„Zjeżdżają 1000 metrów pod ziemię i pracują z narażeniem życia. Trzeba mieć charakter, żeby pogodzić to z piłką” [WYWIAD]

10.12.2020

Faworytów do awansu z II ligi było wielu, ale na pewno w tym gronie nie było Górnika Polkowice. Odejście dwóch topowych zawodników oraz trenera nie zwiastowało niczego dobrego. Tymczasem znaleźli się zastępcy, a wszystko poukładał Janusz Niedźwiedź, dla którego to już kolejne podejście do II ligi. Porozmawialiśmy z trenerem aktualnego lidera ostatniego szczebla centralnego w Polsce.

Jakie tematy poruszyliśmy?

  • Skąd dobre wyniki?
  • Jak wygląda sposób Janusza Niedźwiedzia na grę?
  • Styl vs wyniki
  • Przejazd na pusto do Suwałk
  • Łączenie piłki z pracą w kopalni

***

Sensacja czy nieduża niespodzianka – jak oceniać Górnik Polkowice w tym sezonie?

Chyba nie było osoby, która przed sezonem spodziewała się, że po 16. kolejkach to Górnik Polkowice będzie liderem. Wierzę w to co robię a gdy zobaczyłem potencjał w drużynie przed sezonem pomyślałem… będzie dobrze, pomimo, że początek nie był łatwy. To czy to sensacja czy nieduża niespodzianka niech każdy oceni sam.

Co jest takiego w Polkowicach? W ubiegłym sezonie Górnik był chwalony za grę pod wodzą Enkeleida Dobiego, był król strzelców, a teraz jest lider.

Myślę, że ludzie, którzy tworzą Klub i to, że wszyscy patrzymy w tę samą stronę. Wiara w to co robimy i przekonanie, że idziemy w dobrą stronę.

Pracował Pan wcześniej w Stali Rzeszów. Plany są tam duże, więc i presja znacznie większa. Górnik wydaje się – z zewnątrz – spokojniejszym miejscem. Choćby z tego względu, że mają dookoła siebie większe kluby.

Mogę uczciwie powiedzieć, że w Stali nie odczuwałem tej presji. Byłem bardzo mocno zanurzony w tym co robiłem, skupiałem się na wykonaniu zadania i poprawie gry drużyny. Wtedy nie ma automatycznie czasu na myślenie o rzeczach dookoła.

Tylko czy da się tak odciąć od tego? Kontakt z mediami, kibicami przecież jest, więc siłą rzeczy środowisko wywiera presje nawet pośrednio.

Całkowicie na pewno nie. Można jednak mocno to ograniczyć, żeby nie myśleć o rzeczach, na które się nie ma wpływu i skupić na tych, które trzeba zrealizować. Jestem trenerem bazującym na tym, co widzi podczas meczów i treningów. Skupienie na tym powoduje, że moje myśli odbiegają od otoczenia, mediów, itd. Jeśli chcesz pracować na wysokim poziomie, musisz sobie z tym radzić. Kiedyś powiedziałem, że największe ciśnienie na siebie wywieram ja sam. Chcę wygrywać i być lepszy każdego dnia.

Każdy ma swoje cele w życiu. Patrząc na Pana karierę trenerską, tam nie ma skoków na głęboką wodę. Raczej jest krok po kroku. Stawia Pan sobie jakąś graniczną datę, do kiedy chciałby np. zadebiutować w Ekstraklasie?

Kilka lat temu postawiłem sobie cel. Przed 40. rokiem życia chciałbym pracować w Ekstraklasie. W styczniu kończę 39. Najważniejsze jednak są cele krótkoterminowe. Teraz skupiam się na przygotowaniach do meczu wyjazdowego z Bytovią. Później będę skupiony na jak najlepszym przygotowaniu drużyny do rundy wiosennej.

Trener wielokrotnie mówił, nawet w szczegółach, o swoim modelu gry i niektórych założeniach. Czytając wywiady z Pana zawodnikami, czy też słuchając pańskich słów u Przemysława Mamczaka w „Jak Uczyć Futbolu”, warto zwrócić uwagę m.in. na charakterystyczne i bardzo wysokie ustawienie bocznych obrońców. To zresztą było fajnie widoczne przy jednej z kontr przeciwko Motorowi w miniony weekend, gdy atakowała trójka zawodników Górnika – napastnik i dwóch bocznych obrońców. Skąd inspiracja?

Boczni obrońcy mają tworzyć przewagę na skrzydłach i dawać opcje w ataku. Model gry tworzył się w mojej głowie przez wiele lat. Nie jest skończony i nie będzie nawet za 10 lat. Z każdym dniem i tygodniem wprowadzamy nowe rzeczy, coś udoskonalamy. Inspiracja jest wszędzie, trzeba się tylko otworzyć a na końcu i tak samemu wiedzieć, jak Ty chcesz, żeby twój zespół grał. Żeby miał twoje DNA.

Trener ma swój model gry w głowie. Zapewne są też notatki z konkretnymi zasadami, jeśli chodzi o pozycje czy też ustawienie całego zespołu. Jak wygląda kwestia nauczenia tego zawodników? Dostają wszystko od razu czy po kolei, żeby ich nie przeładować wiedzą?

Trzeba ocenić jakich piłkarzy mamy w drużynie i umiejętnie dopasować ich pod pomysł na grę, tak aby z każdego wydobyć to co najlepsze. Na początek pokazuję ustawienie bazowe i przekazuję podstawowe zasady w mikrotaktyce a później…. daję grać. Na początku gdy wchodzę do drużyny sporo jest gry 11 na 11. Chcę aby piłkarze poczuli nowe ustawienie, poznali zasady i dzięki temu zaczęli pytać, rozmawiać o dalszych szczegółach. Jest sporo nowej wiedzy ale nie widzę problemu w zrozumieniu tego przez piłkarzy i przełożeniu na boisko.

Sobków mówił na Łączy nas Piłka, że przejście z „9” na skrzydło dało mu to, że paradoksalnie strzela więcej goli!

Pozycja skrzydłowego w tym modelu daje wiele możliwości, nie tylko do strzelania bramek ale również do asystowania. To dzięki temu, że znajduje się często w świetle bramki podczas zakończenia akcji. Myślę, że akurat dla Eryka jest skrojona na miarę. Ta pozycja jest połączeniem skrzydłowego, „dziesiątki” i napastnika.

Górnik Polkowice i coraz więcej drużyn II ligi korzystają choćby ze zmiany w przepisach dającej możliwość rozgrywania piłki już w polu karnym. Czy wg trenera można podzielić tabelę na tych z czołowych miejsc, którzy są chcą grać i ekipy z dołu, które raczej wolą kontrować?

Nie rozgraniczałbym tego na górę i dół tabeli. Są tacy, którzy próbują w nią grać będąc na dole jak choćby Lech II Poznań. Uważam, że w dużej mierze zależy to od trenera i jego pomysłu na zespół oraz jakich ma wykonawców na boisku.

Przy wysoko ustawionych bocznych obrońcach momentami to ustawienie w ataku może wyglądać np. bramkarz i dalej 2-5-3 i wtedy strata piłki jest kluczowym momentem. Trzeba odpowiednio zareagować zachowaniem, ale też mentalnie przestawić się z ataku do obrony.

Dokładnie to bramkarz i… 3-1-6. Chcąc grać ofensywnie, trzeba też sporo czasu poświęcić na zabezpieczenie ataków przeciwnika oraz reakcję po stracie piłki. Piłka nożna to nie tylko gra do przodu i kreowanie kolejnych akcji. To także gra w obronie tak, aby nie tracić bramek.

Pobawmy się w „gdybologię”. Przychodzi trener do klubu, w którym nie ma zawodników do grania w takich sposób, jak Pan chce. Porzucenie swojego modelu gry czy wprowadzenie części elementów, które w danym momencie można zrealizować?

Nie mogę wprowadzić czegoś na siłę. Muszę brać pod uwagę kim dysponuję. Jeśli nie mamy np. ofensywnie usposobionych bocznych obrońców lub przynajmniej jednego z nich czy brak nam skrzydłowych dobrze czujących się w środkowym sektorze, najpierw szukam czy ktoś ma odpowiednie predyspozycje do gry na tej pozycji lub szukam innych rozwiązań. Jest jednak wiele zachowań na boisku, które pomagają zawodnikom w grze i te wprowadzam.

W seniorach można ładnie grać, ale jeśli nie masz wyników, nic ciebie nie obroni. Dla trenera wynik to główny cel czy droga, do której trzeba dojść ofensywną i efektowną grą?

Do wyniku można dojść każdą drogą. Są trenerzy, którzy grali defensywnie, robili awanse czy wygrywali mistrzostwa. Chcę, żeby moja drużyna wygrywała. To jest zawsze cel nadrzędny i nie ma nic ważniejszego. Jest jednak coś bardzo istotnego. Styl w jakim to robisz. Czyli coś, co powoduje, że wiesz dlaczego wygrywasz. Styl daje pewność zespołowi i sprawia, że wiesz dlaczego wygrywasz. Wynik jest najważniejszy w seniorach, ale uważam, że do niego musi coś prowadzić. Ofensywna gra najbardziej rozwija zawodników, taką grę chcą oglądać kibice.

Czy w tym momencie celem dla Górnika jest awans do I ligi? Nie byliście faworytem, ale sytuacja jaka jest nawet nakazuje, żeby powalczyć.

Niedzielne zwycięstwo Chojniczanki w Katowicach spowodowało, że różnice punktowe pomiędzy czterema pierwszymi ekipami są niewielkie, raptem pięć oczek. Pomimo bycia liderem, faworytem nadal nie jesteśmy. Chcemy być czarnym koniem rozgrywek.

Skoro najpierw Górnik miał być średniakiem, a teraz jest liderem, widać różnice w podejściu rywali do was?

Widać to, chociażby przy zapowiedziach meczowych czy wywiadach. Natomiast my musimy patrzeć na siebie i sami mieć nastawienie, jakbyśmy jechali walczyć o życie.

Latem brakowało czasu, zimą będzie prawie 2,5 miesiąca przerwy. Będzie czas na poprawę pewnych elementów, ale jednocześnie przeciwnicy będą mogli się was lepiej „nauczyć”. Czas będzie działał na waszą korzyść?

Proszę mi wierzyć, że mamy jeszcze wiele rzeczy do wprowadzenia i poprawienia. Chcemy być zespołem jeszcze bardziej powtarzalnym i skuteczniejszym w swoich działaniach. W przerwie letniej tego czasu było naprawdę mało, dlatego zimą wykorzystamy ten czas na udoskonalenie naszej gry.

Dwa miesiące przerwy będzie okazją do normalnego trenowania. Wiosną kończona była liga grając, co trzy dni. Teraz jesień też w dość ekspresowym tempie. Wam jeszcze doszła przygoda w Suwałkach, do których pojechaliście – jak się okazało – na darmo….

Takie sytuacje, szczególnie na poziomie centralnym nie mogą mieć miejsca. Miało być święto piłkarskie, była telewizja, moi piłkarze wzięli urlopy w pracy, a skończyło się drogą wycieczką na drugi koniec Polski i stratą przez nas dwóch dni i większości nocy, bo wróciliśmy około czwartej nad ranem.

Wiele Pan mówi o profesjonalizmie u zawodników. Jak Pan się zapatruje na kwestie pracy zawodników – i nie tylko – w kopalni?

Kilku naszych zawodników oraz trener bramkarzy pracują w kopalni. Przychodząc do Górnika i podpisując kontrakt byłem świadomy, że taka sytuacja ma miejsce i co się z tym wiąże. Jest to dla nas wyzwanie. Każdego dnia robimy wszystko, żeby jak najlepiej przygotować wszystkich zawodników do meczów.

Z jednej strony zaburza regeneracje i skupienie na piłce. Z drugiej daje do myślenia, że mowa o współpracy z ludźmi pracowitymi, którym chce się „coś” więcej.

Pamiętajmy, że niektórzy zjeżdżają 1000 metrów pod ziemię i pracują tam z narażeniem zdrowia i życia. To obciążenie nie tylko fizyczne ale też psychiczne. Trzeba mieć charakter, żeby pogodzić taką pracę z grą w piłkę. Wierzę, że ten charakter pokażemy na boisku.

Rozmawiał Rafał Szyszka