TOP5 hiszpańskich gwiazd drugiego szeregu. Kto z nich zagra przeciwko Polsce?

07.02.2021

Nie grają w Realu, Barcelonie czy Atletico, choć wydaje się, że wszędzie by sobie poradzili. W naszej kadrze każdy z nich byłby gwiazdą. W Hiszpanii są zaledwie kandydatami do pojechania na Euro. Mimo że od dawna cieszą kibiców swoimi kapitalnymi występami.

Jeśli ktoś ogląda LaLigę w większym wymiarze niż mecze najbogatszej dwójki i lidera, ten powoli może się domyślać o kogo chodzi. Gerard Moreno, Iago Aspas, Iker Muniain i Sergio Canales. Ten kwartet z jednej strony każdy kibic piłki nożnej chciałby zobaczyć na Mistrzostwach Europy. Z drugiej strony, dla dobra polskiej kadry, może lepiej żeby zostali w domu… Do nich dorzucamy Jose Luisa Moralesa, który nigdy w reprezentacji nie zagrał i – przez wiek – pewnie nie zagra. Mimo wszystko mowa o czołowym graczu w Hiszpanii.

Iker Muniain

Z czym się kojarzy zawodnik na pozycji „10”? Kapitalna gra ofensywna. Regulowanie tempa zespołu, rozdzielanie piłek, dalej asysty i gole. To wszystko dotyczy Ikera Muniaina. Jeśli dodamy do tego pracę w defensywie, mamy piłkarza niemal kompletnego. Niemal…

Nie ma wątpliwości, że gdy Iker wchodził na boisko w meczu z Young Boys Berno kilkanaście lat temu, kibice wyobrażali sobie znacznie większą karierę. Wówczas debiutował jako 16-latek. Tuż przed sylwestrem skończył 28 lat i na jego koncie widnieje 446 rozegranych meczów w barwach pierwszej drużyny i ósme miejsce w historii. Krótko mówiąc za dwa lata może wskoczyć na podium, wyprzedzając obecnego trenera rezerw Josebe Etxeberrie. Trochę dłużej zajmie mu wejście na szczyt, gdyż Jose Angel Iribar uzbierał 614 meczów w barwach Los Leones. Wiele jednak wskazuje na to, że zostanie w swoim klubie do końca kariery. Obecny kontrakt wiąże do z Athletikiem do 2024 roku i… nie zawiera klauzuli odejścia. Jako że w Bilbao nie negocjują z potencjalnymi klubami, tylko odsyłają do klauzuli, chyba nie trzeba mówić, co to oznacza.

Dzisiaj mowa o bardzo ciekawie ustawionym zawodniku. Gdy Athletic Club prowadził Gaizka Garitano, wówczas Baskowie grali w ustawieniu 4-2-3-1. Muniain czasem grywał na lewym skrzydle, ale końcówka to już zajęcie pozycji „10”, za plecami Inakiego Williamsa lub Asiera Villalibre. Przyszedł jednak Marcelino i – wydawało się – że będzie kłopot z Muniainem. Na boku nigdy nie gwarantował tego samego, co w środku. A były trener Valencii hołduje 4-4-2, w którym nie ma miejsca dla klasycznego rozgrywającego za plecami. Muniain trafił na lewą stronę, ale częściej można tam spotkać atakującego lewego obrońcę – Yuriego Berchiche. Iker ma mnóstwo swobody i gra po prostu tam, gdzie go potrzebują koledzy. Co najważniejsze, są z tego liczby. Do przyjścia Marcelino miał dwa gole i asystę, a po nowym roku wyraźnie odżył. We wszystkich rozgrywkach strzelił 2 gole i sześć razy asystował. Sporo w tym stałych fragmentów gry, ale sztuka to sztuka, cytując Bogusława Lindę z Krolla.

Szansę na Euro? Może być bardzo trudno. Na jego koncie do tej pory dwa mecze w kadrze. W 2012 z Wenezuelą i w 2019 z Maltą.

Sergio Canales

Najgłębiej grający z tego kwintetu i mający – chyba – największe szansę na wyjazd na Euro. Kolejny z tych, którzy byli obdarzeni ogromnym talentem, ale na przeszkodzie stanęła poważna kontuzja. Nawet nie jedna, a trzy zerwane więzadła! Debiut w kadrze zaliczył dopiero w 2019 roku, ale mowa o meczach z Norwegią i Maltą. Na dobre wskoczył do niej jesienią tego sezonu. Znalazł się w wyjściowym składzie przeciwko Portugalii czy Holandii. Sześć kolejnych meczów w kadrze daje mu ogromną nadzieję na grę podczas Euro.

Największa zaleta? Uniwersalność w środku pola. Tak jak Ikera Muniaina trudno sobie wyobrazić na pozycji numer „6”, tak Sergio Canalesa jak najbardziej. To nie będzie rygiel, w stylu Grzegorza Krychowiaka. Hiszpanie takich graczy nie potrzebują. U nich najniżej ustawiony pomocnik, to pierwszy rozgrywający. W wielu meczach mający dużo do powiedzenia, gdyż on rozrzuca piłki na skrzydła czy linie obrony przeciwnika. A Canales w tym sezonie grał już jako „6”, „8” czy „10”. Oczywiście, im bliżej bramki przeciwnika, tym potrafi stworzyć większe zagrożenie. W końcu liczby też robią wrażenie – 9 goli i 4 asysty we wszystkich rozgrywkach.

W ostatnich tygodniach jest po prostu nie do zatrzymania. Cały grudzień pauzował z powodu kontuzji. Wrócił na mecz z Levante i… rozpoczął koncert. 9 meczów, w których strzelił 8 goli!

Zdrowie to nadal jego największy mankament. Patrząc na jego historię kontuzji, trudno znaleźć sezon, w którym nie musiałby pauzować. W ostatnich latach jest pod tym względem coraz lepiej. Jednak natężenie meczów też robi swoje przy organizmie, którego historia była naznaczona tyloma interwencjami chirurgów. Wg portalu Transfermarkt przez kontuzje opuścił ponad 100 meczów w całej karierze.

Gerard Moreno

Udział Katalończyka przy golach Villarrealu jest nieco mniejszy niż w przypadku Aspasa i Celty. To wszystko zasługa lepszych kolegów obok Gerarda Moreno. Nie zmienia to faktu, że mówimy o absolutnie topowym zawodniku ligi. W ostatnich latach jego gra przeszła sporą ewolucje. Do niedawna mowa o mobilnej „9”. Dzisiaj trudno jednym słowem określić jego pozycje.

Dzisiaj częściej go można spotkać w roli prawego napastnika w 4-3-3. Zadania napastnika, skrzydłowego i rozgrywającego w jednym. Zresztą Gerard po prostu szuka sobie wolnych stref na boisku. Jeśli widzi takowe z boku boiska, zejdzie. Jeśli w środku, również tam podąży. Wydaje się, że reprezentacja Hiszpanii mogłaby być idealnym miejscem dla niego, gdyby zagrać nim jako fałszywą „9”, czy jako uzupełnieniem dla kogoś wysokiego i silnego z przodu, jak Alvaro Morata. Paradoks tego sezonu jest taki, że jeden z najlepszych meczów zagrał przeciwko Athletikowi Bilbao. Villarreal tylko zremisował, Gerard nie zaliczył ani gola, ani asysty. Koncert jaki dał, był czymś naturalnym dla rozgrywającego niż napastnika. To chyba najlepiej oddaje jego obecne możliwości.

Tak było też podczas jego najlepszych meczów w kadrze. Z Maltą i Rumunią w 2019 roku wychodził na prawym ataku, a w środku Morata. Efekt? 3 gole i 4 asysty. Rywale może i słabsi, ale coś może to podpowiedzieć selekcjonerowi.

Regularność z jaką Gerard Moreno strzela w La Liga jest imponująca. Przydarzył mu się jeden słabszy sezon, ale można mu to wybaczyć. Zresztą rozgrywki 18/19 były jedynymi, w których nie udało mu się zanotować dwucyfrowej liczby punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. W golach było 13 i 16 trafień dla Espanyolu, a w ubiegłym sezonie aż 18 dla Villarrealu. Był na podium strzelców i zgarnął Trofeo Zarra, dla najlepszego hiszpańskiego strzelca. Teraz dobił do 12 i jak zdrowie pozwoli, skończy sezon mając ponad 20 trafień!

Iago Aspas

Dycha Celty to kolejny gracz, który zawiera się wśród tych, którzy są niezwykle przywiązani do barw. Iago Aspas w 2013 roku wyjechał, na dwa lata, z Galicji, ale chyba szybko pożałował tej decyzji. Najpierw kompletnie nieudana przygoda z Liverpoolem, a po chwili niewiele lepsze wypożyczenie do Sevilli. W 2015 wrócił do domu i tam jest królem.

Dla kibiców Celty to obok prawego obrońcy Hugo Mallo, największy współczesny symbol klubu. Ten drugi swego czasu ocierał się o reprezentację Hiszpanii, a swoje przywiązanie do klubu pokazywał choćby obraźliwymi przyśpiewkami na temat lokalnego rywala. Afera o śpiewy przeciwko Deportivo La Coruna chyba tylko napędzała Hugo Mallo do gry w derbach Galicji.

Iago Aspas aż do takich spraw się nie uciekał. Najlepiej przemawiał na boisku, swoją grą. Do tego stopnia, że po sprzedaży Antoine’a Griezmanna, Atletico chciało go na następcę Francuza. Być może, gdyby Iago Aspas trafił na Wanda Metropolitano, nie doszłoby do transferu Joao Felixa! Aspas jednak odmówił i został w domu.

Celta jest kompletnie od niego uzależniona. 9 goli, 6 asyst, czyli udział przy 15 z 24 goli zespołu, czyli niemal 2/3 dorobku! Najlepiej to było widoczne na początku tego roku. Kontuzja na początku drugiej połowy meczu z Realem Madryt i Celta, mimo niezłego meczu przegrała w Valdebebas 0:2. Potem przyszły kompromitacje. 2:5 z trzecioligową Ibizą czy 0:4 z Villarrealem, który nastrzelał wszystkie gole w pół godziny!

Podobnie jak w przypadku Muniaina, może być mu trudno pojechać na turniej. Co prawda uzbierał 18 gier dla La Furia Roja, ale po raz ostatni minuty zebrał w meczu z Wyspami Owczymi w czerwcu 2019.

Jose Luis Morales

Nazwisko znane nam z filmu Killerów 2-óch. Jednak od kilku lat mowa o zawodniku, który jest czołową postacią Levante. Ze względu na wiek trudno mu wróżyć jakąś wielką karierę. Szkoda, że rozkwitł tak późno, bo z wielką przyjemnością ogląda się popisy tego skrzydłowego. Można mu zarzucić, że gracji w jego ruchach nie ma, a przygarbiona sylwetka wygląda czasem karykaturalnie. To jednak przykład, że nie potrzeba elegancji w poruszaniu się, by być eleganckim z piłką.

W tym sezonie 10 goli i 3 asysty w Levante, które zdobyło 31 bramek. Najbardziej zaimponował przeciwko Betisowi, który jest jedną z ulubionych jego ofiar do strzelania pięknych goli. Powyżej dublet ustrzelony między świętami a nowym rokiem, a poniżej rajd z pierwszej kolejki sezonu 2018/2019.

Oczywiście, żeby Morales dostał powołanie i pojechał na Euro, chyba musiałby się stać cud. Ewentualnie ponad połowa zawodników została zakażona koronawirusem. Nie ma jednak wątpliwości, że Morales jest – zachowując odpowiednie proporcje – odpowiednikiem Artiza Aduriza na skrzydle. Im starszy, tym lepszy i skuteczniejszy. Oby grał jak najdłużej!

Zresztą wystarczy spojrzeć na jego ostatnie sezony. Wszystko, co dobre w La Liga rozpoczęło się od sezonu 2015/16:

15/16: 7 goli i 6 asyst
16/17: sezon w Segunda Division
17/18: 10 goli i 8 asyst
18/19: 12 goli i 5 asyst
19/20: 4 gole i 2 asysty
20/21: 10 goli i 3 asysty

Jesteśmy tuż za półmetkiem sezonu w Hiszpanii, więc przy dobrym zdrowiu, jest szansa na dobicie do dwudziestu punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, a może nawet double-double!