Najbardziej przewidywalna kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów w historii?

24.11.2020
Ostatnia aktualizacja 27 czerwca, 2023 o 14:40

Wtorkowy wieczór z Ligą Mistrzów był do bólu przewidywalny. Chociaż w kilku meczach przez moment pachniało sensacją, ostatecznie wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami. 

Krasnodar – Sevilla 1:2  (Wanderson 56’ – Rakitić 4’, Munir 90+5’)

To już pewne – podopieczni Julena Lopeteguiego nie wygrają Ligi Europy w tym sezonie. Zespół z Andaluzji zapewnił sobie awans do fazy pucharowej Champions League. Nie musieli tym razem odrabiać wyniku, aczkolwiek musieli trochę powalczyć, żeby zakończyć spotkanie trzema punktami.

Zespół już od czwartej minuty prowadził 1:0 po golu Ivana Rakiticia. Krasnodar był drużyną słabszą, aczkolwiek szukał swoich okazji. Tym sposobem, w 56. minucie rosyjski zespół wyrównał po golu Wandersona, któremu pomógł rykoszet. Ostatecznie to jednak Sevilla postawiła kropkę nad “i”, gdy wolne miejsce w polu karnym dostrzegł Munir El Haddadi, który ustalił wynik meczu.

Dzięki wygranej zespół Julena Lopeteguiego ma na koncie 10 punktów i już zapewnił sobie awans do następnej rundy. Z kolei Krasnodarowi, mimo zaciętej walki w obu meczach, pozostaje walka o grę na wiosnę w Lidze Europy.

Stade Rennes – Chelsea 1:2 (Guirassy 85’, Hudson-Odoi 22’, Giroud 90+2’)

Poza Sevillą, wyjście z Grupy E zapewniła sobie we wtorkowy wieczór również Chelsea. Mecz z Rennes okazał się jednak dla nich bardziej męczący niż pierwotnie się wydawało. Już w czwartej minucie “The Blues” mogli wyjść na prowadzenie, ale dogodnej okazji nie wykorzystał Timo Werner.

Trzeba przyznać, że Niemiec nie miał w tym meczu szczęścia pod bramką rywala. Lepiej w 22. minucie poradził sobie Callum Hudson-Odoi, który otrzymał podanie od Masona Mounta, który przeprowadził kontratak. Zresztą to właśnie młody Anglik chwilę później mógł powiększyć prowadzenie drużyny z Londynu, ale jego strzał pozostawiał wiele do życzenia.

Przez długi czas utrzymywał się wynik 1:0 na korzyść Chelsea, aczkolwiek w 85. minucie gola wyrównującego zdobył Sehrou Guirassy. Dla 24-letniego Francuza był to drugi gol w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Koniec końców, decydujący cios zadali “The Blues”, a konkretnie Olivier Giroud w doliczonym czasie.

Borussia Dortmund – Club Brugge 3:0 (Haaland 18’ 60’, Sancho 45’)

Podobnie jak przed przerwą reprezentacyjną, wtorkowe starcie zespołów również zakończyło się pokazem siły BVB. Tym razem wynik nie zamknął się w 45 minutach, aczkolwiek ponownie głównym bohaterem widowiska okazał się Erling Haaland.

Norweg, który ostatnio zdobył cztery bramki w meczu z Herthą, tym razem doliczył dwa gole na swoje konto, otwierając i zamykając wynik spotkania. Z kolei drugie trafienie dla Borussii zanotował Jadon Sancho z rzutu wolnego. Tym samym 20-latek jest pierwszym Anglikiem od 2005 roku, który zdobył gola w Lidze Mistrzów z rzutu. Ostatni dokonał tego David Beckham.

Dzięki temu zwycięstwu podopieczni Luciena Favre’a zbliżyli się do gry w Lidze Mistrzów na wiosnę. Zespół zajmuje pierwsze miejsce w grupie z dziewięcioma punktami na koncie.

Dynamo Kijów – FC Barcelona 0:4 (Dest 52’, Braithwaite 57’ 70’k, Griezmann 90+2′)

Faworyt tego meczu był oczywisty, jednak pierwsza połowa zakończyła się obiecująco dla gospodarzy. Do przerwy na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis, który dla Tomasza Kędziory i spółki był niewątpliwie dobrym rezultatem.

Po przerwie to jednak “Blaugrana” udowodniła swoją wyższość nad rywalami. W 52. minucie wynik otworzył Sergino Dest, zdobywając swojego pierwszego gola dla Barcelony. Pięć minut później prowadzenie podwyższył Martin Braithwaite, który również ustalił wynik z rzutu karnego. Z kolei wynik ustalił Antoine Griezmann w doliczonym czasie gry. Dla Francuza był to pierwszy gol w obecnej edycji Ligi Mistrzów.

Juventus – Ferenvarosi TC 2:1 (Ronaldo 35’, Morata 90+2’ – Uzuni 19’)

Piłkarze “Starej Damy” mogą powiedzieć po tym meczu, że mieli dużo szczęścia. Chociaż mieli optyczną przewagę, mieli problemy z dotarciem do bramki strzeżonej przez Denesa Dibusza. Poza tym już w 19. minucie to drużyna gości objęła prowadzenie po golu Myrto Uzuniego. Wojciech Szczęsny za tę sytuację zebrał sporo negatywnych recenzji.

Jeszcze przed przerwą wyrównał Cristiano Ronaldo, aczkolwiek turyńczycy męczyli się niemiłosiernie. Pod koniec meczu mogło się nawet wydawać, że widowisko zakończy się remisem. Ostatecznie jednak w doliczonym czasie wynik ustalił Alvaro Morata.

Lazio – Zenit Sankt Petersburg 3:1 (Immobile 3’ 55’k, Parolo 22’ – Dziuba 25’)

Mistrzowie Rosji wciąż pozostają bez zwycięstwa w tegorocznej edycji Champions League. Chociaż to petersburżanie mieli przewagę w posiadaniu piłki, to rzymianie bardziej błyszczeli skutecznością. Już na początku meczu gola zdobył Ciro Immobile, a po 22 minutach zespół prowadził 2:0 po trafieniu Marco Parolo. Zenit trzy minuty później zanotował bramkę kontaktową, a chwilę później Artem Dziuba mógł wyrównać, aczkolwiek skierował piłkę ponad poprzeczką.

Ostatecznie to Lazio ustaliło wynik meczu po rzucie karnym w 55. minucie. Wślizg Wilmara Barriosa się nie opłacił drużynie gości i jedenastkę na gola zamienił Ciro Immobile.

Manchester United – Basaksehir 4:1 (Fernandes 7’, 19’, Rashford 35’k, James 90+2’ – Turuc 75’)

“Czerwone Diabły” jeszcze w pierwszej połowie zapewniły sobie trzy punkty w tym spotkaniu. Ole Gunnar Solskjaer wolał uniknąć sytuacji, która miała miejsce w poprzedniej kolejce i bez wątpienia mu się to udało. Dwie pierwsze bramki dla zespołu zdobył Bruno Fernandes. Wydawało się, że do rzutu karnego w 35. minucie również podejdzie Portugalczyk. Ostatecznie jednak wykonał go Marcus Rashford, podwyższając prowadzenie zespołu.

Pod koniec meczu jednak Basaksehir jeszcze próbował powalczyć. Najpierw gola z rzutu wolnego zdobył Deniz Turuc, a następnie bliski pokonania Davida de Gei był Edin Visca. Bośniak jednak skierował piłkę wprost w poprzeczkę. W doliczonym czasie gry wynik meczu ustalił jednak Daniel James.

Po tej wygranej Manchester United zajmuje pierwsze miejsce w grupie. Zespół nie może być jednak jeszcze pewny awansu, gdyż ma trzy punkty nad PSG i Lipskiem, z którymi zmierzy się w najbliższych kolejkach fazy grupowej Champions League.

Paris Saint-Germain – RB Lipsk 1:0 (Neymar 11’k)

Gdyby Lipsk wygrał, podopieczni Thomasa Tuchela znajdowaliby się w trudnej sytuacji w grupie. Ostatecznie jednak spotkanie zakończyło się na korzyść Les Parisiens. Wynik ustalił jeszcze w 11. minucie Neymar po golu z rzutu karnego po faulu Marcela Sabitzera na jednym z paryskich piłkarzy.

Należy dodać, że to drużyna gości miała więcej sytuacji bramkowych. Swoje szanse mieli Amadou Haidara i Emil Forsberg, aczkolwiek nie potrafili zamienić ich na bramki. Można wręcz powiedzieć, że Keylor Navas był bohaterem tego spotkania. Zresztą portale statystyczne oceniły Kostarykanina dość wysoko za kilka skutecznych interwencji.