki strzeżonej przez Denesa Dibusza. Poza tym już w 19. minucie to drużyna gości objęła prowadzenie po golu Myrto Uzuniego. Wojciech Szczęsny za tę sytuację zebrał sporo negatywnych recenzji.
Oglądam powtórkę bramki dla Ferencvaros i stwierdzam, że Szczęsny mógł się lepiej zachować przy tej bramce. W ogóle w obronie cała defensywa Juve zachowała się amatorsko, jak w Ekstraklasie. Mecz pewnie uda się wygrać i nie sądzę, że Węgrzy coś tutaj zdziałają. #ChampionsLeague
— Błażej Zięty (@Espartano1995) November 24, 2020
Jeszcze przed przerwą wyrównał Cristiano Ronaldo, aczkolwiek turyńczycy męczyli się niemiłosiernie. Pod koniec meczu mogło się nawet wydawać, że widowisko zakończy się remisem. Ostatecznie jednak w doliczonym czasie wynik ustalił Alvaro Morata.
Lazio – Zenit Sankt Petersburg 3:1 (Immobile 3’ 55’k, Parolo 22’ – Dziuba 25’)
Mistrzowie Rosji wciąż pozostają bez zwycięstwa w tegorocznej edycji Champions League. Chociaż to petersburżanie mieli przewagę w posiadaniu piłki, to rzymianie bardziej błyszczeli skutecznością. Już na początku meczu gola zdobył Ciro Immobile, a po 22 minutach zespół prowadził 2:0 po trafieniu Marco Parolo. Zenit trzy minuty później zanotował bramkę kontaktową, a chwilę później Artem Dziuba mógł wyrównać, aczkolwiek skierował piłkę ponad poprzeczką.
Ostatecznie to Lazio ustaliło wynik meczu po rzucie karnym w 55. minucie. Wślizg Wilmara Barriosa się nie opłacił drużynie gości i jedenastkę na gola zamienił Ciro Immobile.
18 goli i Ciro Immobile będzie najskuteczniejszym piłkarzem w historii Lazio. Wyprzedzi Piolę.
Nie kosztował nawet 10 milionów euro.
— Mateusz Święcicki (@matiswiecicki) November 24, 2020
Manchester United – Basaksehir 4:1 (Fernandes 7’, 19’, Rashford 35’k, James 90+2’ – Turuc 75’)
“Czerwone Diabły” jeszcze w pierwszej połowie zapewniły sobie trzy punkty w tym spotkaniu. Ole Gunnar Solskjaer wolał uniknąć sytuacji, która miała miejsce w poprzedniej kolejce i bez wątpienia mu się to udało. Dwie pierwsze bramki dla zespołu zdobył Bruno Fernandes. Wydawało się, że do rzutu karnego w 35. minucie również podejdzie Portugalczyk. Ostatecznie jednak wykonał go Marcus Rashford, podwyższając prowadzenie zespołu.
Za dobry to jest piłkarz, żeby nosił koszulkę z tak brzydko dopasowanym logotypem sponsora. Bruno Fernandesie kochany: otóż z tego miejsca obiecuję Ci kupno Twego trykotu jak już zniknie Chevrolet. Moc uścisków.
— Filip Kapica (@fkapica) November 24, 2020
Pod koniec meczu jednak Basaksehir jeszcze próbował powalczyć. Najpierw gola z rzutu wolnego zdobył Deniz Turuc, a następnie bliski pokonania Davida de Gei był Edin Visca. Bośniak jednak skierował piłkę wprost w poprzeczkę. W doliczonym czasie gry wynik meczu ustalił jednak Daniel James.
Po tej wygranej Manchester United zajmuje pierwsze miejsce w grupie. Zespół nie może być jednak jeszcze pewny awansu, gdyż ma trzy punkty nad PSG i Lipskiem, z którymi zmierzy się w najbliższych kolejkach fazy grupowej Champions League.
Paris Saint-Germain – RB Lipsk 1:0 (Neymar 11’k)
Gdyby Lipsk wygrał, podopieczni Thomasa Tuchela znajdowaliby się w trudnej sytuacji w grupie. Ostatecznie jednak spotkanie zakończyło się na korzyść Les Parisiens. Wynik ustalił jeszcze w 11. minucie Neymar po golu z rzutu karnego po faulu Marcela Sabitzera na jednym z paryskich piłkarzy.
Należy dodać, że to drużyna gości miała więcej sytuacji bramkowych. Swoje szanse mieli Amadou Haidara i Emil Forsberg, aczkolwiek nie potrafili zamienić ich na bramki. Można wręcz powiedzieć, że Keylor Navas był bohaterem tego spotkania. Zresztą portale statystyczne oceniły Kostarykanina dość wysoko za kilka skutecznych interwencji.