Zdradzona Borussia Mönchengladbach nie ma szans z gigantem?

24.02.2021

Borussia Mönchengladbach okazała się jedną z największych niespodzianek fazy grupowej Ligi Mistrzów. Chociaż wtedy zespół potrafił zaskoczyć, tym razem niewiele na to wskazuje. Podopieczni Marco Rose od początku roku nie radzą sobie w Bundeslidze.

Niespodzianka w fazie grupowej

Co to była za historia! “Źrebaki” przystępowały do losowania fazy grupowej Ligi Mistrzów z czwartego koszyka i wydawało się, że trafiły najgorzej jak mogły. Borussia Mönchengladbach trafiła na aspirujący do walki o trofeum Real Madryt, powracający do grona najlepszych Inter oraz sprawiający czasem problemy europejskiej czołówki Szachtar. Na papierze czwarta drużyna Bundesligi ubiegłego sezonu była skazywana na pożarcie. Oczywiście – podopieczni Marco Rose zanotowali sporo świetnych występów w ubiegłym sezonie, a duet Plea-Thuram mógł rozkochać w sobie fanów Bundesligi. Mimo wszystko, argumentów za awansem do fazy pucharowej Ligi Mistrzów czy nawet Ligi Europy, było niewiele.

Nadeszły jednak mecze grupowe i okazało się, że Borussia nie jest żadnym europejskim outsiderem. Najpierw zespół zremisował 2:2 w Mediolanie, a następnie takim samym wynikiem zakończyło się starcie z Realem – choć piłkarze z Mönchengladbach przez pewien czas prowadzili 2:0. Kluczowy miał się okazać dla zespołu dwumecz z Szachtarem i tak też się stało. “Źrebaki” najpierw wygrały na wyjeździe 6:0, a następnie 4:0 u siebie i znalazły się na szczycie grupy. Potem drużyna przegrała – zarówno z Interem, jak i Realem. Osiem punktów i szczęśliwy układ wydarzeń okazały się jednak wystarczające do awansu.

Bohater stał się zdrajcą

Z pięknej przygody Borussii Mönchengladbach zostały jednak zgliszcza. Drużyna od pewnego czasu wręcz przeraża. Tylko już nie skutecznością, a jej brakiem. Wpływ na to miał oczywiście chwilowy brak Alassane Plei oraz Marcusa Thurama. Pierwszy zmagał się z kontuzją, natomiast drugi przez pięć meczów był zawieszony za oplucie rywala. Chociaż to fakt, że w czasie ich absencji zespół wygrywał wszystkie mecze, aczkolwiek po ich powrocie już nie było tak kolorowo.

Nie da się ukryć, że wpływ na postawę Borussii może mieć niedawna decyzja Marco Rose. Gdy trener, który przez ostatnie lata konsekwentnie budował swój projekt, nadał drużynie swój styl i doprowadził go do czołówki, decyduje się odejść do ligowego rywala, jest to policzek dla klubu i wszystkich osób z nim związanych. Szkoleniowiec od przyszłego sezonu będzie prowadził Borussię Dortmund, o czym niedawno poinformował, co mogło się spotkać z negatywnym odbiorem w Mönchengladbach. Tym bardziej, że drużyna z Dortmundu również nie zachwyca, a różnicę między zespołami stanowią przede wszystkim Erling Haaland i Jadon Sancho, którzy zresztą latem mogą odejść.

W ten sposób Marco Rose stał się zdrajcą. Nie tylko dla kibiców, ale także dla zarządu, sztabu i wszystkich piłkarzy, którzy wierzyli w ten projekt, czego owocem jest awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Tymczasem, jak informuje “Bild”, trener nie tylko pożegna się z Mönchengladbach w negatywnych okolicznościach, ale… może zostać zwolniony.

Coś się popsuło

Plotki mogą znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości, gdyż niemieckiego szkoleniowca ostatnio nie bronią wyniki. Dwie porażki i dwa remisy w czterech ligowych starciach to słaby wynik, patrząc na dotychczasowe aspiracje “Źrebaków”. Tym bardziej, że drużyna przegrywała z Köln i Mainz. Wstyd? I to ogromny, szczególnie patrząc na tabelę Bundesligi, w której Borussia znajduje się na ósmym miejscu.

Z kolei piłkarze z Mönchengladbach są w dużej mierze po prostu nierówni. Poza Florianem Neuhausem i Nico Elvedim, cała reszta przeplata ostatnio dobre występy z przeciętnymi czy nawet słabymi. Co z tego, że Alassane Plea strzeli gola, gdy 1/3 piłek na połowie rywala po prostu traci? Denis Zakaria po kontuzji nie wrócił do formy, którą przyciągał czołowe kluby Europy. Breel Embolo znów przestał pracować na boisku, chociaż w ubiegłym roku wydawało się, że wraca na właściwe tory.

„Źrebaki” bez szans?

W środowym spotkaniu Ligi Mistrzów Borussia Mönchengladbach zmierzy się z Manchesterem City. I mimo gry u siebie, zespół raczej nie ma większych szans z “Obywatelami”. Może gdyby do meczu przystąpiła drużyna z okresu po przerwie z powodu pandemii albo nawet ekipa z fazy grupowej, mogłaby powalczyć o remis. Mimo że skład personalny się nie zmienił, psychicznie jest to drużyna zmęczona, zdradzona, niepewna siebie.

A Manchester City? Od 19 grudnia kontynuuje serię zwycięstw, której nikt nie może zatrzymać. Oczywiście, każda dobra passa kiedyś się kończy. Nic jednak nie wskazuje na to, że podopieczni Pepa Guardioli zatrzymają się właśnie w Mönchengladbach.