Takefusa Kubo dołącza do Carlesa Alenii. Wypożyczenia wielkich do Getafe

08.01.2021

Chętnych wielu, a miejsc mało. Tak można określić największe kluby i tak jest w przypadku dwóch najbogatszych ekip w Hiszpanii. Dwa dni temu Carles Alena dołączył do Getafe na wypożyczenie, a teraz to samo stało się z Takefusą Kubo. Dla Japończyka to drugi rodzaj tego transferu w tym sezonie. Czy zbawią podmadrycki klub? Wydaje się, że mogą być z tym kłopoty.

Alena był jednym z tych wychowanków, którzy nie dostawali szans od Ronalda Koemana. Holender, jeśli stawiał na tego typu zawodników, to w meczach drugo- albo i trzeciorzędnych. Trudno się zatem dziwić, że Alena szukał dla siebie minut. Znajduje je w Getafe, a przy okazji schodzi, na pół roku, z listy płac Barcelony. Wielkie pieniądze to nie są, ale w sytuacji Barcelony każda oszczędność dobra. Dla Alenii to drugie wypożyczenie, po przygodzie z Betisem w drugiej połowie sezonu 19/20.

Takefusa Kubo odkąd trafił do Madrytu, non stop jest niemal w rozjazdach. Najpierw udane wypożyczenie do Mallorki, a teraz z kolei średnio udane pół roku w Villarrealu. Więcej minut złapał przez fazę grupową Ligi Europy, niż w dotychczasowych spotkaniach ligowych. A latem wydawało się, że Villarreal jest idealnym miejscem do rozwoju Japończyka. Klub grający ofensywny futbol powinien stawiać na takich graczy, jak on, ale innego zdania był Unai Emery.

Dobry wybór?

Obaj zatem będą grać dla Getafe i tutaj pojawia się zagadka. Czy jeden i drugi dobrze wybrali? Getafe słynie przecież z bardzo topornego stylu. Tymczasem mowa o środkowym pomocniku chowanym w La Masii oraz błyskotliwym skrzydłowym. Dla takich graczy miejsca w drużynie Pepe Bordalasa zazwyczaj nie było.

Być może czeka nas rewolucja w grze Los Azulones, o której jeszcze nie wiemy. Z drugiej strony Bordalas, do tej pory, był wierny swoim ideom, w którym posiadanie piłki i efektowny futbol schodziły na drugi, a nawet trzeci plan. W tej ekipie pierwsze skrzypce grali tacy zawodnicy, jak Mauro Arambarri i Nemanja Maksimović w środku pola. Na prawej stronie często występuje dwóch nominalnych prawych obrońców. Damian Suarez na swojej pozycji i Allan Nyom w roli skrzydłowego.

Krótko mówiąc dla jednego i drugiego to wypożyczenie w stylu „wóz albo przewóz”. Albo się zaadoptują do stylu Getafe i pracy Bordalasa i rozkwitną na tle ligi, albo będzie źle. Kolejny brak minut lub słabe występy mogą skutecznie odciąć im drogę powrotną w kierunku Santiago Bernabeu i Camp Nou.