„Kibice Pogoni chcieliby w końcu coś wygrać i wstawić trofeum do gabloty”

29.01.2021

Najlepsza defensywa w lidze, najlepszy bramkarz. Do tego długo pracujący trener i największy talent w Polsce. Tak dzisiaj prezentuje się Pogoń Szczecin, która po jesieni zajmuje trzecie miejsce. Na dzień dobry spotyka się z wiceliderem Rakowem i rozpoczyna wiosnę, która ma przynieść w Szczecinie dużo radości. Czy jest gotowa? Na te pytania odpowiadał Daniel Trzepacz z serwisu PogońSportNet.pl.

Pogoń Szczecin była jednym z nielicznych klubów, które mogły żałować, że 2020 się skończył. Cztery wygrane w grudniu to była kapitalna końcówka.

Miałem okazje po meczu z Zagłębiem zamienić kilka słów z trenerem Runjaiciem i żartowaliśmy sobie, że w Wigilie można byłoby zagrać jakiś mecz. Byłaby szansa na kolejne punkty do tabeli, bo zaczęło „żreć”.

To była dziwna runda jesienna. Mieliśmy naprawdę sporo przerw w grze. Były reprezentacyjne, powrót do gry, później covid, mecze, co trzy tygodnie i tak się kręciło. Nigdy czegoś takiego nie mieliśmy i trudno było złapać odpowiedni rytm, o czym wspominał trener. Nie ukrywajmy, gra Pogoni była naprawdę niezbyt miła dla oka. Wygrywali, jak choćby w Gdańsku 1:0, ale to nie były widowiska. Było sporo szczęścia, które podobno sprzyja lepszym. Dopiero w końcówce rundy te mecze zaczęły wyglądać tak, jak chcieliśmy.

Apogeum formy przyszło na mecz  – chyba najważniejszy dla kibiców – z Lechem w Poznaniu.

Byłem na tym spotkaniu, gdy robiłem zdjęcia. Mimo wielkiej satysfakcji, w głębi miałem żal, że z kibicami na trybunach to zwycięstwo smakowałoby zupełnie inaczej. Oczywiście nie było możliwości na to, ale szkoda. Był to mecz, na który długo czekaliśmy. Chcieliśmy dobrego spotkania, w którym Pogoń zdeklasuje swojego rywala i wysoko wygra

Zerknąłem sobie na statystyki strzeleckie i najlepszy zawodnik – Alex Gorgon – miał ledwie 4 gole, co jest trochę dziwne w kontekście trzeciego zespołu w tabeli. Generalnie jesienią to nie ofensywa, a Dante Stipica był największą gwiazdą zespołu.

Nasz podstawowy napastnik, Luka Zahović, dołączył do drużyny pod koniec września. Wówczas drużyna przebywała na kwarantannie po zakażeniu koronawirusem. Zanim się zgrał, trochę czasu minęło. On nie jest zadowolony ze swojego dorobku, bo ma 2 gole i 2 asysty oraz zdecydowanie większy apetyt na wiosnę.

Stipica to jest klucz do sukcesu. Kapitalny bramkarz i bardzo dobry człowiek. Kibice w Szczecinie go kochają za to jaki jest, a także jak odnosi się do kibiców i klubu. Zawsze podkreśla, że Pogoń wiele mu dała i wyciągnęła rękę w trudnym momencie kariery, a na boisku odwdzięcza się jak może. Nie ma chyba wątpliwości, że jest najlepszym bramkarzem w lidze.

Stipica najlepszy bramkarz, ale najgorętszym nazwiskiem spośród graczy Pogoni jest zdecydowanie Kacper Kozłowski. Wojciech Kowalczyk w grudniowej Misji Futbol zastanawiał się, że raczej to będzie kolejny zawodnik, który wyjedzie z kraju przed rozegraniem 50. meczu w Ekstraklasie.

Życzyłbym sobie, by tą 50-tkę dograł w Szczecinie. Kacper jest bardzo dobrze prowadzony. Ma bardzo dobrego menadżera, który zresztą współpracuje z wieloma graczami Pogoni. Mowa o Przemysławie Pańtaku. Do tego Kacper ma rodziców z chłodną głową, nie podpalają się. Chcą by został jeszcze w Pogoni. Dzięki temu mają go na oku, blisko rodzinnego domu w Koszalinie. To jest ważne, bo nadal mówimy o niepełnoletni chłopaku, który chodzi do szkoły i za jakiś czas będzie miał maturę. Mam nadzieję, że jeszcze do końca przyszłego sezonu zostanie w lidze.

Niestety nie zobaczymy go dzisiaj. Niegroźny uraz, ale w Bełchatowie nie zagra.

O Kozłowskim słychać pozytywy nie tylko pod kątem walorów piłkarskich, ale także tego, że twardo stąpa po ziemi. Mimo wszystko zamieszanie wokół niego jest ogromne, a – jak wspomniałeś – mowa o 17-latku, więc może to zawrócić w głowie. 

Na pewno tak. Była taka sytuacja, gdy jeszcze niewielu słyszało o nim, a Kozłowskim wchodził dopiero do treningów pierwszego zespołu. Na treningi przyjeżdżał skuterem, który można wypożyczać na minuty. Za pierwszy razem zwrócono mu uwagę, po drugim został wysłany na dwa tygodnie na treningi rezerw. Trener Kosta Runjaić jest stanowczy i wie, jak z takimi chłopakami postępować i to była jedna z lekcji dla Kozłowskiego.

Tłumaczono mu, że na tym skuterze można sobie zrobić sporą krzywdę zwykłą wywrotką. To nie jest samochód, w którym człowiek może czuć się zdecydowanie bezpieczniejszy. Nogi są odkryte, a przecież one stanowią największą wartość dla każdego piłkarza.

Paradoksalnie późniejsze wydarzenia związane z wypadkiem kompletnie zaprzeczyły tym słowom…

To prawda, a najgorsze w tym wszystkim, że Kacper najbardziej odczuł skutki wypadku. Jego powrót trwał najdłużej, bo pojawiło się pęknięcie w miednicy.

Całe szczęście wrócił. Trenuje, gra, jest z drużyną i życzyłbym sobie, by jak najdłużej była sposobność oglądać go w Szczecinie. Pokazał w końcówce rundy jesiennej, że to ważna osoba w zespole, a nie młodzieżowiec wystawiany na sztukę. Robił ogromną różnicę. W meczu z Zagłębie kapitalnie się go oglądało, mimo że było długo 0:0, a Pogoń wygrała dopiero w samej końcówce. Niech trochę się pokaże w Szczecinie i Ekstraklasie, a później robi kolejny krok. Tak, żeby był na niego gotowy pod kątem sportowym i mentalnym.

Wielkim plusem Kozłowskiego jest wszechstronność. Może być „10”, od biedy zagra na „6”, ale chyba najlepiej pasuje „8”, gdzie łączy swoje walory ofensywne z defensywnymi.

Tak, też go na tej ósemce widzę. W Pogoni ten system jest taki, że „6” jest wyraźnie oddzielona, zaś 8 i 10 bardzo mocno się rotują. Kacper cały czas się rozwija, więc trudno stwierdzić, gdzie będzie czuł się najlepiej za dwa, trzy lata. Ma możliwość gry i treningu z dużo bardziej doświadczonymi kolegami. O konkretnej pozycji pewnie porozmawiamy za jakiś czas.

Za Pogonią bardzo spokojne okienko transferowe. Przyjście Pawła Stolarskiego i w zasadzie tyle.

Stolarski to taka okazja i nadzieja na przyszłość. Umowy z dotychczasowymi dwoma prawymi obrońcami wygasają latem, więc będzie jeszcze większa rywalizacja. Zobaczymy czy teraz Paweł będzie numerem jeden na swojej pozycji, czy może dopiero jesienią. Jeśli chodzi o transfery, myślę że dopiero latem Pogoń pójdzie na zakupy. Drużyna wydaje się być zbudowana naprawdę dobrze. Poza Lechem i Legią, w innych klubach Ekstraklasy trudno mi znaleźć jakiegoś piłkarza, którego widziałbym kosztem obecnych zawodników Pogoni.

Teraz niewiele się działo, ale też mamy ograniczone finanse. Można powiedzieć, że klub zaryzykował latem, gdy kilka nazwisk dołączyło do drużyny. Musimy też pamiętać, że z końcem czerwca została wypowiedziana umowa z głównym sponsorem – Grupą Azoty – przez ówczesnego prezesa. Powodem były niezadowalające wyniki sportowe. To były naprawdę spore pieniądze. Mowa o kwocie ponad 4 milionów złotych.

Jednak patrząc na całą ligę wiele było takich klubów, które nie robiły transferów, np. Cracovia. Krótka przerwa i okienko sprawiły, że kluby postawiły na stabilizacje pod względem kadrowym i finansowym. Wszystkie kluby nadal zmagają się z covidem.

Patrząc na tabelę można myśleć o mistrzostwie, jednak Legia jest zdecydowanym faworytem. Czy puchary będą zadowalające dla kibiców w Szczecinie?

Kibice Pogoni chcieliby w końcu coś wygrać i „wstawić” jakieś trofeum do gabloty. To jest zawsze wytykane przy przekomarzaniach kibicowskich, że Pogoń nigdy nie była mistrzem czy nie wygrała Pucharu Polski. W tym sezonie jesteśmy w grze w obu tych rozgrywkach. Dlaczego nie mielibyśmy gdzieś wygrać?!

Na dzisiaj byłbym bardzo zadowolony, gdyby udało się zakwalifikować do europejskich pucharów. Tym bardziej, że latem stuknie nam 20 lat od ostatnich występów w Europie. To byłaby taka ładna klamra po latach różnych dziwnych właścicieli, gry w 4. lidze czy porażce 0:9 z Górnikiem Zabrze. Czy tak się stanie? Trudno powiedzieć, gdyż mamy doświadczenia z lat ubiegłych. Wiosny w wykonaniu Pogoni wyglądały nie słabo, ale fatalnie. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej.

Przygotowaliśmy się w Szczecinie, co było nowością. Może to pomoże do lepszej adaptacji do warunków, które mamy w Polsce. Zwłaszcza teraz na przełomie stycznia i lutego, a później w marcu. Musimy punktować od początku, a odpowiedź da nam luty. Słaba gra może nas wyrzucić z walki o oba trofea, a dobra sprawić, że ten balonik będzie rósł. Czekamy na luty, gdy nagromadzenie meczów będzie duże. Sztab o tym wie, dlatego spodziewam się, że pod tym kątem też przygotowywali zespół.