Napastnik jakich wielu, czyli kim Ty w ogóle jesteś Adrien?

04.02.2021

Z reprezentacyjnych napastników ze szwajcarską dokładnością do siatki trafia tylko Robert Lewandowski. Krzysztof Piątek czyni to od święta, zaś Arkadiusz Milik dopiero w styczniu zanotował pierwsze występy w sezonie 2020/2021. Debiut w narodowej kadrze Adamowi Buksie uniemożliwiły restrykcje FIFA, zaś Karol Świderski nie znalazł uznania w oczach poprzedniego selekcjonera. Teraz problemy z atakiem drużyny narodowej chce rozwiązać… atakujący Rennes, Adrien Hunou.

Nieco cenzurując słowa Gruchy wypowiedziane do Bolca w kultowej komedii „Chłopaki nie płaczą”, wypada zatem zapytać, kim Ty w ogóle jesteś, Adrien?

Drugi Obraniak

Sprawa z 27-letnim atakującym w zasadzie nie jest nowa. Już w listopadzie, na łamach portalu „WP Sportowe Fakty”, Ludovic Obraniak pytany o kwestię „farbowanych lisów” w reprezentacji Polski przyznał: – Mogę ujawnić, że jest we Francji dobry piłkarz, który według mojej wiedzy, ze względu na korzenie, myśli o grze dla Polski. Adrien Hunou, napastnik Rennes. Bardzo ciekawy zawodnik. Wtedy jednak media nie podchwyciły tematu i nie było wielkiej, ogólnonarodowej dyskusji o jego przydatności do kadry. Temat jednak odżył w środę, gdy wspomniany zawodnik udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”. Wywiadu, w którym, nie ma co ukrywać, nie pokazał się ze zbyt dobrej strony.

Język polski – zna tylko podstawowe zwroty. Polskie dokumenty – nie ma, ale wyrobi. Pod warunkiem oczywiście, że sztab szkoleniowy będzie nim zainteresowany. Taki wypisz-wymaluj, Ludovic Obraniak. Chęci do gry spore, ale przecież reprezentowanie kraju to nie tylko treningi i mecze. To także szacunek dla ojczystego języka, komunikacja z kolegami z drużynami i kibicami. Tymczasem Adrien Hunou z dumą podkreśla, że zna perfekcyjnie angielski, zatem z większością kadrowiczów będzie w stanie się dogadać. Szkoda, że akurat ten język nie jest nad Wisłą językiem urzędowym.

No i najważniejsze – występy. Czy Adrien Hunou reprezentuje faktycznie odpowiedni poziom, aby Paulo Sousa zwrócił w ogóle na niego uwagę? – Napastnik znany jest przede wszystkim ze swojej nieregularności i braku równej formy, często ma także rozregulowany celownik. Jeden świetny występ przeplata kilkoma słabym. Lepiej spisuje się jako dżoker, bo nie raz zadecydował o wyniku po wejściu z ławki rezerwowych. Szybki, potrafi ustawić się w polu karnym, dobry w grze głową, przytrzymywaniu piłki. Solidny typowy napastnik, który sezony kończy z dorobkiem 7-8 zdobytych bramek, ale nie jest to zawodnik, który nawet w Ligue 1 wyróżnia się na tyle, aby można było w jego kontekście mówić o transferze do lepszej ligi – dokładnie przedstawia nam jego sylwetkę, Paweł Łopienski z „Le Ballon”.

Z pomocą „Grosika”

Wspomniane 7-8 trafień to jak do tej pory, najlepsze strzeleckie wyniki Hunou (osiem w sezonie 2019/2020 zakończonym przedwcześnie z powodu pandemii i siedem w rozgrywkach 2018/2019). W bieżącej kampanii aspirant na reprezentanta Polski cztery razy trafił do siatki. – Trudno mówić o nim jako podstawowym napastniku Rennes. Swoje szanse otrzymywał głównie dzięki kontuzjom pozyskanego latem Serhou Guirassy’ego, a także nieobecności bardziej doświadczonego M’Baye Nianga. 27-latek głównie wchodził z ławki, nie zaliczając ani razu pełnych 90 minut na boisku – kontynuuje Łopienski.

Faktycznie, swego czasu nad Sekwaną uchodził za wielki talent. W 2013 roku, wespół z takimi graczami jak Aymeric Laporte, Anthony Martial czy Adrien Rabiot na litewskich boiskach zdobył wicemistrzostwo Europy U-19. Kilka tygodni po tym turnieju zadebiutował w Ligue 1, ale w przeciwieństwie do swoich kolegów z reprezentacji nie zaliczył „wejścia smoka” w dorosły futbol. Przez 1,5 roku ogrywał się na wypożyczeniu w Ligue 2 w ekipie Clermont Foot 63, dla której przez ten czas zdobył 11 bramek. Swoje „pięć minut” miał po powrocie do Bretanii. Zdobył wtedy zwycięską bramkę wygranym meczu z Olympique Marsylia (3:2) w sezonie 2016/2017. Warto wspomnieć, że przy tym trafieniu asystował mu Kamil Grosicki. Był to jednak jego jedyny gol w tamtych rozgrywkach. Hunou popadł w przeciętność i zniknął z radarów zarówno selekcjonera reprezentacji Francji, jak przedstawicieli czołowych klubów Starego Kontynentu.

„Lewandowski może drżeć”

Dlatego nikogo nie dziwi fakt, że jego deklaracja o chęci gry dla Polski, nad Sekwaną raczej nikogo nie poruszyła. – Media we Francji nie zrobiły z tego tematu sensacji, zaledwie w kilku miejscach zdecydowano się na zacytowanie wywiadu opublikowanego w „Przeglądzie Sportowym”. Powód jest oczywisty: Hunou nie jest zawodnikiem dużego kalibru i w zasadzie nie za bardzo zmieniłby w naszej reprezentacji hierarchię napastników. Ba, we francuskich mediach można było nawet przeczytać teksty typu „Lewandowski może drżeć, nadchodzi Pippo Hunou”. To nie najlepiej świadczy o 27-letnim napastniku – tłumaczy Łopienski. Nie pisał o nim „France Football”, nie wspominał „L’Equipe”. Ba, nawet lokalny, bretański „Ouest-France” nie poświęcił mu w związku z tym uwagi.

Nie oznacza to jednak, że Hunou jest we Francji obiektem kpin. Po prostu to zawodnik jeden z wielu, który znajdzie sobie miejsce w Ligue 1, ale nic poza tym. W takiej sytuacji nie będzie zaskoczenia, jeśli Paulo Sousa nawet się nie skontaktuje z tym piłkarzen. Powołanie dla zawodnika Rennes uznałbym, przy aktualnej obsadzie napastników w kadrze, za sensację – kończy nasz rozmówca.

Jeszcze w poprzedniej dekadzie, pewnie z wypiekami na twarzy czytalibyśmy deklarację piłkarza z Ligue 1 o chęci gry dla biało-czerwonych i masowo słalibyśmy wnioski do prezydenta RP o jak najszybsze przyznanie mu obywatelstwa. W obecnej sytuacji w jakiej jest reprezentacja Polska i przy co najwyżej średnim poziomie Adriena Hunou możemy zatem jedynie zapytać – z czym do ludzi?