Przemysław Cecherz: Gry na treningu często są dla nas cięższe niż mecze ligowe

20.01.2021

Przemysław Cecherz w rozmowie dla „FutbolNews.pl” podsumował miniony rok swoich podopiecznych – Wieczystej Kraków, a także zdradził najbliższe plany klubu. Trener najpopularniejszego zespołu ligi okręgowej zabrał również głos w sprawie gościnnego występu w barwach Wieczystej Lukasa Podolskiego, o czym pisano w ostatnich dniach na kilku polskich portalach. – Na treningach w żartach mówiłem do Szewczyka, że będzie siedział na ławce, bo Podolski za niego przyjdzie. Widocznie ktoś coś usłyszał, puścił w eter i stąd takie informacje. O Cavanim też mówiliśmy i mógłbym teraz panu powiedzieć, żeby pan o nim napisał i niech to potem prostują – przyznał w rozmowie szkoleniowiec Wieczystej. (Rozmowa z 13.01.2021)

***

Wieczysta Kraków w tym sezonie bije rekordy. Zespół zajmuje aktualnie pierwsze miejsce w lidze, z kompletem punktów i 114 bramkami na koncie. Można oficjalnie powiedzieć, że jest pan ze swoimi podopiecznymi na autostradzie do awansu?

Myślę, że tak i nie powinno nam nic przeszkodzić. Jesteśmy na tej autostradzie, a w dodatku blisko jej końca. Nie podejrzewam, żeby miał nam na drodze pojawić się jakiś problem. Z drugiej strony nie możemy jednak patrzeć na to, że teraz wygrywamy w piątej lidze i na tym kończymy, bo spokojnie pokonujemy wszystkich. My musimy się rozwijać. Chcemy robić transfery, żeby zespół był już gotowy do gry na poziomie drugiej ligi i tak ma to wyglądać.

Drużyna w świetnym stylu zakończyła rok, ale wcześniej było też rozczarowanie – brak awansu w poprzednim sezonie, na co miało wpływ przedwczesne zakończenie rozgrywek z powodu pandemii. Wdarł się wtedy do klubu jakiś kryzys?

Nie ulega wątpliwości, że byliśmy rozczarowani zaistniałą sytuacją. A jeszcze silniejsza niż rozczarowanie była złość, bo zrobiliśmy wszystko ku temu, żeby przejść rundę wiosenną bez problemu. Byliśmy wcześniej na obozie w Turcji, przeprowadziliśmy dobre transfery, by już nie mieć przeszkód i problemów w tej lidze. Decyzja o zakończeniu rozgrywek w takim stanie, jak przed przerwą, sprawiła, że małopolska piłka tak naprawdę straciła rok. Nie oszukujmy się – to, że droga do awansu zajmie nam o rok dłużej jest szkodą dla nas i całego regionu. Można było to inaczej rozwiązać – w mazowieckim rozegrano mecze barażowe, żeby wyłonić awansujące zespoły.

Powiedzieliśmy sobie wtedy, wspólnie z zarządem, że nie możemy się jednak denerwować z powodu rzeczy, na które nie mamy wpływu. Odpowiada za nie rozum kogoś innego, dlatego nie będziemy ich roztrząsać. Zaczynamy od nowa, wzmacniamy się i budujemy drużynę, która przerasta tę ligę o dwie klasy i tak chcemy robić co roku. Co pół roku będziemy sprowadzać nowych piłkarzy, żeby nie nastała stagnacja w zespole. Musi być ciągła presja rozwoju, żeby zawodnicy robili postęp. Taką drogę przyjęliśmy, chcemy nią kroczyć i widzimy, że ona się sprawdza. Ważne jest tutaj oczywiście również zaplecze sportowe i finansowe, ale wszystko idzie ku dobremu.

Można stwierdzić, że transfery Sławomira Peszki i Radosława Majewskiego były skokiem jakościowym dla drużyny. Przyjście znanych piłkarzy mogło jednak nie wszystkich natchnąć do lepszej gry, tylko trochę zdemotywować i sprawić, że część zawodników zaczęłaby bardziej liczyć na innych, a od siebie mniej wymagać. Jak to wyglądało w zespole Wieczystej na początku sezonu?

Współpracowałem wcześniej ze Sławkiem – znałem jego charakter i wiedziałem, co może nam dać. Z “Mają” z kolei nie pracowałem, ale przed jego przyjściem do zespołu dowiadywaliśmy się o nim różnych informacji. Nie chodzi tutaj oczywiście o jakość, bo ją znają wszyscy w Polsce, ale o to, jak się odnajdzie w tym otoczeniu. W obu przypadkach się nie pomyliliśmy.

Transfer Sławka miał kilka celów. Po pierwsze – wzmocnić drużynę, po drugie – jakość zespołu po tym ruchu miała pójść w górę, po trzecie – forma reszty piłkarzy poszła w górę, a po czwarte – dzięki temu udało nam się do klubu przyciągnąć sponsorów oraz kolejnych piłkarzy. Teraz to wygląda tak, że zawodnicy sami do nas dzwonią, żeby spytać o możliwość transferu do Wieczystej.

Nie ma też wątpliwości, że przyciągnęliśmy również młodzież. Zaczęliśmy budowę akademii, która na razie jest w zaczątku, ale wszystko idzie w dobrą stronę. Nasza infrastruktura także będzie się stale rozwijać.

A jeśli – tak jak pan powiedział – przyjście takich zawodników kogoś demotywuje, nie będzie miał u nas miejsca. Pozyskaliśmy tych piłkarzy, żeby rozwijał się cały zespół. Jeśli ktoś zrezygnuje z walki o skład i grę z tymi zawodnikami, oznacza to, że do nas się po prostu nie nadaje i będziemy im dziękować. Do tej pory na szczęście takich przypadków nie było.

Zostając przy temacie przyjścia do klubu Sławomira Peszki i Radosława Majewskiego, po tych transferach zainteresowanie Wieczystą wzrosło w całej Polsce. Nie ma w polskiej lidze okręgowej drugiego zespołu, który wzbudza taką ciekawość mediów i kibiców. W jaki sposób to wpłynęło na zespół oraz funkcjonowanie klubu?

Podjęliśmy po cichu decyzję, jak to będzie wyglądało i byliśmy świadomi tego, że będzie o nas głośno. Ma to bardzo dobre strony – pojawiło się więcej reklamodawców, a zawodnicy chcą z nami podpisywać dłuższe umowy, bo wierzą w ten projekt. Wiadomo, że są tego złe strony – presja i naciski z zewnątrz, bo nie możesz się nawet na sekundę się zdekoncentrować. Każdy wynik, nawet w sparingu, będzie wytykany. Na to nasi zawodnicy muszą być przygotowani.

Nie mamy takiej presji jak zespoły, które mają po dwadzieścia tysięcy kibiców na trybunach, oczywiście w normalnych warunkach. My sobie tę presję sami nałożyliśmy przez takie, a nie inne działania. Dlatego musimy wygrywać i robić postępy.

Można jednak powiedzieć, że pan jako trener dobrze wie, co to znaczy pracować pod presją. Trenował pan w końcu zespoły ekstraklasy oraz trzecioligowego wówczas Widzewa, wobec którego, mimo gry w trzeciej lidze, oczekiwania kibiców i mediów były ogromne.

Widzew Łódź i Górnik Zabrze były klubami z ogromnymi wymaganiami i te doświadczenia pomagają mi obecnie. Raz, mogę łatwiej to znosić, a dwa – mogę stawiać czoła tej presji i pomagać w tym zawodnikom, którzy muszą to znosić na co dzień. Od tego też jestem, żeby na treningach i odprawach dbać o sposób, w jaki piłkarze będą do tego podchodzić.

Ten zespół będzie czynić coraz większe postępy i jestem o to spokojny, widząc ich pracę. Mam porównanie do treningów, które prowadziłem w ekstraklasie, pierwszej, drugiej czy trzeciej lidze. Dlatego wiem, w którym miejscu obecnie jesteśmy. A warunki, jakie mamy – kontrolę wysiłku, trenażery – mamy na poziomie ekstraklasy.

Przejdźmy do tematu transferów. Ostatnio do Wieczystej trafił Jakub Bąk, który w rundzie jesiennej był podstawowym piłkarzem drugoligowej Garbarni. Miał pan wpływ na ten ruch – patrząc, że już pan pracował z tym zawodnikiem w Chojniczance?

Na początku mojej pracy w Chojnicach Kuba trenował u mnie tylko miesiąc. Potem odszedł, bo klub nie dogadał się w sprawie przyszłości – nie wiem już czy z nim czy jego menedżerem, ponieważ nie uczestniczyłem w tamtych rozmowach. Wiedziałem tylko tyle, że chodziło o kwestie finansowe. Przez ten miesiąc wspólnej pracy zdążyłem jednak poznać Kubę i jego walory. Doskonale wiedziałem, obserwując tego chłopaka, że bardzo będzie pasował do naszego zespołu – sportowo i mentalnie. Musimy tylko popracować nad jego skutecznością, bo ma tyle sytuacji, że powinien ich wykorzystywać przynajmniej o pięćdziesiąt procent więcej. Te pięć-dziesięć bramek więcej powinno wpaść. Jestem jednak o niego spokojny.

Co do kulisów transferu – szukaliśmy piłkarza na tę pozycję. W związku z tym, że znałem Kubę już wcześniej, zaczęliśmy obserwować go w Garbarni, oglądaliśmy praktycznie każdy mecz z jego udziałem.

Oczywiście, że można pomyśleć – po co nam kolejny boczny pomocnik, skoro są Emmanuel Kumah, Piotrek Madejski i Sławek Peszko. Po pierwsze, gramy trójką w przodzie, gdzie Kuba się nadaje. Z kolei po drugie, w dobie obecnej sytuacji trzeba mieć zmienników. Spójrzmy choćby na Manu, który na początku sezonu miał kontuzję, a potem zmagał się z koronawirusem. Nie możemy sobie pozwolić na braki i chcemy mieć po dwóch piłkarzy na każdą pozycję. Nie ulega wątpliwości, że rywalizacja musi być.

Wcześniej wspomniał pan o młodzieży. Widać  jednak, że idzie to w dobrym kierunku, skoro do zespołu trafiają piłkarze ze szkółek ekstraklasy, m.in. Wisły Kraków i Górnika Zabrze.

W naszym zespole gra lewy obrońca Damian Korczyk, który wcześniej grał w Centralnej Lidze Juniorów w drużynie Wisły. Ściągnęliśmy też Dawida Jampicha, który wcześniej regularnie występował w Rekordzie Bielsko-Biała w trzeciej lidze i widać, że mimo młodego wieku, radzi sobie na odpowiedzialnej pozycji, jaką jest środek obrony. Trafił też do nas Paweł Krawczyk, dotychczas bramkarz juniorów Górnika Zabrze.

Wciąż będziemy się rozglądać za młodzieżowcami i będziemy chętnie ich zapraszać do nas. Powiedzmy szczerze, że mamy pod tym względem trudności, bo młodzi piłkarze zawsze chcą grać w wyższych ligach, a menedżerowie raczej ich nie skierują do zespołu z ligi okręgowej. Dlatego musimy sami ich wyszukiwać i namawiać. Chcemy mieć pięciu-sześciu solidnych młodzieżowców, ale nie będziemy raczej zamykać tej liczby – drzwi dla nich będą dla nas otwarte. Nie ukrywam, że zimą chcemy przetestować kolejnych piłkarzy w młodym wieku. Jeden właśnie przyszedł do nas na testy, ale na razie nie zdradzę nazwiska. Mam nadzieję, że tacy zawodnicy będą się pojawiać u nas ciągle.

Ostatnio media sportowe obiegła plotka o tym, że w jednym z meczów Wieczystej miałby zagrać Lukas Podolski. Piłkarz nawet ją skomentował, że to nieprawda, choć nie wyklucza w przyszłości takiej współpracy. 

Chyba skojarzyli, że Lukas ma kontakt ze Sławkiem, który chciałby go namówić i dodali kilka słów od siebie. Nie ma takiej możliwości, żeby zagrał w jednym meczu, bo nie jesteśmy cyrkiem, żeby robić takie rzeczy. Współpracy z tym piłkarzem oczywiście nie mówię “nie”. Obecnie to jednak piłkarz, który występuje w tureckiej ekstraklasie.

Wie pan, w obecnych czasach nawet sprzątaczka może gdzieś napisać, co się dzieje w Wieczystej. Może nie wiedzieć co robić z czasem i po “M jak Miłość” usiąść do komputera i coś napisać. Takich rzeczy nawet nie chce mi się komentować. Tylko dziwi mnie to, że ktoś próbował ten temat rozwinąć, dzwonić do Podolskiego. Szkoda gadać. Nie zamykamy się jednak na nic, bo już pokazaliśmy, że mogą dziać się u nas różne ciekawe rzeczy.

W takim razie skąd mogła wziąć się taka plotka?

Kiedyś w szatni nawet rzucaliśmy takie teksty, że za pół roku przyjdzie do nas mistrz świata. Nawet na treningach w żartach mówiłem do Szewczyka, że będzie siedział na ławce, bo Podolski za niego przyjdzie. Widocznie ktoś coś usłyszał, puścił w eter i stąd takie informacje. O Cavanim też mówiliśmy i mógłbym teraz panu powiedzieć, żeby pan o nim napisał i niech to potem prostują (śmiech).

Wieczysta wraca do gry dopiero 27 marca, gdyż po rozpoczęciu sezonu jeszcze pauzuje. Widziałem, że mimo to zespół już rozpoczął przygotowania i jest opracowany konkretny plan sparingów w przerwie zimowej. 

Wie pan, jesteśmy profesjonalnym klubem, w niższej lidze, ale od czegoś trzeba zacząć. Widzew po spadku też musiał zaczynać, Lechia Gdańsk przeszła drogę do ekstraklasy z piątej ligi, są różne momenty. dlatego trzeba umieć przygotować zespół na różne ewentualności. Mamy zawodników na profesjonalnych kontraktach, my mamy wszystko, czego potrzebujemy do rozwoju.

Obciążenia treningowe przyjmujemy takie jak w ekstraklasie. I powoli to wszystko budujemy. Musimy być w takiej formie, jakbyśmy zaraz zaczęli ligę. Z całym szacunkiem dla rywali, ale mecze do których przystąpimy od marca do czerwca, powinniśmy wygrać bez problemu. Raczej będą one nas kosztować mniej niż spotkania w okresie przygotowawczym czy nawet treningi. Gry na treningu są często dla nas cięższe niż pojedynczy mecz ligowy. Gdy piłkarz wraca po kontuzji, dajemy mu możliwość gry w lidze, zanim wróci do treningów u nas.

Taki przedłużony okres przygotowawczy to dla nas okazja do rozwoju. Zmierzymy się z zespołami trzeciej ligi, ale nawet drugiej i pierwszej – dzięki temu wiemy, w którym miejscu jesteśmy i co powinniśmy zrobić, żeby grać w wyższych klasach rozgrywkowych. Chcemy w zimie wyciągnąć z zespołu to, co wartościowe. Mamy już zaplanowany obóz w Turcji. Jeśli nie wyjdzie, co w patrząc na sytuację na świecie, jest prawdopodobne, mamy alternatywę w Polsce.

Chcielibyśmy jednak znowu udać się na zagraniczny obóz. Jak przypomnę sobie, że rok temu w Belek mogliśmy się zmierzyć z Olimpem Chimki, który obecnie gra w rosyjskiej ekstraklasie, jest to coś pięknego. Przegraliśmy wtedy 0:2, ale zebraliśmy cenne doświadczenie. Poza tym pokonaliśmy zespół z drugiej ligi kazachskiej i czwartej ligi niemieckiej. To pokazało nam, że wszystko dobrze funkcjonuje. Dlatego liczymy, że w tym roku do zagranicznego obozu również dojdzie.

Wieczysta mogła niedawno sprawdzić się na tle silniejszych rywali również w etapie wojewódzkim Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, gdzie zespół doszedł do finału, gdzie ostatecznie przegrał.

W finale zremisowaliśmy z Podhalem Nowy Targ i przegraliśmy po rzutach karnych. Na to, by awansować na centralny szczebel Pucharu Polski nie byliśmy jednak jeszcze gotowi, nie ukrywajmy. Wyszła w tym wszystkim też jedna rzecz – pozyskaliśmy przed sezonem sporo zawodników i nie mogli oni ostatecznie wystąpić w tych rozgrywkach. Czyli graliśmy praktycznie składem, który grał w lidze rok temu. Też nie rozumiałem tego przepisu – zapytałem kolegi z Mazowsza i powiedział mi, że normalnie mógł grać piłkarzami nowo nabytymi. Wciąż tych wszystkich poczynań nie rozumiem, ale dla mnie to jest głupotą.

Gdyby przyszedł do Wieczystej jakiś inny sponsor i zarząd, mógłby w tej sytuacji powiedzieć: “Dajcie mi wszyscy spokój, zacznę inwestować w baseballa”. Włożyliśmy duże nakłady finansowe, ale również poświęciliśmy wiele pracy, a ktoś swoimi decyzjami mógł zniechęcić w pół roku do wszystkiego. Polityka klubu na pewno przyniesie powodzenie i jestem pewny, że wkrótce Wieczysta będzie bardzo wysoko.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI

Fot. YouTube/Kablówks TV